To będzie rok złych nastrojów i geopolitycznych przełomów. Ani konflikt rosyjsko-ukraiński, ani wojna hybrydowa białoruskiego reżimu nie wygasną, a walka antydemokratycznych populistów z wartościami Zachodu rozwieje marzenia o głębszej integracji europejskiej. Cywilizowany świat nie zgodzi się na bezkarne łamanie praworządności i lekceważenie umowy społecznej, więc polexit wciąż będzie w grze. Klimat będzie się ocieplał, ale światowi przywódcy nie zdecydują się na radykalne kroki, by zatrzymać to, co nieuchronne. Wybiorą zgniłe kompromisy. Lawa nie zastygnie. Nowy rok dla władzy. Krucha większość niejedynym problemem To będzie rok kolejnych triumfów głupoty. Myślenie magiczne na równych prawach stanie w szranki z wiedzą naukową, popkultura będzie pożerać kulturę, a sprytni ideolodzy wymyślą nowe interpretacje starych dzieł. Wydelikacone pokolenie nowego purytanizmu i sztucznej moralności nadal będzie budować nam orwellowski świat, w którym ironię nazywa się przemocą, metafory nie istnieją, a słowa są rzeczami. Przybędzie miłośników szmiry. Być może znów dowiemy się, że to, co kiedyś kochaliśmy, dziś powinno być przedmiotem naszej niechęci, ponieważ nowe czasy stawiają pomnik bezsensownej poprawności politycznej. Wkrótce zakażą Monty Pythona. To będzie rok dekompozycji obozu władzy i weryfikacji jej mocarstwowych rojeń. Krucha większość będzie tylko jednym z kłopotów. Pojawią się kolejne, takie jak widmo wyemancypowanego prezydenta, narastający lęk przed rozliczeniami po ewentualnej przegranej, pogłębiająca się społeczna depresja, której nie da się łatwo zdusić ani prostą obietnicą, ani wyrafinowanym kłamstwem, ani cynicznym praniem mózgów. W siódmym roku rządów ta machina się zatnie. Narodzi się pragnienie ucieczki z Titanica torpedowane wątpliwościami, że skoro trzecia kadencja wcale nie jest wykluczona, to może lepiej zostać. W takiej atmosferze zwiędnie każda rewolucja. A jeśli zwiędnie, to pokusa zachowania władzy za wszelką cenę będzie jeszcze większa. Kluczowy rok dla opoyzcji To będzie rok, w którym polska opozycja będzie musiała się na coś zdecydować. Albo przestanie udawać, że funkcjonuje w zupełnie normalnych demokratycznych warunkach i zjednoczy się wokół najsilniejszego, albo nadal będzie ulegać iluzji, że nie było Pegasusa, nie ma monopartyjnej propagandy w mediach publicznych, nie istnieje wyborczy system D’Hondta, więc można rywalizować między sobą, jak to bywało kiedyś. Albo zbawcy na białych koniach i niektórzy starzy wyjadacze przestaną snuć bajędy o rzekomo szkodliwej polaryzacji, albo na zawsze utkną w piaskownicy. Albo odkryją, czym jest racja stanu, albo szybko wypłowieją z kart historii. Powiada się, że pesymista jest optymistą, tyle że dobrze poinformowanym. A więc to będzie zły rok. Na pocieszenie przypomina się wiersz Adama Zagajewskiego "Klęska", w którym ten wybitny poeta pisał: "Naprawdę umiemy żyć dopiero w klęsce (...). Oby nie zaskoczyło nas zwycięstwo". Przemysław Szubartowicz