Kryzys we Francji spodobał się w jednym kraju. "Kpi z własnego narodu"
- Emmanuel Macron powinien bać się własnego narodu, z którego dosłownie kpi - twierdzi Marija Zacharowa. Rzeczniczka resortu spraw zagranicznych Rosji odniosła się do zatrzymania przez Paryż tankowca z rosyjskiej "floty cieni". W opinii urzędniczki jest to "absurdalna próba odwrócenia uwagi Francuzów od problemów wewnętrznych kraju". Chodzi o nieudane próby wyłonienia rządu i kolejne rezygnacje wyznaczanych przez Macrona premierów.

W skrócie
- Marija Zacharowa krytykuje Emmanuela Macrona za zatrzymanie rosyjskiego tankowca, uznając to za "próbę odwrócenia uwagi" od problemów wewnętrznych Francji.
- Zatrzymanie statku, powiązanego z rosyjską "flotą cieni", spotkało się z ostrą reakcją Rosji, a Władimir Putin nazwał to działanie "aktem piractwa".
- Francja zmaga się z kryzysem politycznym, rezygnacją premiera oraz trudnościami w utworzeniu rządu, co dodatkowo osłabia pozycję prezydenta Macrona.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
- Prezydent Francji Emmanuel Macron poprzez swoje absurdalne próby, w tym zatrzymanie tankowca u wybrzeży kraju, chce po prostu odwrócić uwagę od wewnętrznych problemów republiki - oświadczyła rzeczniczka rosyjskiego resortu spraw zagranicznych Marija Zacharowa.
Mowa o tankowcu Boracay związanym z rosyjską "flotą cieni". Statek został zatrzymany 27 września u wybrzeży Francji na Atlantyku i na jego pokład weszli wówczas francuscy komandosi.
Rosja grzmi po zatrzymaniu tankowca. Zacharowa uderza w Macrona
- Uważam, że on (Macron- red.) powinien bać się własnego narodu, z którego dosłownie kpi. Kpi ze zdrowego rozsądku i ze swojego narodu - oceniła Zacharowa.
- Mówiliśmy o tym wielokrotnie. Padło tak wiele oficjalnych oświadczeń, tak wielu ekspertów o tym pisało. O czym właściwie? O tym, że absurdalnymi, głupimi, całkowicie nieudolnymi próbami zrzucenia odpowiedzialności za wszystko, od lotów dronów, rzekomych hakerów, wszystkiego innego, problemów gospodarczych, po najnowszą, ujętą w cudzysłów, "flotę cieni", Macron po prostu próbuje odwrócić uwagę, skierować dyskusję (...) i wymyślić absurdalną wymówkę - cytuje urzędniczkę propagandowa agencja TASS.
Władimir Putin nazwał zatrzymanie tankowca przez Francję "aktem piractwa". Stwierdził, że statek został zajęty na wodach międzynarodowych "bez żadnego uzasadnienia".
Statek rosyjskiej "floty cieni" u wybrzeży Francji. Trwa śledztwo
Tankowiec Boracay znajduje się na liście sankcyjnej Unii Europejskiej, ponieważ jest powiązany z transportem rosyjskiej ropy i produktów naftowych z ominięciem sankcji nałożonych na Rosję w odpowiedzi na inwazję na Ukrainę.
W nocy z czwartku na piątek jednostka wznowiła kurs w kierunku Kanału Sueskiego. Wcześniej kapitan statku i jego zastępca - obaj mający obywatelstwo Chin - po zakończeniu tymczasowego aresztu powrócili na statek. Kapitan ma stawić się przed sądem we Francji w lutym 2026 roku w związku ze śledztwem dotyczącym niepodporządkowania się poleceniom wydanym załodze.
Francuskie śledztwo w sprawie tankowca nie dotyczy obecnie przypuszczeń pojawiających się w mediach, że mógł on zostać wykorzystany do incydentów związanych z przelotami niezidentyfikowanych dronów nad lotniskami w Danii. Chodziłoby na przykład - jak podała agencja AFP - o użycie tankowca jako platformy do odpalania dronów. Prezydent Francji Emmanuel Macron mówił, że byłby "bardzo ostrożny", jeśli chodzi o łączenie tych dwóch spraw.
Francja w politycznym chaosie. "Rozmowy ostatniej szansy"
Zacharowa zatrzymanie tankowca łączy z kryzysem politycznym we Francji. W poniedziałek rano premier tego kraju Sebastien Lecornu podał się do dymisji, a prezydent Macron ją przyjął. Wcześniej w niedzielę polityk ogłosił niepełny skład rządu, który wywołał krytykę zarówno opozycji, jak i prawicowej partii Republikanie, która miała uczestniczyć w tym gabinecie.
Przez poprzednie tygodnie Lecornu negocjował z partiami politycznymi warunki, pod jakimi poparłyby jego mniejszościowy gabinet. Chodziło w szczególności o kompromis w sprawie budżetu na 2026 rok, który miał zawierać działania oszczędnościowe, mające opanować wysoki deficyt budżetowy i dług publiczny. Część opozycji od początku zapowiadała, że nie poprze rządu Lecornu i groziła wotum nieufności.
Rezygnacja premiera nastąpiła zanim jeszcze odbyło się pierwsze posiedzenie nowego rządu, planowane na poniedziałek po południu. Lecornu został powołany na szefa rządu 9 września. Jest najkrócej rządzącym premierem w dziejach V Republiki, czyli od 1958 roku.
Mimo dymisji jeszcze w poniedziałek Macron powierzył ustępującemu politykowi misję rozmów ostatniej szansy z partiami politycznymi - Lecornu ma na nie czas do środy. Współpracownicy francuskiego prezydenta zapowiadali, że szef państwa w razie fiaska tych rozmów "weźmie odpowiedzialność", co zdaniem agencji AFP oznacza, iż istnieje ryzyko rozwiązania parlamentu i przedterminowych wyborów.
We Francji prezydent ma pełną swobodę w powoływaniu premiera. Macron wyznaczał kolejnych szefów rządu z partii centrowych, których opozycja z lewej i prawej strony zmuszała do ustąpienia. Nie zdecydował się na wyznaczenie lewicowego premiera, uważając, że będzie on zagrożony wotum nieufności ze strony prawicy.
Obecny kryzys rządowy zbiega się ze spadkiem popularności samego Macrona. W sondażu z września zadowolenie z działań prezydenta wyraziło 17 proc. Francuzów, podczas gdy w maju było to 25 proc., a w czerwcu - 23 procent. W ocenie opozycji i opinii publicznej szef państwa przyczynił się do zablokowania sceny politycznej, zwołując w 2024 roku przedterminowe wybory parlamentarne, które wyłoniły rozdrobniony parlament, niezdolny do wyłonienia większości rządowej.
















