"W poczuciu odpowiedzialności za Polskę i obóz Zjednoczonej Prawicy, doskonale rozumiejąc przy tym twarde reguły politycznej gry i coraz poważniejsze zagrożenie oddania władzy w ręce politycznych bandytów z opozycji, systematycznie donoszących na swój kraj za granicą i tą drogą próbujących przejąć władzę w Polsce, a także usłużnym im mediom, podjąłem decyzję o dobrowolnym podaniu się do dymisji ze stanowiska Sekretarza Stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki" - poinformował Łukasz Mejza na Facebooku. Dzień wcześniej szef klubu PiS Ryszard Terlecki pytany przez dziennikarzy o Łukasza Mejzę powiedział, że ten po powrocie z urlopu z pewnością nie będzie już w rządzie. Mejza podziękował osobom, które go wspierały w ostatnich tygodniach i stwierdził, że "wszystkie oskarżenia formułowane w jego stronę przez medialnych płatnych zabójców, są wyssane z wyjątkowo brudnego palca politycznego zleceniodawcy". "Dziękuję także Prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu, Premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, Prezesowi Adamowi Bielanowi i Ministrowi Kamilowi Bortniczukowi, moim współpracownikom, przyjaciołom, ale przede wszystkim, chciałbym podziękować całej mojej rodzinie" - wyliczył. Jak dodał, "w okresie, gdy większość Polaków myślami jest przy bożonarodzeniowych przygotowaniach, oni musieli mierzyć się z falą hejtu, nękania i zastraszania, ale mimo to nie dali się złamać, rozumiejąc stawkę tej politycznej brudnej wojny". Mejza jest przekonany, że uczestniczy w "największej nagonce w historii polskiej polityki", która ma na celu "zniszczenie go w przestrzeni publicznej i zrzeczenie się przeze niego mandatu poselskiego, a co za tym idzie doprowadzenie do sytuacji, w której patriotyczny obóz Zjednoczonej Prawicy traci większość sejmową", co ma skutkować "ogromnym kryzysem politycznym". "Odchodzę na swoich warunkach, z podniesionym czołem" - pisze polityk. Łukasz Mejza: Ci, którzy rozsiewali fake newsy, poniosą konsekwencje prawne "Ostrze pomówień, fake newsów i manipulacje zostało wycelowane we mnie natychmiast po wsparciu Zjednoczonej Prawicy w głosowaniu nad tzw. lex TVN. To również nie przypadek, że w momencie wejścia do rządu rozpoczęła się publiczna akcja zbierania na mnie 'haków' i polityczne 'polowanie'. Akcja, której motywacją nie była troska o prawdę, ale troska o sejmowy kalkulator. Kalkulator, który po opuszczeniu propolskiego obozu przez Jarosława Gowina i jego posłów, miał wskazać większość po stronie opozycji, przez co Polska pogrążyłaby się w politycznym chaosie, czemu w ostatnim momencie zapobiegliśmy wraz z Posłem Ajchlerem" - uważa Łukasz Mejza. Mejza stwierdził też, że dymisja pozwoli mu na obronę dobrego imienia i pokazanie, że "cała ta sprawa została wymyślona i spreparowana na potrzeby wojny z rządem". "Wszyscy 'dziennikarze', a także politycy, którzy w pogoni za ugraniem kilku politycznych punktów, rozsiewali fake newsy na mój temat, poniosą adekwatne konsekwencje prawne" - oświadczył. Łukasz Mejza: Musze rozczarować opozycję "Muszę też rozczarować opozycję. Przegraliście. Wasze ataki nie wywołają pożądanych przez Was skutków: wspierałem i nadal będę wspierać patriotyczny obóz Zjednoczonej Prawicy" - zadeklarował Mejza. Łukasz Mejza. Afera Tak błyskawicznej kariery politycznej nie zaliczył żaden polityk w ostatnim czasie. Łukasz Mejza w marcu objął mandat poselski po śp. Jolancie Fedak, a chwilę potem dołączył do partii rządzącej. Jesienią znalazł się w rządzie. Szerzej nieznany polityk w październiku z rekomendacji Partii Republikańskiej został wiceministrem sportu. Polska poznała go dużo lepiej po licznych publikacjach Wirtualnej Polski, która opisywała jego przeszłość (firma polityka miała np. organizować kosztowne wyjazdy na eksperymentalne terapie). Po publikacjach medialnych polityk został zawieszony i udał się na bezpłatny urlop. Mejza do artykułów Wirtualnej Polski odniósł się 8 grudnia na konferencji prasowej. Określił je jako "największy atak polityczny po 1989 roku". "Atak ten jest wymierzony we mnie, ale jego celem jest obalenie większości rządowej" - powiedział.