W sobotę 30 września nasi południowi sąsiedzi przy urnach zdecydują, kto stanie na czele rządu w Bratysławie. Według sondaży największe szanse na zwycięstwo ma socjaldemokratyczna SMER z byłym premierem Robertem Ficą na czele. Polityk opuścił swój urząd w 2018 roku po skandalu związanym z morderstwem dziennikarza śledczego Jana Kuciaka. W swojej kampanijnej narracji były szef rządu opowiada się wyraźnie m.in. za wycofaniem wsparcia wojskowego dla Ukrainy, zaostrzeniem polityki migracyjnej czy brakiem zgody na kolejne sankcje wobec Rosji. Poparcie dla jego partii jest jednak zbyt niskie, by marzyć o samodzielnej większości w 150-osobowej, jednoizbowej Radzie Narodowej. Wybory na Słowacji. Rozpad koalicji i "ciężki czas dla rządzących" Rozpisanie przedterminowych wyborów parlamentarnych to bezpośredni skutek ostatecznego rozpadu i tak stopniowo kruszącej się koalicji OLaNO (Zwykli Ludzie i Niezwykłe Osobowości) z konserwatywną Jesteśmy Rodziną i liberalną Dla Ludzi, do którego doszło w grudniu 2022 roku. Od maja w Bratysławie rządzi gabinet techniczny premiera Ludovita Odora. - To był ciężki czas dla rządzących. Nie pomagała też pandemia i wysoka inflacja, najwyższa w strefie euro i jedna z najwyższych w całej Europie. Ten chaos skutecznie przyczynił się do wzrostu poparcia dla Ficy - mówi w rozmowie z Interią Łukasz Ogrodnik z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Jak wskazuje ekspert PISM, zła sytuacja gospodarcza i problemy komunikacyjne obozu władzy sprawiły, że obywatele przestali ufać państwu i jego mechanizmom - według sondażu Ipsos z maja zaledwie 18 proc. Słowaków wyraża zadowolenie z działania demokracji w kraju. Ponadto nasz południowy sąsiad jest w gruncie państwem niezwykle podzielonym, rozedrganym i spolaryzowanym - podkreśla Ogrodnik. Prowincjonalny wschód zdecydowanie różni się od liberalnego zachodu - mowa tu nie tylko o poglądach, ale także o obowiązującym dialekcie, poziomie wykształcenia i zamożności. - Niedawna bijatyka byłego premiera Igora Matovica z byłym szefem MSW Robrtem Kalinakiem pokazuje obrazowo te podziały - zaznacza specjalista. Robert Fico: Nie wyślę do Ukrainy już ani jednego naboju Jedno natomiast spaja słowackie społeczeństwo - według badań 70 proc. obywateli jest przeciwnych pomocy wojskowej Ukrainie. Wśród Słowaków panuje przekonanie, że ich państwo nie powinno wplątywać się w starcie wielkich mocarstw, jakie ma miejsce w Ukrainie, a krajowe zasoby na wsparcie Ukraińców są na wyczerpaniu. Na tych nastrojach gra zradykalizowany w swojej narracji SMER. - Fico zapowiada, że "nie wyśle do Ukrainy już ani jednego naboju" i tu należy mu wierzyć. Ponadto większość tego sprzętu, który Słowacja mogła wysłać, została już rozdysponowana. Na całym świecie Słowacja jest na szóstym miejscu pod względem wsparcia - nie tylko wojskowego - dla Ukrainy w stosunku do PKB - mówi nam dr Krzysztof Dębiec z Ośrodka Studiów Wschodnich. Jeszcze wyraźniej wstrzymanie dostaw sprzętu postulują Republika (ok. 8-10 proc. w sondażach) oraz starająca się o powrót do parlamentu, będąca w latach 2016-2020 w koalicji ze SMER, Słowacka Partia Narodowa (SNS, ok. 5-7 proc.). Ta pierwsza opowiada się ponadto za rozpisaniem referendum w sprawie wyjścia Słowacji z NATO. Natomiast szef drugiej, Andrej Danko, niejednokrotnie