W poniedziałek odbyły się dwie kolejne próby wyłonienie marszałka województwa małopolskiego. Obie bez rozstrzygnięcia. Starli się w nich kandydat PiS Łukasz Kmita oraz kandydat wystawiony przez PSL Krzysztof Jan Klęczar. Kolejne głosowanie zaplanowano na wtorek na godzinę 18. Jeśli i wtedy nie uda się wyłonić marszałka, następna szansa będzie w czwartek. Czas na wybór władz województwa mija 9 lipca. Potem w grę wchodzą przedterminowe wybory w Małopolsce. Sejmik małopolski. Klincz w PiS, mogą stracić władzę W sejmiku małopolskim formalnie stabilną większość ma PiS - w 39 osobowym sejmiku ma 21 radnych, 12 ma Koalicja Obywatelska, a sześciu Trzecia Droga (czterech PSL i dwóch PL2050). Choć PiS mógłby wybrać własnego marszałka w ciągu pięciu minut, to od wielu tygodni partia nie potrafi się dogadać co do odpowiedniej kandydatury. Centrala od początku rekomenduje na funkcję marszałka posła Łukasza Kmitę. Przeciwko niemu występuje jednak grupa radnych, skupionych wokół obecnego marszałka Witolda Kozłowskiego, który chciałby pozostać na stanowisku. Ten spór ma jednak także drugie dno i dotyka toczącego się w małopolskim PiS konfliktu między ludźmi Ryszarda Terleckiego (do których zalicza się Kmita) oraz ludźmi byłej premier Beaty Szydło i byłego ministra w jej rządzie Andrzeja Adamczyka (to ci, skupieni wokół Kozłowskiego). - Byliśmy o włos od wyboru marszałka - narzekał w poniedziałek jeden z radnych KO. Bo rzeczywiście w drugim głosowaniu kandydat PSL Klęczar dostał 19 głosów. Gdyby dostał jeden więcej, byłby marszałkiem. Z naszych informacji wynika, że rozmowy KO i PSL z grupą radnych PiS trwają już od parunastu dni. Na poniedziałkowej sesji pojawili się politycy KO i PSL m.in. Marek Sowa, Ireneusz Raś, Piotr Zgorzelski. Kiedy wydawało się, że wszystko jest dogadane, w pierwszym głosowaniu radni PiS oddali siedem głosów nieważnych. W drugim padły cztery nieważne głosy. PiS szacuje, że zbuntowani radni to dzisiaj grupa liczącą 4-5 osób i próbuje ich przekonać wszelkimi sposobami, aby zagłosowali za Łukaszem Kmitą. Prezes Jarosław Kaczyński nie bierze bowiem pod uwagę zmiany kandydata. Miał nawet powiedzieć, że traktuje tę sprawę jako "punkt honoru". Jarosław Kaczyński w trybie głośnomówiącym W poniedziałek prezes PiS Jarosław Kaczyński rozmawiał po raz kolejny z radnymi. - Rozmawiał z Kmitą i poprosił, by go dać na głośnomówiący - relacjonuje jeden z radnych. Prezes przekonywał radnych, że głosowanie za Kmitą to w obecnej sytuacji "kwestia racji stanu", od której zależy nie tylko, jak ma wyglądać sytuacja w Małopolsce, ale w i kraju. Mówił, że nie można oddać na własne życzenie władzy "ludziom, którzy demolują właśnie kraj". Prezes PiS jest zdeterminowany, by doprowadzić sprawę do końca i ani myśli zmieniać kandydata na marszałka. - Uważa, że radni nie są aż tak niemądrzy, by sądzić, że jak postawią na marszałka z Koalicji Obywatelskiej, to ten nie zacznie ich od razu rozliczać. A Kozłowskiego będzie z czego rozliczać. W tym czasie PiS będzie mógł pozbyć się tych ludzi i oficjalnie od nich odciąć - przekonuje jeden z naszych rozmówców z Nowogrodzkiej. Centrala partii uznała także, że perspektywa przedterminowych wyborów nie byłaby wcale dla partii najgorsza. - Owszem, frekwencja to loteria, ale moglibyśmy z tego zrobić ogólnokrajowy plebiscyt i pokazać nasze wysokie poparcie, bo wyniki w Małopolsce są zawsze dla PiS bardzo dobre - wyjaśnia nasz rozmówca z kierownictwa partii. Co zatem wydarzy się dziś o godzinie 18 podczas kolejnego głosowania? Pewne jest, że PiS znów zgłosi Łukasza Kmitę. PiS w Małopolsce. Nadzieja nie wybiera - Mam nadzieję, że moich czterech, pięciu kolegów z partii, bo o takiej grupie mówimy, zagłosuje za Łukaszem Kmitą, który jest kandydatem naszej partii. I że