Lewica i Trzecia Droga nie wejdą? Prof. Flis rozwiewa złudzenia PiS i PO

Łukasz Szpyrka

Łukasz Szpyrka

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Lubię to
like
Super
relevant
6,3 tys.
Udostępnij

Prof. Jarosław Flis nie ma wątpliwości: scenariusz, w którym Lewica i Trzecia Droga nie przekraczają progu wyborczego, po prostu się nie ziści. - Nie ma powodu, żeby udało się doprowadzić w Polsce do trzech partii. Nigdy tak nie było. Polaryzacja jest mniejsza niż w jakichkolwiek wyborach w ciągu ostatnich 16 lat - mówi Interii naukowiec.

Prof. Jarosław Flis
Prof. Jarosław FlisMateusz KotowiczReporter

"Życzliwi" Trzeciej Drodze raz po raz zastanawiają się, czy sojusz Szymona Hołowni i Władysława Kosiniak-Kamysza przekroczy 8-procentowy próg wyborczy i wejdzie do Sejmu. Według "Gazety Wyborczej" w Lewicy pojawiło się przerażenie, bo według wewnętrznych badań nie przekracza ona progu wyborczego. Tymczasem w środę w TVN24 opublikowano najnowsze sondaże pracowni Kantar, według których oba komitety tańczą na granicy progu wyborczego - Trzecia Droga może liczyć na 8 proc. poparcia, a Nowa Lewica 6 proc.

Idziemy więc krok dalej i pytamy, co by się stało, gdyby po wyborach 15 października pod progiem wyborczym znalazły się nie jeden, ale obydwa komitety - Trzeciej Drogi oraz Nowej Lewicy? Jaki miałoby to wpływ na wynik wyborczy? Czy wówczas w cuglach wygrałoby Prawo i Sprawiedliwość? A może to Koalicja Obywatelska liczy na przejęcie głosów wyborców Lewicy i Trzeciej Drogi, dzięki czemu mogłaby rządzić samodzielnie?

Prof. Flis obala scenariusz political-fiction

Uznany badacz preferencji wyborczych, kampanii i geografii wyborczej prof. Jarosław Flis z Uniwersytetu Jagiellońskiego od lat zajmuje się tym tematem. W rozmowie z Interią obala tezę zawartą w naszym pytaniu. W jego opinii to mit, którego spełnienia mogłyby sobie życzyć wyłącznie PiS i PO. Naukowiec swoje słowa popiera badaniami, z których wynika, że sytuacja, w której Lewica i Trzecia Droga nie wchodzą do Sejmu, to w polskich warunkach scenariusz z gatunku political-fiction.

- Nie ma co tego w ogóle rozważać, bo to przekaz suflowany przez PiS - z czystego wyrachowania i rozsądku, a także przez część sympatyków PO - w tym przypadku z głupoty, bo wydaje im się, że są w stanie zgarnąć wszystkie te głosy. To nieprawda - przekonuje prof. Flis.

- Nie ma co się łudzić, że zrobi się stuprocentową polaryzację. W tym przypadku to złudzenie, które może kosztować opozycję zwycięstwo - uważa naukowiec.

- Wiemy z doświadczeń, że w żadnym kraju takiej wielkości i z takim systemem wyborczym jak Polska nie udało się zejść w parlamencie do mniej niż czterech partii. Generalnie w XXI wieku średnia liczba polskich partii powyżej progu wyborczego wynosi pięć. Mamy w tym momencie pięć takich partii. Od wielu miesięcy wszystkie one są stabilnie nad progiem. Gdyby zrobić średnią wszystkich sondaży z kilku ostatnich miesięcy, to są to linie kompletnie proste. Wychodzi, że to jest naprawdę stabilne - przekonuje.

Prof. Flis: Polaryzacja najsłabsza od 16 lat

Drugi element, na jaki zwraca uwagę nasz rozmówca, to kwestia polaryzacji. W przestrzeni publicznej utarło się, że powrót Donalda Tuska do polskiej polityki spowodował większą polaryzację i w zasadzie ograniczenie rywalizacji do starcia między PiS a PO. Co ciekawe, kompletnie nie pokazują tego dane. Prof. Flis jakiś czas temu opublikował zaskakującą analizę w "Tygodniku Powszechnym". Wynika z niej, że polaryzacja w Polsce jest dziś najmniejsza od 16 lat.

