Wybór władz województwa małopolskiego to dziś temat, który spędza kierownictwu PiS sen z powiek. A nic nie zapowiadało takiego scenariusza. Kiedy okazało się bowiem, że PiS zdobył samodzielną władzę w sejmiku małopolskim, radość w partii była wielka. Ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego wywalczyło 21 mandatów, Koalicja Obywatelska 12, a Trzecia Droga sześć. Feta przy Nowogrodzkiej nie trwała jednak długo. Szybko okazało się bowiem, że wśród radnych PiS nie ma zgody co do tego, kto powinien zostać marszałkiem województwa. Kto komu skacze do gardła? Po jednej stronie radni związani z Ryszardem Terleckim. Po drugiej ekipa Beaty Szydło. Dotychczas ofiarą bratobójczej walki padł Andrzej Adamczyk, były minister infrastruktury. To człowiek kojarzony z byłą premier, który z dnia na dzień stracił funkcję szefa małopolskich struktur PiS. Zastąpił go człowiek Terleckiego, były wojewoda, a obecnie poseł PiS Łukasz Kmita. Łukasz Kmita to także kandydat wskazany przez Nowogrodzką na nowego marszałka w Małopolsce. Sęk w tym, że wbrew woli centrali, w ostatnim głosowaniu jego kandydatura przepadła. Poparło go 13 obecnych na sali radnych PiS. Kolejna sesja sejmiku w poniedziałek. W PiS jest wielka obawa o to, co się na niej wydarzy. Prezes PiS zdenerwowany. "Niech idą w diabły" Z naszych informacji wynika, że Nowogrodzką miały wyjątkowo zdenerwować informacje o tym, jakoby radni PiS, którzy są w kontrze do Łukasza Kmity, zaczęli rozmowy z PSL. Wystarczy, że wyłamie się czterech i partia może stracić większość w sejmiku. - To by była katastrofa - załamuje ręce jeden z posłów PiS. I natychmiast przypomina, że w ten sposób PiS stracił już jedno województwo.Chodzi o Podlasie, gdzie nieoczekiwanie dwoje radnych PiS zagłosowało za marszałkiem z nadania Koalicji Obywatelskiej. Prezes Jarosław Kaczyński, jak słyszymy, na informacje o tym, że "buntownicy" mogą rozmawiać z ludowcami zareagował usztywnieniem stanowiska. - Teraz już nie ma mowy o zmianie kandydata na marszałka województwa. Albo radni to przełkną i w poniedziałek zagłosują za Kmitą, albo będzie rozłam w PiS, który może mieć daleko idące skutki - mówi nasz rozmówca. - Utratę sejmiku? - dopytujemy. - Taki scenariusz też wchodzi, niestety, w grę - odpowiada nasz rozmówca z PiS. - Prezes podkreśla, że o ile na poziomie powiatu czy gminy radni mają dużą dowolność, o tyle na poziomie województw decyzje zadają w centrali i radni powinni się im podporządkować. Jeśli nie chcą tego zrobić, to nie ma dla nich miejsca w partii. Tu stanowisko prezesa jest twarde. Woli mieć mniej radnych, ale pewnych i karnych niż takich, którzy będą mu stawiać warunki - tłumaczy nasz rozmówca z PiS. Na jednym ze spotkań Jarosław Kaczyński miał użyć sformułowania, że jeśli radni nie chcą głosować wedle wskazań Nowogrodzkiej, to "niech idą w diabły". Jarosław Kaczyński wskazuje Beatę Szydło Jak pisaliśmy w Interii prezes Jarosław Kaczyński odbył w ostatnich dniach kilka rozmów na temat sytuacji w Małopolsce z Beatą Szydło. To ona jest w partii obarczana winą za to, co się dzieje w sejmiku. Była premier tłumaczy się tym, że nie ma wpływu na to, jak głosują poszczególni radni, bo ci kierują się oni własnymi przesłankami i animozjami. No i część z nich jest po prostu skonfliktowana ze sobą. Do dziennikarzy zaczęły docierać też informacje o tym, że w związku z napiętą sytuacją w Małopolsce była premier miała złożyć na ręce prezesa PiS rezygnację z funkcji wiceprezesa partii. Ona sama zdementowała te informacje w mediach społecznościowych. Nie