zrobią to dla dobra regionu i dla dobra kraju. Apeluję do nich i proszę, by uszanowali decyzję małopolskich wyborców, którzy zdecydowali, że to Prawo i Sprawiedliwość powinno rządzić w Małopolsce - mówi Interii Małgorzata Wassermann, małopolska posłanka PiS. - W tej historii jest mnóstwo nieporozumień i informacji, które nie mają oparcia w faktach. Po pierwsze, Łukasz Kmita jest kandydatem, którego rekomendowała zdecydowana większość małopolskich posłów i senatorów z PiS, w tym ja sama. Po drugie, partie polityczne działają w ten sposób, że po dyskusjach i wymianie opinii ostateczna decyzja w sprawie wyznaczenia kandydata na stanowisko marszałka należy do kierownictwa partii, to jest zapisane w statucie. Nie da się funkcjonować w polityce na dłuższą metę bez uszanowania pewnych reguł - wskazuje Małgorzata Wassermann. Dodaje, że Witold Kozłowski także nie był radnym, zostając marszałkiem i także był człowiekiem, wyznaczonym na to stanowisko przez kierownictwo partii. - Doceniamy pracę poprzedniego zarządu, dlatego w nowym zarządzie, którego skład prezentował już Łukasz Kmita też jest dla nich miejsce - zapewnia Małgorzata Wassermann. Nie wiadomo, kogo podczas wtorkowej sesji zgłosi strona przeciwna. Krzysztof Jan Klęczar zapowiedział, że trzeci raz kandydować już nie zamierza. Nieoficjalnie można usłyszeć, że uważa zresztą, że został "wrobiony", bo koledzy z KO przekonywali go, że jego wybór jest pewny. Z informacji Interii wynika, że dzisiaj swojego kandydata wskaże Koalicja Obywatelska. Sejmik małopolski. Nie tylko PiS się napina Co ciekawe, w tej sprawie są także napięcia między KO a PSL. O ile ludowcy są skłonni dogadać się z rozłamowcami z PiS nawet za cenę fotela marszałka dla Witolda Kozłowskiego, o tyle Koalicja Obywatelska nie chce nawet o tym słyszeć. - Witold Kozłowski gada z PSL, a PO buduje sama większość. Razem mają tylko 18 mandatów. Trwa zabawa w to, kto pokaże, że ma mocne karty. Ludowcy dogadali się już z Kozłowskim, PO go nie chce - mówi nam jeden z samorządowców. KO namawia też "buntowników" z PiS, by jak najszybciej wyszli z klubu PiS i założyli własny. Wtedy negocjacje z nimi byłyby łatwiejsze, także wizerunkowo. Radni PiS nie spieszą się jednak na razie do takiego rozwiązania. Marek Sowa, małopolski poseł KO: - Nie ma wariantu, w którym marszałkiem zostaje ktoś z klubu PiS. Poparcie PO dla radnego PiS-u jest wykluczone. Taka możliwość istnieje tylko pod warunkiem, że klub PiS się podzieli, a w sejmiku województwa powstanie nowy klub, z którym moglibyśmy podjąć rozmowę o współpracy. To istota sprawy. Czy jest taka możliwość, trzeba pytać radnych PiS - mówi. - Wiemy, że kilku radnych PiS rozważa poparcie naszego kandydata w kolejnych głosowaniach. Obawa przed wyborami jest tam dość duża i może się tak zdarzyć dzisiaj albo w czwartek, nie chcę przesądzać - dodaje. Ireneusz Raś, poseł PSL przyznaje z kolei, że "wszystkie scenariusze są na stole". - Wiemy, z czego wynikają turbulencje. W poniedziałek doszło do kolejnej próby wyboru marszałka. Dwa razy było blisko, ale trzeba wyciągnąć wnioski i spróbować złożyć większość w układzie ponad podziałami - przyznaje w rozmowie z Interią. - Przede wszystkim, większość musi być korzystna dla regionu, Małopolski. Przesilenie męczy nie tylko tych, którzy zasiadają w sejmiku, może nużyć mieszkańców. Jestem nie tylko tym, kto zachęca do porozumienia, ale mieszkańcem. Nie chcemy być wytykani palcami, słuchać jak długo to trwa. Nie wyobrażam sobie przedterminowych wyborów, bo nie byłoby tu żółtej, ale czerwona kartka od wyborców. Przecież nie chodzi o politykę krajową, a lokalną - wskazuje. Kamila Baranowska, Jakub Szczepański ----- Czytaj nasze raporty specjalne: Wybory samorządowe 2024 oraz wybory do Parlamentu Europejskiego 2024