"U bram UE czeka człowiek, który ma zadatki na drugiego Viktora Orbana. Podobnie jak premier Węgier tłumi krytyczne głosy i szuka bliskości z rosyjskim reżimem. Wie, jak używać dźwigni politycznych przeciwko Brukseli i - podobnie jak Orban - forsuje stanowiska sprzeczne z interesami Europy" - pisze Carolina Drueten, belgradzka korespondentka dziennika "Die Welt". Chodzi o Aleksandara Vucica, prezydenta Serbii - największego i najważniejszego pod względem politycznym kraju Bałkanów Zachodnich, który ma szansę wejść do Unii Europejskiej. Polityka ustępstw Ale - jak stwierdza Drueten - eksperci i liberalne głosy w kraju oskarżają polityków w Brukseli o politykę ustępstw wobec prezydenta Serbii. "Bruksela chce utrzymać w europejskiej drużynie strategicznie ważną Serbię - czynnik stabilności, jak i destabilizacji w regionie". W Serbii pod presją znalazły się wolne media, społeczeństwo obywatelskie i opozycja. W raporcie organizacji pozarządowej Freedom House, Serbia nie jest już klasyfikowana jako demokracja, ale jako "reżim hybrydowy", a na wsparcie z Brukseli trudno liczyć. "Najwyżsi urzędnicy europejscy unikają zbyt ostrej krytyki Vucica i jego rządu" - pisze Carolina Drueten, przytaczając treść tweetów przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, która napisała, że "Serbia poczyniła duże postępy na drodze do UE. Postęp musi być kontynuowany". Obawy przed wpływami Rosji i konfliktem na Bałkanach Zachodnich sprawiły, że UE przyjęła łagodny ton wobec Vucicia - czytamy w "Die Welt". "Bruksela uważa, że jest zdana na współpracę z autokratami, którzy łamią reguły gry. Orban i Vucic wykorzystują swoje znaczenie polityczne do wymuszania ustępstw". W obozie Orbana Jednak w przeciwieństwie do Serbii Węgry są członkiem UE i mają prawo weta. "W rezultacie premier Węgier Viktor Orban wielokrotnie szantażował wspólnotę, aby przeforsować własne interesy" - pisze dziennik, podając jako przykłady blokowanie pomocy dla Ukrainy i "rozmycie" sankcji wobec Rosji. Pokazuje to - jak czytamy - że członkostwo w UE "nie jest panaceum na brak demokratycznej kontroli i autorytaryzm". Ale w europejskiej polityce bałkańskiej nie ma to prawie żadnych konsekwencji. Orban i Vucic wprowadzili w swoich krajach "nieliberalną demokrację", a Węgry naciskają na przystąpienie Serbii do UE. "Wzmocniłoby to obóz wokół Budapesztu, który opowiada się za współpracą gospodarczą, ale przeciwko liberalnym wartościom zachodnim". Bruksela ma więc dylemat. "UE chce pozyskać Serbię. Ale Serbia wykorzystuje swój potencjał szantażu, bo wie o swoim geopolitycznym znaczeniu w regionie" - wyjaśnia była dyplomatka Sonja Biserko. Bruksela zamiast mówić o postępach, powinna wykorzystać jako środek nacisku swoją pomoc finansową i powinna być bardziej wymagająca. Katarzyna Domagała-Pereira, Redakcja Polska Deutsche Welle