Po trwających wiele godzin obradach, w środę wieczorem Państwowa Komisja Wyborcza postanowiła odroczyć o miesiąc wydanie decyzji w sprawie przyjęcia bądź odrzucenia sprawozdania finansowego komitetu wyborczego PiS za okres kampanii parlamentarnej w 2023 roku. PKW bez zastrzeżeń przyjęła sprawozdanie finansowe komitetu Lewicy, przyjęła także, choć ze wskazaniem uchybień, sprawozdania komitetów Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Konfederacji. Największy dylemat PKW miała z komitetem wyborczym PiS. Decyzję w tej sprawie odłożono do 29 sierpnia. To już kolejne odroczenie. PKW była zobligowana, by decyzję w sprawie finansów komitetów wyborczych podjąć do 15 lipca. Przełożono ją na 31 lipca w odniesieniu do wszystkich komitetów. Teraz odroczenie dotyczy już tylko PiS. PKW odroczyła decyzję w sprawie pieniędzy dla PiS Przypomnijmy, obecnie rządzący zarzucają PiS, że partia będąc u władzy wykorzystywała na potrzeby kampanii wyborczej w sposób nieuprawniony pieniądze publiczne. W ostatnich dniach pismo w tej sprawie wystosowała do PKW Kancelaria Premiera, wyliczając wszystkie zarzuty i przykłady nieprawidłowości w wydatkowaniu publicznych pieniędzy. Jak opisywał w Interii Jakub Krzywiecki zarzuty, formułowane przez Kancelarię Premiera dotyczą czterech obszarów: działań promocyjnych i agitacyjnych w Rządowym Centrum Legislacji, wykorzystania środków z Funduszu Sprawiedliwości, wydatków promocyjnych związanych piknikami 800 plus oraz raportów przygotowywanych przez Naukową i Akademicką Sieć Komputerową. Z informacji przekazanych przez szefa PKW Sylwestra Marciniaka wynika, że czas, który dała sobie PKW ma zostać przeznaczony na wyjaśnienie przede wszystkim spraw Rządowego Centrum Legislacji oraz NASK. - Zwracamy się do dwóch instytucji państwowych Rządowego Centrum Legislacji i NASK , a także do pełnomocnika spraw finansowych PiS. Czekamy na pismo z wyjaśnieniami - powiedział Marciniak. Dodał, że w tych sprawach "zabrakło szczegółowych wyliczeń". - W sprawie sprawozdania PiS, wątpliwości co do kwot, dotyczą dwóch instytucji - potwierdził inny członek PKW Ryszard Kalisz. Subwencja PiS. Kiepskie nastroje po decyzji PKW Politycy PiS, z którymi rozmawiamy, nie mają już wątpliwości, że kolejne odroczenie oznacza, że PKW skłania się wyraźnie ku odrzuceniu sprawozdania finansowego komitetu PiS. - Trwa teraz już tylko liczenie, by wszystkie kwoty się zgadzały. Pamiętajmy, że PKW musi potem swoją decyzję obronić w sądzie. Bo oczywiste jest, że będziemy się odwoływać - mówi nasz rozmówca. Inny dodaje: - Czarno to widzę. Widać już w jakim kierunku to zmierza. Pytanie nie brzmi "czy" pieniądze zostaną nam zabrane, tylko "ile". Maksymalna kwota to 75 proc. i to byłby dla nas duży kłopot, zwłaszcza jeśli chodzi o wybory prezydenckie. Bo jeśli stanie na odebraniu 2-5 milionów, to sobie poradzimy - dywaguje jeden z naszych rozmówców. Wedle sprawozdania finansowego, opublikowanego na stronie PKW komitet wyborczy PiS wydał na kampanię parlamentarną blisko 39 milionów złotych i tak jak wszystkie komitety wyborcze liczy na zwrot tej kwoty z budżetu państwa. Jeśli PKW odrzuci sprawozdanie (a Sąd Najwyższy uzna to za zasadne), PiS grozi utrata nawet do 29 milionów złotych (choć PKW może wyliczyć mniej) wydanych na kampanię wyborczą. Partie zwykle zaciągają na ten cel kredyty. Zakwestionowanie sprawozdania finansowego może mieć także wpływ na przyznanie corocznej subwencji, która przysługuje partiom w zależności od wyniku wyborczego. W obecnej kadencji PiS ma dostawać z budżetu blisko 26 milionów rocznie. W przypadku odrzucenia sprawozdania ta kwota może także zostać przez PKW zakwestionowana. Z naszych informacji wynika, że sprawa odrzucenia sprawozdania komitetu wyborczego PiS w ostatnich tygodniach spędzała sen z powiek prezesa partii Jarosława Kaczyńskiego. - Był tym przygnębiony i mówił, że ta władza nie cofnie się przed niczym - relacjonuje jego bliski współpracownik. W