Według najnowszych danych Urzędu Statystycznego Republiki Słowackiej opublikowanych w niedzielę o godz. 9, partia SMER Roberta Ficy zdobyła 22,94 proc. głosów, a na drugim miejscu uplasowała się Progresywna Słowacja (PS) z wynikiem 17,96 proc. Kluczową rolę w tworzeniu przyszłego rządu pełnić będzie natomiast centrolewicowa partia Hlas Petera Pellegriniego, ciesząca się poparciem 14,70 proc. Słowaków. To ona zdecyduje o kształcie przyszłej koalicji. Na miejsca w jednoizbowej Radzie Narodowej mogą również liczyć rządzące dotychczas ugrupowanie OLaNO - startujące w koalicji z chadecką KU i liberalna Za l'udi - (8,89 proc.); chadecka KDH (6,82 proc.); liberalna, ale zarazem eurosceptyczna formacja SaS (6,32 proc.) oraz nacjonalistyczna Słowacka Partia Narodowa (SNS - 5,62 proc.). Ponad 16 proc. głosów wyborców zostało natomiast oddane na ugrupowania, które nie znajdą się w parlamencie. Wybory na Słowacji. Michal Szmiczka: Zrobię wszystko, by zablokować SMER powrót do władzy Choć urzędująca wciąż prezydent Zuzana Czaputowa wywodzi się z liberalnego i proeuropejskiego środowiska PS, to jeszcze przed wyborami zapowiedziała, że misję tworzenia rządu powierzy tej partii, która uzyska najlepszy rezultat w wyborach. Oznacza to, że pałeczka pierwszeństwa należy obecnie do Roberta Ficy. Lider Progresywnej Słowacji nie traci jednak nadziei i przekonuje, że zrobi "wszystko, co w jego mocy", aby uniemożliwić powrót byłego premiera do władzy. - Będę w nieformalnym kontakcie z innymi przywódcami partii wybranych do parlamentu - zapowiedział Michal Szimeczka, który perspektywę rządu ze SMER na czele nazwał "złą wiadomością dla kraju". Lider Hlasu ocenił z kolei wynik swojej partii jako "bardzo zadowalający". Pellegrini powiedział również, że jego partia "podejmie właściwą decyzję" i wyprowadzi państwo z kryzysu, w który "wpędzili je poprzedni przywódcy kraju". Zapowiedź ta może sugerować, że będzie on bardziej skory do zawarcia porozumienia z opozycyjnym SMER-em. Przekonanie to wzmacnia fakt, że Pellegrini pełnił funkcję premiera w latach 2018-2020 właśnie z ramienia partii Ficy. Robert Fico otrzyma misję tworzenia rządu. Zła wiadomość dla Ukrainy Jak wskazywaliśmy w jednym z naszych tekstów w przedwyborczy piątek, wygrana Roberta Ficy może upodobnić politykę zagraniczną Bratysławy do tej prowadzonej przez Viktora Orbana. Podczas kampanii wyborczej szef SMER obwiniał za wojnę Ukraińców, którzy - według niego - sprowokowali Władimira Putina do inwazji. Fico podkreślał także wielokrotnie, że "nie wyśle do Ukrainy już ani jednego naboju", co zdaniem dr Krzysztofa Dębicy z Ośrodka Studiów Wschodnich jest wiarygodną obietnicą. W przemówieniu powyborczym były premier zapowiedział, że "zrobi wszystko", aby Moskwa i Kijów rozpoczęły rozmowy pokojowe. - Więcej zabijania nikomu nie pomoże - ocenił. Narracja byłego szefa rządu idzie w parze z postawami Słowaków - jak wskazuje CNN, tylko 40 proc. z nich uważa, że to Rosja ponosi odpowiedzialność za wybuch konfliktu, co jest najmniejszym odsetkiem w całej Europie Środkowo-Wschodniej. Ponadto - mimo członkostwa w NATO - 50 proc. Słowaków postrzega Stany Zjednoczone jako zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju. Amerykańskie media wskazują, że dotychczasowy rząd w Bratysławie naciskał na Brukselę, by wprowadzać surowe sankcje na Rosję i wysyłać duże zasoby sprzętu wojskowego dla walczących Ukraińców. Półtoraroczna pomoc wyczerpała jednak słowackie zapasy, co wzmogło antyukraińskie nastroje w społeczeństwie. Łukasz Ogrodnik: Rząd SMER to negatywny scenariusz dla Ukrainy Utworzenie rządu ze SMER na czele oznacza zatem wyraźny zwrot w polityce Słowacji wobec Ukrainy, co może zachwiać niemal jednogłośnym wsparciem Brukseli dla Kijowa. CNN podkreśla, że przez lata w opozycji Robert Fico stał się - podobnie jak węgierski Fidesz i polski PiS - wyraźnym krytykiem Unii Europejskiej. "Jeśli 15 października partii rządzącej w Polsce uda się zdobyć trzecią kadencję, ten blok unijnych awanturników może stać się jeszcze silniejszy" - czytamy w serwisie internetowym stacji telewizyjnej. W podobnym tonie wypowiada się ekspert ds. Słowacji z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Łukasz Ogrodnik. Jak podkreślił w rozmowie z Interią, powstanie rządu koalicyjnego SMER-Hlas-SNS może oznaczać "poważną zmianę" w polityce Bratysławy, a "Węgry mogą nie być już osamotnione w UE". - Najprawdopodobniej dojdzie do wstrzymania wsparcia wojskowego dla Kijowa, ograniczenia do minimum wsparcia politycznego, ale kontynuacji wsparcia humanitarnego - wylicza. Specjalista PISM zaznacza również, że możliwy rząd Fico rysuje "negatywny scenariusz dla Ukrainy, budowania regionalnej polityki wschodniej Grupy Wyszehradzkiej i słowacko-ukraińskich stosunków dobrosąsiedzkich". - Niemniej kiedy Fico był premierem, resort dyplomacji zawsze powierzał profesjonalistom, a potencjalni koalicjanci z Hlas mogą go teraz nawet tonować. Nie spodziewałbym się zatem tak jednoznacznego kierunku antyukraińskiego, jak ma to miejsce w Budapeszcie - skwitował Ogrodnik. Zła passa Ukrainy. Izba Reprezentantów nie zgodziła się dodatkową pomoc Pozycji Kijowa nie poprawia także sytuacja w Waszyngtonie - jak informuje "Dziennik Gazeta Prawna", amerykański Kongres przyjął prowizorium budżetowe, w którym nie ma zdania o pomocy dla Ukrainy. Biały Dom zabiegał wprawdzie o dodatkowe 24 mld dolarów na rzecz napadniętego przez Rosję państwa, jednak kontrolowana przez republikanów niższa izba parlamentu nie wyraziła na to zgody. Obecne rezerwy pozwalają na transfery pomocowe najwyżej do listopada lub grudnia. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!