Trump ogłosił koniec wojny w Gazie. Mieszkańcy Izraela mają inne zdanie
W nocy z środy na czwartek Donald Trump triumfalnie ogłosił koniec wojny Izraela z Hamasem. Mieszkańcy Izraela - wielu z nich dotkniętych konfliktem - różnie wypowiadają się na temat końca wojny, tego, co nastanie po niej oraz jaki będzie los premiera Binjamina Netanjahu. Nie brakuje słów pełnych żalu. - Spójrz, co o nas mówią w Europie. Każdy nas tam nienawidzi - usłyszałem.

- Co to za eksplozje, które słychać w tle? - pytam dwóch izraelskich żołnierzy, którzy ochraniali uczestników rocznicowej uroczystości w Re'im.
- To nasze wojsko. Odpowiadają na ataki Hamasu - uspokaja jeden z nich. Gdy rodziny i bliscy zamordowanych i uprowadzonych przez Hamas na muzycznym festiwalu Nova przeżywali drugą rocznicę zamachu z 7 października, w oddalonej około 5 km Strefie Gazy trwał izraelski ostrzał. Walki ucichną trzy dni później, razem z wejściem w życie wynegocjowanego w egipskim Szarm el-Szejk porozumienia Izraela z Hamasem.
Strefa Gazy. "Musimy dokończyć to, co zaczęliśmy"
- Dla mnie 7 października nigdy się nie skończy - mówi mi Hadas Hirsch. Jej siostra Szaron była jedną z 378 ofiar masakry na festiwalu.
- Chciała, żebym z nią pojechała. Miałam złe przeczucia i zostałam w domu. Teraz czuję, że gdybym z nią przyjechała, być może nic by się jej nie stało.
- Wierzy pani w to, że dojdzie do pokoju?
- Nie, musimy dokończyć to, co zaczęliśmy, bo inaczej znowu się to powtórzy.
Ten głos nie jest w Izraelu odosobniony. Pokój w skonfliktowanym regionie wydaje się wręcz nieosiągalny. Konflikt z Palestyńczykami trwa nieprzerwanie od ponad 70 lat, od powstania państwa Izrael. Niechęć między narodami ma o wiele głębsze korzenie.
- Może i będzie porozumienie - zastanawia się Orit Levi, matka ofiary Hamasu - może zakładnicy wrócą, ale nie wierzę w koniec wojny.
Syn Orit, 24-letni Guy Levi, został zabity z narzeczoną i dwójką znajomych w aucie, gdy próbowali uciec z festiwalu.
- Wiem, że prezydent Trump obiecał zaprowadzić tu pokój po 3 tys. lat... Ale to nie zakończy konfliktu - dodaje Boaz Zalmanowicz. Jego ojciec został uprowadzony przez Hamas z kibucu Nir Oz.
Niewielkie żydowskie osiedle leży około 2 km od Stefy Gazy. Ze zniszczonego przez Hamas kibucu widać zniszczone w izraelskim odwecie domy Palestyńczyków w enklawie. Boaz Zalmanowicz zabrał nas do domu swojego ojca. Był sąsiadem Alexa Dancyga, Polaka, który także został uprowadzony. Ciało sąsiada już wróciło do domu. Boaz czeka na powrót ojca.
85-latek próbował się schronić, ale terroryści wyciągnęli go z domu. Na podłodze wciąż widać ślady krwi wleczonego mężczyzny. Syn ich nie ściera, dopóki ojciec nie wróci. Rodzina już wie, że zmarł niedługo po porwaniu, czeka więc na ciało by móc je godnie pochować.
- Nie wiem w co wierzyć po tych dwóch latach. Mamy nadzieję, że nacisk prezydenta Trumpa pomoże.
Pomógł. Gdy w Izraelu był środek nocy ze środy na czwartek, Donald Trump ogłosił porozumienie Izraela z Hamasem i rychły powrót zakładników. W zamian izraelska armia musiała wycofać się ze swoich pozycji zdobytych w enklawie do wyznaczonej w umowie linii.
Izraelczycy także wypuszczą z więzień około 2 tys. Palestyńczyków. 250 z nich to skazani na dożywocie za terroryzm. 1,7 tys. to zatrzymani po 7 października, bez prawa do sądu, w tej grupie są kobiety i dzieci. Tel Awiw ma również otworzyć granicę dla pomocy humanitarnej, której wyczekują mieszkańcy enklawy. W szczególności w mieście Gaza, gdzie ONZ ogłosiła klęskę głodu.
Izrael. Dla niektórych to "tragiczna ironia". Jednak nie dla wszystkich
- Czuję się źle z tym, co dzieje się w Strefie Gazy. To okropne - mówi Ariel Lubelczyk, mieszkaniec Tel Awiwu z polskimi korzeniami. - Tam jest ubóstwo, głód, giną dzieci.
