Czerwona czaszka na czarnym tle: to emblemat najemników z cieszącej się złą sławą rosyjskiej grupy Wagnera. Ta prywatna armia od lat uczestniczy w konfliktach w wielu krajach świata, siejąc strach i terror. Również w Ukrainie walczy u boku regularnej armii rosyjskiej. Tuż po rosyjskim ataku na Ukrainę 24 lutego 2022 roku, w stolicy Serbii, Belgradzie, pojawiły się murale sławiące grupę Wagnera. Czy werbuje ona serbskich ochotników do wojny w Ukrainie? Filmy krążące w mediach społecznościowych zdają się to potwierdzać. Pokazują serbskich bojowników w rosyjskich jednostkach w Ukrainie. Najczęściej mówią po serbsku o swoim szkoleniu i motywach, które skłoniły ich do ich udziału w tej wojnie. Władze serbskie jak dotąd nie skomentowały tych wystąpień. Zdaniem krytyków ze względu na tradycyjnie silne w Serbii nastroje prorosyjskie. Uważa się, że jest to również powód, dla którego ten kraj, kandydujący do UE, nie nałożył do tej pory sankcji na Rosję. Wojna w Ukrainie. Najemnicy i ochotnicy z Serbii i Chorwacji Obywatele Serbii aktywnie uczestniczą w konflikcie w Ukrainie od czasu zaanektowania przez Rosję Półwyspu Krymskiego w 2014 roku, choć Serbowie mają ustawowy zakaz służby w obcych armiach. Według serbskiego ministerstwa obrony i organów bezpieczeństwa w Belgradzie, wszystkie informacje o Serbach walczących w Ukrainie są starannie zbierane. Ile takich osób serbskie władze odnotowały do tej pory, tego nie podano do wiadomości publicznej. W 2019 roku ambasada Ukrainy w Belgradzie szacowała, że w wojnie w Ukrainie brało udział około 300 osób z Serbii, wszystkie po stronie Rosji. Według serbskich organów bezpieczeństwa, do tej pory zapadło ponad 30 wyroków za ich udział w wojnie w Ukrainie. Nie przeszkadza to jednak prawicowym organizacjom ekstremistycznym w promowaniu grupy Wagnera na portalach społecznościowych. Jewgienij Prigożyn zaprzecza. Aleksandar Vucić potępia Fakt, że sam "Wagner" rekrutował bojowników w Serbii, został zdementowany przez jej założyciela, Jewgienija Prigożyna. A prezydent Serbii Aleksandar Vucić publicznie potępił ogłoszenie rekrutacyjne grupy Wagnera na stronach internetowych serbskiego serwisu rosyjskiej stacji telewizyjnej Russia Today (RT), które od tego czasu zostało usunięte. Zamalowano również jeden z emblematów grupy Wagnera w Belgradzie. Aktywiści z organizacji "Rosjanie, Ukraińcy, Białorusini i Serbowie razem przeciwko wojnie" już wcześniej protestowali przeciwko temu graffiti. Członkami tej organizacji są obywatele Federacji Rosyjskiej, Białorusi i Ukrainy, którzy uciekli do Serbii przed reżimem prezydenta Władimira Putina. Serbscy działacze antywojenni wnieśli oskarżenia przeciwko niektórym serbskim urzędnikom państwowym. Zarzucają im, że nie zapobiegli rekrutacji ochotników do wojny w Ukrainie. Aktywiści zwracają się także przeciwko różnym prawicowym organizacjom w Serbii, oskarżając je o promowanie wizerunku grupy Wagnera w oczach opinii publicznej. To, jak twierdzą, stanowi próbę mobilizacji obywateli serbskich do uczestnictwa w wojnie za granicą i dlatego jest nielegalne. Chorwacja wspiera Ukrainę i politykę UE W odróżnieniu od Serbii, sąsiadująca z nią Chorwacja w pełni