zmienia to faktu, że prezes cały czas twardo obstaje przy kandydaturze Łukasza Kmity i nie chce słyszeć o innym rozwiązaniu. Potwierdza to w rozmowie z Interią Ryszard Terlecki, małopolski poseł PiS. - Kandydatura Łukasza Kmity była rekomendowana przez prezesa, a następnie zapadła jednogłośna decyzja Komitetu Politycznego PiS. Jeżeli ktoś ma wątpliwości, jest zdania, że samodzielnie może podejmować decyzje, stawia się poza nawiasem naszego środowiska - mówi Ryszard Terlecki. Były marszałek ma więcej argumentów: - Pierwsze głosowanie rzeczywiście pokazało nieodpowiedzialność osób, które podejmowały takie decyzje. Rozumiem, że w tej chwili wszyscy są uświadomieni, co oznacza niestosowanie się do decyzji partii. Co więcej, argumenty odnośnie do tego, że radni samodzielnie muszą dokonać wyboru, są chybione. Wszyscy mają mandaty ze względu na szyld PiS w czasie kampanii. Nikt z nich nie dostałby się do sejmiku, gdyby go nie było - dodaje Ryszard Terlecki. Tajemnicą poliszynela jest z kolei fakt, że Witold Kozłowski liczył na to, że będzie mógł pozostać na funkcji marszałka. Dlatego jest dziś największym krytykiem kandydatury Kmity. Nie cieszy się jednak najlepszą opinią wśród swoich partyjnych kolegów. - Witold Kozłowski uchodził w naszym środowisku za fatalnego marszałka, szkodnika. Przecież w ogóle miał się nie znaleźć na liście PiS. Dostał czwarte miejsce - zdradza nam jeden z małopolskich radnych. Gdy zwracamy się do Kozłowskiego, ten ucina temat sejmikowych układanek. - Nie wypowiadam się na temat sejmiku. Nie prowadzę tych spraw - mówi jedynie. Dopytywany o to, czy i dlaczego głosował przeciwko kandydatowi kierownictwa PiS, reaguje nerwowo: - Może ma pan kontakty z Duchem Świętym i wie pan, jak kto głosował w tajnym głosowaniu? Niech pan nie żartuje. Do widzenia - stwierdził, po czym rzucił słuchawką. Ludowcy straszakiem na PiS Ludowcy wcale nie zaprzeczają, że w Małopolsce rozmawiają z PiS. Nasi rozmówcy nie tryskają jednak przesadnym optymizmem. - To bardzo odważna teza, że radni PiS przejdą do PSL. Wiadomo, toczą się rozmowy. Jakieś próby (przeciągnięcia działaczy - red.) są, ale jak wyjdzie, trudno powiedzieć. Wiadomo, że PiS jest raczej zdyscyplinowany. Nie wybrali Łukasza Kmity na marszałka sejmiku, ale to wynik ich wewnętrznej różnicy zdań. Posiedzenie sejmiku odbędzie się w poniedziałek. Jeśli nie uda się wybrać marszałka, przyjdą w końcu kolejne wybory - mówi Interii Urszula Nowogórska, posłanka PSL z Małopolski. Oliwy do ognia dolewa Miłosz Motyka, małopolski radny PSL, wiceminister klimatu i środowiska. Jak przekazał Interii, wcale nie dziwi go bunt radnych PiS. - Jeżeli prezes Jarosław Kaczyński mówi wprost, że Łukasz Kmita, przywieziony z teczki, który nie jest radnym, jest na wyższej półce intelektualnej niż oni, to nie do przyjęcia dla mnie jest zagłosowanie za takim kandydatem - stwierdził rozmówca Interii. Jednocześnie polityk PSL uważa, że działacze PiS doskonale zdają sobie sprawę: jeśli pozostaną we własnej partii, mogą zapomnieć o podmiotowości. Dlatego, zaprasza kolegów z sejmiku do dyskusji. - W kuluarowych rozmowach wielu z radnych PiS narzeka, że centrala ich nie słucha tylko wydaje polecenia. W każdej, najdrobniejszej sprawie - mówi Motyka. Jak stwierdził, rozmowy z koalicją rządzącą pozwolą wyłonić marszałka, który przychylnie spojrzy również na propozycje zbuntowanych działaczy partii z Nowogrodzkiej. Kamila Baranowska, Jakub Szczepański ___ Czytaj nasze raporty specjalne: Wybory samorządowe 2024 oraz wybory do Parlamentu Europejskiego 2024