nazywał przewodniczącego rosyjskiej Dumy Państwowej swoim przyjacielem. Z kolei podczas debat mówił obrazowo - nawiązując do prowadzonej przez niego wielowektorowej polityki - że "w swoim garażu ma ładę i forda" - wskazuje dr Dębiec. Alternatywą dla socjaldemokratycznej partii byłego premiera jest liberalna Progresywna Słowacja (PS), która w sondażach notuje poparcie rzędu od 15 do 20 proc. i walczy ze SMER o wygraną. Szefem formacji jest wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego 39-letni Michal Simecka, a do głównych postulatów ugrupowania należą m.in. liberalne reformy społeczne, dalsze wsparcie Ukrainy, utrzymanie sankcji przeciwko Rosji i umacnianie relacji z UE i USA. Partia Hlas języczkiem u wagi. Eksperci wskazują możliwe konfiguracje Za ograniczeniem bądź wstrzymaniem pomocy dla walczących w wojnie sąsiadów opowiada się większość słowackich formacji. Wśród nich znajduje się również partia Hlas, na czele której stoi wychowanek Ficy i były premier z ramienia SMER Petr Pellegrini. Ugrupowanie zyskuje w sondażach od 13 do 15 proc. poparcia i ma największą zdolność koalicyjną - teoretycznie może ją stworzyć z narodową lewicą i opcją liberalną. Pellegrini nie kryje jednak, że mimo osobistego konfliktu między nim a Ficą, bliżej mu do wsparcia ewentualnego rządu byłego partyjnego kolegi. Na tym stanowisku stoi także większość wyborców umiarkowanej socjaldemokracji. - Skłaniałbym się ku wnioskowi, że bardziej prawdopodobne jest porozumienie na linii Hlas-SMER. Hlas programowo jest bliski SMER - to też partia socjaldemokratyczna, choć bez mocnych akcentów narodowych, demagogii oraz antyatlantyckiego, antyunijnego i antyukraińskiego zacięcia - stwierdza Łukasz Ogrodnik. Według sondaży do utworzenia rządu nie wystarczą jednak dwie partie. W percepcji Roberta Ficy języczkiem u wagi pozostają jeszcze zatem skrajnie prawicowe partie - SNS oraz Republika. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że jeśli Słowacka Partia Narodowa przekroczy próg wyborczy, wejdzie w koalicję ze SMER. Dr Dębiec ocenia, że byłby to powrót do sojuszu z lat 2016-2020, który były premier wspomina pozytywnie. Z kolei wywodząca się z nurtu skrajnie nacjonalistycznego Republika - choć jej działacze wiele z dawnych postulatów i zachowań porzucili - chciałaby wejść z jakikolwiek powyborczy sojusz, czego nie kryje lider partii Milan Uhrik. - Partia ta jest antysystemowa, ale w retoryce niewiele różni się od zradykalizowanego Ficy. Dla niego samego kokietowanie Republiki jest narzędziem nacisku na innych potencjalnych, bardziej preferowanych przez niego partnerów. Sam Fico nie traktuje jednak koalicji z Republiką jako wymarzonego scenariusza i wolałby go uniknąć - zaznacza dr Dębiec. Lata rządzenia i podziały obciążają liberalną prawicę Poza Hlas do potencjalnych koalicjantów Progresywnej Słowacji należą z kolei m.in. zwycięzca poprzednich wyborów partia OLaNO (ok. 5-10 proc.) oraz wahająca się na granicy progu wyborczego liberalna Wolność i Solidarność (4-7 proc.). Formacje te są jednak obciążone ostatnimi latami rządów oraz licznymi rozłamami. Na słowackiej scenie politycznej nie brakuje również innych, "nietypowych" ugrupowań. Jednym z nich jest współrządząca do niedawna partia Jesteśmy Rodziną (ok. 5 proc. poparcia), której