Pax Trumpiana

Ziemowit Szczerek

Ziemowit Szczerek

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Lubię to
like
Hahaha
haha
740
Udostępnij

Donald Trump wywalił porządek światowy do góry nogami. Narobił hałasu, poszedł kurz. Jeszcze ten kurz nie do końca opada, ale powoli wyłaniają się zarysy nowego międzynarodowego ładu. To nadal Pax Americana, ale z na tyle charakterystycznymi cechami, że można go powoli nazywać Pax Trumpiana.

Donald Trump kapryśnym szeryfem świata
Donald Trump kapryśnym szeryfem świataWin McNamee / Universal History ArchiveGetty Images

Światem rządzi Ameryka. Już na początku zaznaczę, że wolę ją niż Chiny. Czy Rosję. Wolałbym, oczywiście, Europę, ta zresztą ma wszelki potencjał na to, by stać się globalnym supermocarstwem, ale coś nie może się sama ze sobą dogadać. Bo niby każdy, nawet najwięksi europejscy szowiniści, zapewne woleliby, żeby światem rządziła Europa, ale każdą próbę budowy wspólnej europejskiej tożsamości okrzykują zdradą narodową i innymi tego typu miłymi rzeczami.

Rządzi więc Ameryka. Rządzi więc Donald Trump. I tworzy nowy ład.

Ten ład nie zakłada już (o ile kiedykolwiek zakładał), że liczy się przede wszystkim interes Zachodu pojmowanego jako system wspólnych wartości, bo te wartości już nie istnieją. A raczej może i istnieją, ale uzyskały formę bardziej przaśną. Zachód już nie jest miejscem, gdzie panuje wersal i uprzejmości. Na przykład wobec mniejszości. Czy ogólnie - wobec praw człowieka.

Skończyła się Europa na dobre. Zaczęła się Ameryka. Bo kiedyś, dawniej, już gdy Ameryka światem rządziła, to jednak europejski szyk i europejska klasa, te wypływające z Europy dawne reguły kurtuazji, dyplomatyczności i jakiejś formy postrycerskiej uprzejmości, którą przecież była polityczna poprawność wymagająca powstrzymywania się przed komentarzami mogącymi podciąć skrzydła słabszym.

Kowboje z nogami na stole

Dziś przyjechali kowboje już na dobre. Położyli nogi na stole i jadą z koksem. Ostatni dyplomata staroświatowego chowu leży z dziurą w głowie w błocie pod salonem. Kowboje realizują właściwie to, co zawsze, czyli interes USA, ale już nie w ramach ogólnego "interesu Zachodu". Nie. Odpadły wszelkie frymuśne formy i cylindry. Nic już niczego nie maskuje. Kowboje noszą brudne gacie i szpanerskie kapelusze zdjęte z trupów. I realizują ten interes USA po kowbojsku.

No bo tak - wszedł nowy boss świata, kowboj, i postanowił ustawić na dzień dobry wszystkich. Łącznie ze współpracownikami. Dał więc na dzień dobry w pysk Kanadzie, najgrzeczniejszemu i najbardziej lojalnemu z ekipy, potrząsnął samym założeniem tej ekipy, czyli sprowokował konflikt w NATO (o Grenlandię).

Sojusznicy zaczęli na wyścigi udowadniać swoją lojalność (posarkawszy nieco dla zachowania pozorów) - Dania od razu zaproponowała większy udział USA w polityce bezpieczeństwa na Grenlandii i preferencje przy wydobyciu surowców, Kanada zadeklarowała chęć jak najdalej idącej współpracy. A w zamieszaniu, które się wokół tego zrobiło, mało kogo obeszło, że Trump zamierza zrewidować umowę o przekazaniu Kanału Panamskiego pod wyłączny zarząd Panamy.

Gdyby zrobił to, powiedzmy, w listopadzie - świat by się zatrząsł. A kwestie o przywróceniu dwóch płci w paszportach i innych oficjalnych dokumentach obeszły już tylko wąską lewicową bańkę, której tym razem nie udało się wpłynąć na opinię mainstreamu. Mainstream ma dość.