popiera politykę Unii Europejskiej wobec Rosji. Zarówno rząd w Zagrzebiu, jak i zdecydowana większość jej obywateli wspierają Ukraińców, którzy uciekli do Chorwacji od czasu rosyjskiego ataku na Ukrainę prawie rok temu. Na rynku pracy ukraińscy uchodźcy byli nawet stawiani na równi z obywatelami Chorwacji. Chorwaci ponadto walczą w Ukrainie, ale głównie po stronie atakowanych Ukraińców. W pierwszej połowie 2022 roku prywatne stacje telewizyjne wyemitowały wywiady z kilkudziesięcioma osobami, które wstąpiły do ukraińskich sił zbrojnych lub były w drodze do Ukrainy, aby to uczynić. Nieoficjalnie mówiło się o 70-80 ukraińskich bojownikach z obywatelstwem chorwackim. "W Ukrainie toczy się walka o białą europejską rasę" Z wywiadów i innych doniesień medialnych wynika, że są to te same osoby, które były już zaangażowane w ten sam sposób na początku kryzysu ukraińskiego w 2014 roku. Nie ma jednak oficjalnych, a przede wszystkim dokładnych informacji, ilu chorwackich ochotników udało się wtedy do Ukrainy. Według źródeł rosyjskich, większość bojowników, którzy od końca lutego 2022 roku przybyli na Ukrainę z Chorwacji, dołączyła do pułku Azow. Mówi się, że ich liczba wynosi około 200 osób. Denis Seler uważa, że ta liczba jest przesadzona. Seler to były szef kibiców klubu piłkarskiego Dinamo Zagrzeb, a on sam od 2014 roku z przerwami walczy po stronie Ukrainy. Moskwa nazywa tego prawicowego ekstremistę "organizatorem chorwackich najemników" w Ukrainie. Sam Denis Seler uzasadnia swoje zaangażowanie po stronie Ukrainy następująco: "W Ukrainie toczy się walka o białą europejską rasę, jej kulturę i historię". Chorwacki rząd nie szkoli ukraińskich żołnierzy Władze Chorwacji wielokrotnie zwracały uwagę, że udział w wojnie w Ukrainie jest niezwykle ryzykownym przedsięwzięciem, podejmowanym wyłącznie na własne ryzyko i odpowiedzialność. Mając to na uwadze dyskretnie prowadzono negocjacje w sprawie powrotu do ojczyzny Chorwata Vjekoslava Prebega, który został pojmany jako ukraiński bojownik pod Mariupolem i postawiony przed rosyjskim sądem. We wrześniu 2022 roku Prebegowi pozwolono wrócić do Chorwacji w ramach wymiany jeńców wojennych. Kilku obywateli Chorwacji wstąpiło także do rosyjskich sił zbrojnych. Do opinii publicznej z tej grupy przebiła się tylko Mirela Jakupanec, która służy jako medyczka po stronie Rosji. Niektóre źródła opisują ją jako sanitariuszkę, inne - jako lekarkę. Jej prorosyjskie wypowiedzi były rozpowszechniane głównie przez portale znane z fake newsów i szerzenia kremlowskiej propagandy. Mimo całej solidarności z Kijowem, ukraińscy żołnierze nie są mile widziani w Chorwacji. Parlament w Zagrzebiu odrzucił wniosek rządu o przeszkolenie Ukraińców na terytorium Chorwacji w ramach europejskiej misji EUMAM. Badania opinii publicznej wykazały, że prawie 60 proc. Chorwatów odrzuca tę propozycję. W przeciwieństwie do rządu w Zagrzebiu, prezydent Chorwacji Zoran Milanović publicznie popiera tezę, że wojna w Ukrainie jest wojną zastępczą Waszyngtonu przeciwko Moskwie. Pochwalił go za to m.in. minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow. Ivica Petrović, Siniša Bogdanić, Redakcja Polska Deutsche Welle