przewodniczącym jest oligarcha, obecny przewodniczący parlamentu i ulubieniec mediów Boris Kollar. Choć partia biznesmena opowiada się za wartościami konserwatywnymi i tradycyjną obyczajowością, to na przekór głoszonym postulatom Kollar nigdy nie był w związku małżeńskim, a ma 13 dzieci z 11 kobietami. Romansował też m.in. z transpłciową modelką. Wielki powrót byłego premiera. "Robert Fico wykonał mrówczą pracę" Obaj eksperci są zgodni, że mimo skandali i licznych afer wokół Roberta Ficy, polityk wrócił na pierwsze miejsce w sondażach, ponieważ wykonał "mrówczą pracę" od przegranych w 2020 roku wyborów. - Ta przegrana była dla niego dużym ciosem - wówczas z partii odeszło wielu działaczy z byłym premierem Peterem Pellegrinim na czele. Wtedy wielu analityków skazywało go na polityczny niebyt, ale Fico doszedł do wniosku, że grupa tych bardziej centrowych wyborców jest zagospodarowana przez Hlas Pellegriniego, dlatego były premier zwrócił się w kierunku bardziej antysystemowym, bardzo zaostrzył swoje wypowiedzi, zwłaszcza w stosunku do dziennikarzy i prezydent Czaputowej - stwierdził dr Dębiec. Ekspert OSW podkreśla, że zapowiedzi byłego premiera i być może szefa przyszłego rządu w stosunku do Ukrainy i Rosji mają swoje drugie dno. - Fico z jednej strony mówi, że nie poprze już żadnych kolejnych sankcji, ale mówił już to samo po aneksji Krymu w 2014 roku, a mimo to ostatecznie jako szef rządu popierał na polu unijnym kolejne pakiety sankcyjne. Sprzeciw wybrzmiewał głównie w mediach krajowych, a więc na potrzeby wewnętrzne - dodał. Bratysława jak Budapeszt? Specjaliści tłumaczą scenariusze Jak oceniają specjaliści, wygrana Roberta Ficy będzie oznaczać upodobnienie Bratysławy do Budapesztu. - Nawet jeśli Fico nie dojdzie do tego poziomu, co Orban, to może dążyć do uzyskania od Brukseli swobody kreowania polityki wewnętrznej, w tym potencjalnie kontrowersyjnych zmian w wymiarze sprawiedliwości, w zamian za to, że będzie realizował w ramach UE stabilną i przewidywalną politykę - stwierdził dr Dębiec. Mimo niekiedy antyunijnego zacięcia, Fico wielokrotnie podkreślał w kampanii wyborczej, że Bratysława musi pozostać w "jądrze integracyjnym Unii Europejskiej" i on do tego doprowadzi. Na potwierdzenie swoich słów były premier zaznacza, że to podczas jego rządów Słowacja weszła do strefy euro i Schengen. - W wymiarze regionalnym Fico podkreśla potrzebę zacieśnienia współpracy regionalnej, ale trudno sobie wyobrazić współbrzmienie Wyszehradu, biorąc pod uwagę różnice w stosunku do Ukrainy i Rosji. Podejrzewam, że w Grupie dojdzie do przesilenia z obecnego stosunku 3+1 i przejścia Słowacji w kierunku polityki węgierskiej - podkreślił ekspert OSW. Zdaniem Łukasza Ogrodnika, na dojście do władzy mają szanse zarówno SMER, jak i Progresywna Słowacja. Ktokolwiek stanąłby na czele rządu, przyniesie - w jego opinii - wyraźną zmianę w słowackiej polityce zagranicznej. - Albo zaobserwujemy powrót Roberta Ficy, który zradykalizował swoją politykę, albo rządy formacji, która nigdy nie była u władzy, która ostatnio nawet nie dostała się do parlamentu, bo zabrakło jej kilku tysięcy głosów - skwitował specjalista PISM. Sebastian Przybył Kontakt do autora: sebastian.przybyl@firma.interia.pl *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!