Jeszcze przed wybuchem wojny w Ukrainie, ze względu na zaostrzającą się sytuację na granicy ukraińsko-rosyjskiej, władze USA podjęły decyzję o wysłaniu do Europy dodatkowych sił. Amerykańscy żołnierze zostali przerzuceni do Polski, Niemiec i Rumunii. Początkowo liczba amerykańskich żołnierzy miała wzrosnąć o 1700, wkrótce potem zapowiedziano przerzut kolejnych 3 tysięcy. W 2020 r. Polska i USA zawarły porozumienie przewidujące zwiększenie liczby amerykańskich wojsk w Polsce. Wówczas było ich ok. 4,5 tys., po lutowych decyzjach władz Stanów Zjednoczonych wynosi ona blisko 10 tysięcy. Przełom na szczycie NATO? Jak dowiedziała się Interia, przełomowy może być zbliżający się szczyt NATO, który zaplanowano na 23 czerwca w Madrycie. - Od kilku miesięcy rząd stara się o zwiększenie obecności militarnej USA w Polsce oraz stworzenie stałych baz. Nasze zabiegi zintensyfikowaliśmy po rozpoczęciu wojny na Ukrainie. Widzimy pewne ruchy Amerykanów sugerujące, że stałe bazy mogą powstać, ale ostateczne decyzje nie zostały jeszcze podjęte. Być może ważnym momentem będzie szczyt NATO w Madrycie. Musimy jeszcze poczekać - mówi Interii rozmówca z rządu, dobrze zorientowany w sprawie negocjacji. Nie wiadomo jeszcze, ile żołnierzy miałoby trafić do Polski. Z amerykańskimi żołnierzami do Polski miałby też trafić odpowiedni sprzęt. "Na amerykański sprzęt jest już przygotowywana baza w Powidzu. Ważne jest (...) umiejscowienie jak największej ilości sprzętu i zapasów, w tym amunicji, na terytorium Polski" - powiedział rozmówca polskatimes.pl. Sprzęt USA w Polsce Tymczasem w czwartek minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak poinformował o wysłaniu do USA zapytania ofertowego, które obejmuje zakup pół tysiąca wyrzutni rakietowych HIMARS. Wyposażone w odpowiednią amunicję mają one zasięg do 300 kilometrów obejmujący m.in. terytoria należące do Białorusi i należący do Rosji Obwód Kaliningradzki. "Podpisałem zapytanie ofertowe LOR (letter of request - red.) dotyczące pozyskania około 500 wyrzutni M142 HIMARS na potrzeby ponad 80 baterii systemu Homar. Planujemy wysoki poziom polonizacji sprzętu i jego integrację z polskim systemem zarządzania walką" - napisał Mariusz Błaszczak na Twitterze. Przygotowywany od 2007 r. program Homar przewidywał uzbrojenie artylerii w wieloprowadnicowe wyrzutnie rakietowe z pociskami o zasięgu do 300 km. System miał zostać opracowany przez krajowy przemysł, później zakładano produkcję licencyjną ze znacznym udziałem krajowych zakładów skupionych w konsorcjum pod przewodnictwem PGZ. Rozmowy z potencjalnymi kontrahentami trwały od początku 2015 r. Gotowość złożenia oferty wyrażały firmy ze Stanów Zjednoczonych i Izraela, początkowo w rozmowach brali udział także Turcy. W 2018 r. MON postanowiło o przyspieszeniu programu i rozpoczęciu bezpośrednich negocjacji ze stroną amerykańską.