Profesor wziął pod lupę lipcowe wyniki sondażowe oraz ostateczne rezultaty czterech poprzednich wyborów. W poprzedniej kampanii PiS i PO mogły liczyć na zsumowany wynik ok. 76,3 proc. Cztery lata wcześniej było to 69,6 proc., w 2011 roku 77,9 proc, a 16 lat temu 69,2 proc. Dziś - według średniej lipcowych sondaży - PiS i PO mogłyby liczyć łącznie na 66,8 proc. poparcia.

- Przy takim układzie sieci społecznych, różnych skrzydeł w poszczególnych partiach, wybiórczej słabości jednych i drugich, nie ma powodu, żeby udało się doprowadzić w Polsce do trzech partii. Nigdy tak nie było. Polaryzacja jest mniejsza niż w jakichkolwiek wyborach w ciągu ostatnich 16 lat i niby dlaczego miałaby się zwiększyć? - zastanawia się prof. Flis.

- Nie widzę żadnego takiego powodu. Zarówno Tusk jak i Kaczyński są osobami, które przodują w braku zaufania. Dlaczego miałoby im się udać przyciągnąć więcej ludzi? Wiem, kto to opowiada. Ci, którym się to marzy. Wydaje mi się to zdecydowanie mniej prawdopodobne - konkluduje Jarosław Flis.

Analiza: Liderzy tracą, zyskują partie spoza lipcowego podium

Co więcej, historyczne dane wskazują - z małymi wyjątkami - że od lipca do terminu wyborów polaryzacja wręcz maleje, a w ostatniej fazie kampanijnego wyścigu zyskują głównie partie spoza układu PiS-PO. - Jest tak, że zawsze następowała depolaryzacja. Tak było przy czterech ostatnich starciach wyborczych - podkreśla prof. Flis.

Z porównania tych samych okresów wynika, że partia rządząca zawsze notuje gorszy wynik niż sugerowałyby sondaże z lipca. To samo dzieje się z główną siłą opozycyjną (wyjątkiem jest PO w 2007 roku). Trzecia siła również traciła poparcie względem sondaży z lipca. Tak było w 2007, 2011 i 2015 roku, a w 2019 roku Lewica zanotowała minimalny wzrost. A to oznacza, że na baczności powinna mieć się też Konfederacja.

Przede wszystkim jednak z analizy prof. Flisa - obejmującej dane z ostatnich 16 lat - wynika, że w przyszłym parlamencie powinniśmy widzieć pięć ugrupowań - również Lewicę i Trzecią Drogę.

W lutym 2015 dostrzegł coś, czego nie widzieli inni

Jarosław Flis swoje tezy opiera na badaniach. Tak było też w lutym 2015 roku, kiedy jako jeden z pierwszych sygnalizował możliwą porażkę Bronisława Komorowskiego w wyborach prezydenckich. Socjolog przeanalizował wówczas wyniki wyborów z 2010 roku, podzielił elektoraty SLD i PSL - jego zdaniem kluczowe - na część liberalną oraz solidarną i pokazał, że z matematycznego punktu widzenia zwycięstwo Andrzeja Dudy jest możliwe. I choć wówczas środowisko ówczesnego prezydenta nie chciało w to wierzyć, tezy Flisa potwierdziły się po drugiej turze wyborów.

CZYTAJ WIĘCEJ:

Bronisław Komorowski w 2015 r.Jacek DomińskiReporter

Napisz do autora: lukasz.szpyrka@firma.interia.pl

Video Player is loading.
Current Time 0:00
Duration -:-
Loaded: 0%
Stream Type LIVE
Remaining Time -:-
 
1x
    • Chapters
    • descriptions off, selected
    • subtitles off, selected
      reklama
      dzięki reklamie oglądasz za darmo
      Karnowski w ''Graffiti'': Glapiński jest olbrzymim szkodnikiem polskiej gospodarki
      Karnowski w ''Graffiti'': Glapiński jest olbrzymim szkodnikiem polskiej gospodarkiPolsat NewsPolsat News
      Przejdź na