- Rząd Izraela twierdzi, że to fake newsy - odpowiadam.
- Nie. To wszystko prawda. Przecież widzimy nagrania. Niestety to prawda.
- Czy jest to w ogóle tematem rozmów w Izraelu?
- Tak, ludzie o tym rozmawiają. To tragiczna ironia losu, że naród, który przeszedł przez Holokaust, teraz oskarżany jest o ludobójstwo. Spójrz, co o nas mówią w Europie. Każdy nas tam nienawidzi. Nie lubią nas. Gdy tam jeżdżę, wolę mówić po angielsku.
Nie każdy jednak tak krytycznie ocenia sytuację w enklawie. Na placu zakładników w Tel Awiwie, w miejscu pamięci o ataku z 7 października, spotykamy Israela Birmana. Siedzi w niewielkiej budce zbitej z desek ze spalonego przez Hamas kibucu Nahal Oz. Terroryści zabili 16 mieszkańców osiedla, siedmioro uprowadzili.
- Z okien naszych domów widzieliśmy okna naszych palestyńskich sąsiadów. Strefa Gazy leży jakieś 500 metrów od naszego kibucu... To nie my zaczęliśmy. Oni zawsze zaczynają, przegrywają, i robią z siebie ofiarę. I tak od 70 lat - mówi Birman. - Urodziłem się tutaj, mam już 69 lat. Wszyscy chcemy pokoju z naszymi sąsiadami. Nie mam pewności, czy ze wzajemnością - kontynuuje.
Chcielibyśmy zadać to pytanie Palestyńczykom w Strefie Gazy, ale Izrael odciął enklawę od świata i odmawia zagranicznym dziennikarzom wjazdu. To, co dzieje się na miejscu, znamy z relacji palestyńskich dziennikarzy, mieszkańców enklawy.
- Oni nigdzie nie pójdą. I my donikąd się nie ruszymy. Musimy żyć razem. I musimy znaleźć sposób na to, by żyć razem. Nie mamy innego wyboru - mówi Israel Birman.
Czy Donald Trump zakończy konflikt?
Choć Donald Trump triumfalnie ogłasza, że to koniec wojny w Strefie Gazy, to porozumienie Izraela z Hamasem jest dopiero wstępem do rozmów o pokoju. 20-punktowy plan amerykańskiego prezydenta przewiduje, że enklawa przejdzie pod tymczasowy zarząd "technokratycznego i apolitycznego" komitetu palestyńskiego. Nadzór nad komitetem, w którym zasiądą palestyńscy i międzynarodowi eksperci, ma sprawować Rada Pokoju z Donaldem Trumpem na czele. Hamas ma zostać rozbrojony. Rozmowy w tej sprawię mają ruszyć gdy tylko zakładnicy wrócą do domów. Strefa, która dziś jest morzem ruin, ma zostać odbudowana.
- Wszystko będzie zależało od tego, ile będzie politycznej woli, ile będzie wsparcia ze strony Trumpa, izraelskiego rządu, Palestyńczyków i świata oraz ile będziemy mieć cierpliwości, by myśleć w tak dalekiej perspektywie - kwituje Udi Goren, kuzyn zmarłego zakładnika. - Dziś chcę zobaczyć, jak Tal wraca do domu. Chcę go opłakiwać, przeżyć żałobę i ruszyć do przodu. A to, co jest najważniejsze, to dzieci Tala. One powinny dorastać w innym Izraelu, niż my dorastaliśmy - kwituje.
- Netanjahu dba tylko o własne cztery litery - mówi Ariel Lubelczyk podkreślając opinię wymownym gestem. - Koniec wojny będzie początkiem końca jego rządów.
Tu przywołuje sondaż z marca, w którym aż 70 proc. Izraelczyków chciało, by Binjamin Netanjahu ustąpił ze stanowiska. Rezygnacja mogłaby być początkiem jego poważnych problemów. Przeciwko premierowi Izraela toczy się proces dotyczący korupcji. Dlatego Ariel Lubelczyk także nie wierzy, że szef rządu będzie chciał zakończyć wojnę.
Zawieszenie broni między Izraelem a Hamasem zaczęło się w piątkowe południe. Od tego momentu, w ciągu 72 godzin, powinno dojść do wymiany izraelskich zakładników na palestyńskich więźniów. Hamas przekazał, że nie każda izraelska rodzina otrzyma ciało bliskiego. Namierzenie wszystkich zmarłych pod gruzami Strefy Gazy będzie niemożliwe.
Na początku roku obowiązywało już zawieszenie broni, trwała wymiana zakładników za palestyńskich więźniów, ale przed przejściem do drugiej fazy rozmów o pokoju Izrael zerwał negocjacje, oskarżając Hamas o złamanie porozumienia.
Cyprian Jopek
















