Zaczęło się dokładnie miesiąc temu. Prawo i Sprawiedliwości zorganizowało z rozmachem tzw. ul programowy. W jego wyniku powstały trzy sztandarowe propozycje na tę kampanię: podniesienie 500 plus do 800 plus, bezpłatne leki dla dzieci i seniorów oraz darmowe przejazdy autostradami. Politycy PiS nie mieli wątpliwości, że te pomysły dadzą im impuls na kolejne miesiące. W końcu dostali od kierownictwa partii argumenty, z którymi mogą "zejść" do ludzi podczas letniego objazdu kampanijnego po Polsce. Problem w tym, że na krótko. Ważny polityk Platformy Obywatelskiej: - Spodziewaliśmy się, że PiS zaproponuje 700 lub 800 plus. Od dawna mieliśmy przygotowaną odpowiedź. Nie spodziewaliśmy się, że wystrzelą z tym jednak tak szybko. Widać, że mają kłopot. Marsz 4 czerwca zaskoczył PiS Gdy Platforma odpowiedziała, że nie jest przeciw 800 plus i zaproponowała podobne rozwiązanie, z polityków PiS nieco zeszło powietrze. PO natomiast konsekwentnie realizowała swój plan dotyczący organizacji marszu 4 czerwca. Ten się odbył, a według wielu przekazów był jednym z największych po 1989 roku. Mogło w nim wziąć udział nawet pół miliona osób, a Donald Tusk ze sceny ogłosił, że "olbrzym się budzi". Mimo że marsz był zapowiadany od wielu miesięcy, nikt w sztabie PiS nie pomyślał, by w jakiś sposób odpowiedzieć. "Wyjdzie im jak zawsze. Pokrzyczą, a w poniedziałek nikt o marszu nie będzie pamiętał" - można było usłyszeć w kuluarach. Tyle tylko że marsz realnie okazał się sukcesem opozycji i zajął dominującą rolę w przekazach medialnych w ostatnim tygodniu. Trudne położenie PiS widać było zarówno kilka dni wcześniej, jak i kilka dni później. Najpierw, by zniechęcić do marszu, sztab PiS wymyślił internetowy spot, który odbił się głośnym echem w Polsce i za granicą. Chodzi o wykorzystanie zdjęć z Auschwitz, których pomysłodawcą był - jak pisaliśmy pierwsi w Interii - Michał Moskal. Zamiast zniechęcić do marszu, PiS musiał tłumaczyć się z własnego dzieła. Również chwilę przed marszem do gry wszedł prezydent Andrzej Duda. W poniedziałek podpisał ustawę powołującą komisję do spraw rosyjskich wpływów w Polsce, skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego, a w piątek zaproponował... jej nowelizację. Wywodzący się z obozu PiS prezydent tym ruchem sprawił, że koledzy z partii znów musieli w mediach dwoić się i troić. To wszystko sprawia, że PiS, zaledwie miesiąc od ogłoszenia kluczowej propozycji, jest dziś w trudnym położeniu, bo to opozycja po marszu 4 czerwca nabrała rozpędu. Byli sztabowcy PiS biją na alarm - Oczywiście, PiS jest dzisiaj w defensywie, przespał kilka ważnych momentów, przede wszystkim nie zareagował w żaden sposób na marsz 4 czerwca - stwierdził na antenie RMF Marcin Mastalerek, były sztabowiec PiS, a obecnie doradca prezydenta. - Sztab działa od grudnia, jak słyszę. Nie wymyślił nic przez te wszystkie miesiące i nie usłyszał, że Donald Tusk od dwóch miesięcy krzyczy, że będzie szedł w marszu. (Sztab - red.) nie miał żadnej kontrpropozycji. To znaczy, że przespał - grzmiał Mastalerek. O kłopotach Prawa i Sprawiedliwości mówił też inny spec od wizerunku politycznego w partii, Adam Bielan. Europoseł był gościem Marcina Fijołka w "Graffiti" Polsat News. Przekonywał, że każda partia ma minikryzysy, a w takim właśnie jest dziś PiS. - To kilka dni, kiedy rzeczywiście PO uzyskała inicjatywę - przyznał Bielan, który wrzucił trzy grosze do ogródka dzisiejszych sztabowców PiS. - Chyba wszyscy zdajemy sobie sprawę, że kampanią z roku 2015 nie wygramy wyborów w roku 2023 - dodawał Bielan, zapewniając, że wynik na poziomie 43-44 proc. wciąż jest możliwy. Co ciekawe, Bielan chwalił taktykę Donalda Tuska z ostatnich dni, nazywając ją "słuszną". Jednocześnie przekonywał, że do wyborów pozostało jeszcze trochę czasu, a Jarosław Kaczyński ma tę cechę, że "nie panikuje, nie histeryzuje, nie ulega wpływom twitterowym". Tymczasem w PiS coraz częściej pojawiają się spekulacje, że w sztabie wyborczym PiS może dojść do zmian. Dziś kieruje nim zaprawiony w kampanijnych bojach Tomasz Poręba, a pomagają równie doświadczeni Anna Plakwicz, Piotr Matczuk czy rzecznik partii Rafał Bochenek. Za internet odpowiada wspomniany Moskal. Łukasz Szpyrka