ostatnich dniach jednak Kaczyński miał być już nieco lepszej myśli. W obliczu płynących z PKW sygnałów o tym, że brakuje podstaw prawnych i że PKW musi działać w dotychczasowych ramach swojej praktyki, prezes PiS miał mówić, że jest szansa, że finanse jednak trafią do partii. Wczorajsza decyzja o odroczeniu jest odczytywana w kierownictwie PiS jako sygnał, że PKW daje sobie czas, by jednak "coś znaleźć". Decyzja PKW. Co zrobi PiS? Na decyzję PKW przysługuje możliwość odwołania do Sądu Najwyższego. Sprawa trafi tam do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. To izba, w której zasiadają głównie tzw. neo-sędziowie, z czym PiS wiąże pewne nadzieje. PKW, o czym informował serwis money.pl, jest w sprawie sprawozdania PiS mocno podzielona po linii politycznej. Także z naszych informacji wynika, że pięciu członków PKW z nadania nowej koalicji rządzącej opowiada się wyraźnie po stronie odebrania PiS pieniędzy. Pozostała czwórka ma wątpliwości i powołuje się na dotychczasową praktykę PKW, która odrzucała sprawozdania głównie z powodów formalnych. Posłowie PiS, którzy dobrze orientują się w temacie przyznają, że jeśli PKW zdecyduje się na odrzucenie sprawozdania, to musi mieć wszystko bardzo dobrze policzone. A dotąd nie było takiego przypadku w historii PKW, więc sprawa wcale nie jest oczywista. W podobnym tonie wypowiada się zresztą były szef PKW Wojciech Hermeliński. - W historii PKW taka sytuacja się nie zdarzyła - powiedział Hermeliński w rozmowie z Polską Agencją Prasową - Mam nadzieję, że Komisja jest ostrożna i skrupulatnie badająca i że wynik tych wszystkich rozważań będzie prawidłowy, wydany po dogłębnej analizie wszystkich materiałów, że PKW oceni te sprawozdania, tak jak to dotychczasowo komisje robiły, w sposób sumienny i rzetelny - dodał. PiS mimo wszystko liczy na "rozsądek członków PKW" - To jest skandal na kilku poziomach - nie kryje oburzenia Łukasz Schreiber, poseł PiS, były minister w Kancelarii Premiera Mateusza Morawieckiego. - Doszło do złamania ustawy, gdy obecna koalicja rządząca wybrała sobie pięciu członków PKW, następnie opisywane w mediach obdarowywanie ich miejscami w radach nadzorczych w połączeniu z naciskami, płynącymi prosto z Kancelarii Premiera, która oczekuje odebrania nam pieniędzy to nie są standardy państwa demokratycznego. Od miesięcy mamy do czynienia z budowaniem modelu demokracji na wzór turecki. Niby są wybory demokratyczne, ale poza tym deptane są wszystkie reguły, które definiują demokratyczne państwa - tłumaczy Łukasz Schreiber z PiS. I dodaje, że mimo wszystko wierzy w propaństwowe myślenie członków PKW. - Cokolwiek się stanie, na pewno się nie poddamy - deklaruje. Na jeszcze jeden aspekt sprawy zwraca z kolei uwagę w rozmowie z Interią poseł PiS, były wiceszef MSZ Paweł Jabłoński. - Jeśli PKW dziś mówi, że musi zweryfikować wszystkie nowe dokumenty, które do niej dotarły w ostatnich dniach m.in. z Kancelarii Premiera, to liczymy na to, że pochyli się także nad licznymi zawiadomieniami o nadużyciach, które wpływają do PKW od nas - wskazuje Paweł Jabłoński. Wyjaśnia, że każdy poseł PiS analizował kampanie: parlamentarną, europejską i samorządową w swoim okręgu pod kątem naruszeń i nieuprawnionego korzystania ze środków publicznych przez kandydatów obecnej koalicji rządzącej. - Zbadaliśmy, jaka była praktyka PKW przez ostatnich 30 lat i jest jasne, że w świetle obowiązujących przepisów i dotychczasowych standardów nie ma możliwości odrzucenia sprawozdania komitetu PiS. A jeśli PKW chce zmieniać standardy, to niech je zmienia, ale wobec wszystkich komitetów, a nie tylko naszego - mówi Paweł Jabłoński. I wskazuje choćby na Campus Polska, która jest organizowana jako wydarzenie niekampanijne, a - w jego ocenie - zawierała agitację wyborczą i promocję kandydatów. - Biorąc te wszystkie rzeczy pod uwagę, liczę jednak na rozsądek członków PKW - podsumowuje. Kamila Baranowska ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!