Serbia po raz pierwszy ogłosiła, że może przyłączyć się do sankcji na Rosję
W środę minister spraw zagranicznych Serbii Ivica Daczić oznajmił, że Belgrad dopuszcza możliwość przyłączenia się do sankcji UE wobec Rosji. Była to pierwsza taka wypowiedź przedstawiciela serbskich władz od lutego 2022 roku, czyli początku inwazji Kremla na Ukrainę - poinformował w czwartek portal Euractiv.
- Potępiamy naruszenie integralności terytorialnej Ukrainy i w takim duchu głosowaliśmy (na forum) międzynarodowych instytucji. Czy nałożymy sankcje na Rosję, to już inna sprawa. To nie jest kwestia czasu czy terminów, lecz kwestia, która dotyczy naszych politycznych i gospodarczych interesów - podkreślił Daczić w rozmowie z Euractiv.
Przyłączenie się do sankcji wobec Kremla to jeden z kluczowych wymogów UE stawianych Belgradowi. Od spełnienia tego warunku Bruksela uzależnia postęp w negocjacjach akcesyjnych Serbii - przypomniał portal.
Ze środową wypowiedzią Daczicia współgrało stwierdzenie, którego tego samego dnia użyła premier Serbii Ana Brnabić. Polityk po raz pierwszy oceniła wojnę na Ukrainę jako "rosyjską agresję". Brnabić podkreślała również, że UE jest największym inwestorem w Serbii i donatorem na rzecz tego państwa - zauważył Euractiv.
Belgrad opowiadał się w ostatnich miesiącach przeciwko Rosji podczas głosowań na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ, lecz serbskie władze konsekwentnie odmawiały dołączenia do sankcji UE wobec Moskwy. - Nasze relacje (z Rosją) są tradycyjnie dobre, jednak nie oznacza to, że wspieramy każdą podjętą na Kremlu decyzję - wyjaśnił w połowie stycznia serbski prezydent Aleksandar Vučić.
Współpraca Serbia - Rosja. Najważniejszym parterem pozostaje UE
Pod względem gospodarczym Serbia odchodzi od bliskiej współpracy z Rosją. Kraj ten odpowiada za około 6 proc. serbskiego handlu zagranicznego, a najważniejszym partnerem ekonomicznym Belgradu pozostaje Unia Europejska. Pomimo tego, według przeprowadzonego latem ubiegłego roku sondażu, Władimir Putin cieszy się wśród Serbów największym poparciem spośród wszystkich światowych przywódców.
W ciągu kilku minionych tygodni władze w Belgradzie wysłały szereg sygnałów, które mogły świadczyć o dystansowaniu się od Rosji. - Krym i Donbas to dla nas Ukraina, tak pozostanie. Z prezydentem Putinem nie rozmawiałem już od miesięcy - oznajmił Vučić w połowie stycznia. Prezydent ostrzegł też obywateli Serbii, że wstępowanie do zagranicznych formacji zbrojnych, takich jak rosyjska prywatna Grupa Wagnera, jest niezgodne z prawem.