Putin? Ot, ulało się

Więc tak. Zarządzanie przez lanie w pysk. Albo umizgi. Zależy. Od kaprysu albo przewidywanej skuteczności. Jeśli chodzi o Putina, którego Trump w ewidentny sposób jakoś się boi (a u Trumpa osobiste emocje mają jakiś dziwnie mocne, przełożenie na politykę jako taką), to w doprowadzaniu do zakończenia wojny w Ukrainie zachowuje się tak, jakby Putin właściwie nic złego nie zrobił. Ot, ulało się, nie ulałoby się, gdybym to ja był prezydentem, tak mniej więcej brzmiał jego przekaz, a teraz będziemy się dogadywać. Chwała wielkiej Rosji i ludowi rosyjskiemu. No i tej całej Ukrainie też.

Niech Europejczycy się zajmą jej chronieniem na przyszłość. A my weźmiemy sobie za prośrednictwo ukraińskie metale ziem rzadkich.

Tak, jest tu też spora doza niekonsekwencji. W końcu Trump to Trump, nie musi wiedzieć czy ogarniać wszystkiego. Bo z jednej strony, czemu nie, może Trump osłabiać Unię Europejską i podkopywać NATO, a z drugiej - domagać się od Europejczyków, żeby się ogarnęli i wspólnie ogarniali bezpieczeństwo w Eurazji. I w dodatku zastanowili się razem, jak to z tą gospodarką, żeby ceł nie trzeba było na nich wszystkich nakładać.

Polska wchodzi do saloonu, Trump bierze pałkę w RPA

Nie, nie bardzo boję się, że Trump "odda" Putinowi wschodnią Europę: po co miałby oddawać cokolwiek Rosji, a więc pośrednio i Chinom, które postrzega jako największy czarny charakter w miasteczku. W tym wielokrotnie wychwalanego prymusa zmian w finansowaniu własnej obronności - Polskę (choć właściwie dlaczego nie wyobrazić sobie westernowego dialogu brzmiącego "Pomóżcie nam! Od lat wydajemy mnóstwo na obronność, tak jak chcieliście! - Jeśli od tylu lat wydawaliście tyle na obronność, to po jaką cholerę wam pomoc?").

Ale przez poprzednich pięć lat prezydentury liznął jednak nieco geopolityki i, wydaje się, wie, rozumie podstawy działania świata. Może nie wiedzieć, czy Hiszpania jest w BRICS, może zaproponować amerykańską riwierę w strefie Gazy, okej, ale mniej więcej rozumie, gdzie trzeba nacisnąć, żeby zapiszczało to, co ma zapiszczeć, a gdzie nacisnąć, żeby poleciała kasa. I to do amerykańskiej kieszeni.

Wie też, na czym polega westernowe pojęcie sprawiedliwości. Nie bardzo wiadomo, czy rozumie niuanse postapartheidowej RPA, ale widzi, że kogoś biją, a aktualnie biją w białych latyfundystów, pozostałości po posteuropejskich rządach w RPA, którym kraj ten zawdzięcza, z jednej strony, traumę rasizmu, ale z drugiej - bycie zdecydowanie najlepiej rozwiniętym i zorganizowanym państwem na afrykańskim kontynencie.

Więc staje w ich obronie. Bo wcześniej nikt nie chciał: trochę wstyd stawać w obronie pogrobowców apartheidu. Niezależnie od skali ich w ten apartheid uwikłania. A Trump, jak ten kowboj widzący tylko to, co widzi, i rozumiejący tylko to, co rozumie - staje. Nie oceniam, bo też uważam, że jak biją, to trzeba pomagać. Ale wiem też, że to, co się działo dawniej pozostawia traumy, którym trudno się dziwić.

Nie to, podejrzewam, żeby się Trump jakoś specjalnie przejmował Afrykanerami, ale jeśli jest już tym policjantem świata, to trzeba czasem użyć pały.

Kapryśny szeryf. To wszystko 

No więc tak to wygląda, i tak to wyglądać będzie przez cztery najbliższe lata. Nie ma tu, myślę, tajnej i złowieszczej agendy. Światem po prostu rządzi kapryśny i umiejący zaskakiwać szeryf, który dawniej był szefem gangu i stosuje z nawyku gangsterskie metody. Który coś tam rozumie ze świata, i któremu zależy mniej więcej na tym, na czym zależy jego zwolennikom w miasteczku, ale zarówno jego rozumienie świata jak społeczna empatia są raczej niewielkie.

I który może przez to wszystko miasteczko władować w kryzys. Albo w prosperity. Zależnie od tego, jak mu się kaprysy z wiedzą o świecie i skłonnością do gangsterskawych zachowań połączą.

Ziemowit Szczerek

-----

Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

Przejdź na