W Cyklu Europejskim wspólnie z ekspertami rozmawiamy o najważniejszych wyzwaniach Wspólnoty. W obliczu rosnącego zagrożenia ze strony Rosji jednym z priorytetów stała się obronność. Czy Unia robi wystarczająco wiele, by sprostać nowym zadaniom? - Na poziomie legislacyjnym Komisja Europejska zrobiła bardzo dużo, żeby europejski przemysł zbrojeniowy ożywić. Polityka KE modyfikuje też zachowania podmiotów prywatnych: w niektórych państwach unijnych banki odmawiają finansowania projektów zbrojeniowych z przyczyn wizerunkowych. Powoli to się zmienia - mówi w rozmowie z Interią Łukasz Maślanka, główny specjalista Zespołu Bezpieczeństwa i Obronności Ośrodka Studiów Wschodnich. Jednym z generalnych programów jest Europejski Fundusz Obronny. To instrument finansowy, który ma wspierać wspólne projekty przemysłowe w zakresie obronności. Unia przeznaczy na ten cel blisko osiem miliardów euro na lata 2021-2027. Głównym zadaniem funduszu jest wzmacnianie konkurencyjności, wydajności i innowacyjności bazy przemysłowej. Natomiast wojna w Ukrainie pokazała, że wyzwań jest więcej, a jedno z podstawowych to zwiększenie zdolności produkcyjnych. Dlatego nową inicjatywą jest EDIP, czyli europejski program na rzecz przemysłu obronnego. W latach 2025-2027 KE chce wydać na ten cel 1,5 mld euro. Ma to być "pomost" między krótkoterminowymi programami obronnymi a wieloletnim planem bezpieczeństwa. EDIP jest elementem długofalowej strategii przemysłu sektora obronnego (EDIS), według której do 2030 wartość wewnątrzunijnego handlu produktami obronnymi ma stanowić 35 proc. wartości całego unijnego rynku obronnego. Ponadto do 2030 roku kraje członkowskie proszone są, by: Wspólnie zamawiały co najmniej 40 proc. swojego sprzętu obronnego;Wydawały 50 proc. budżetów obronnych na uzbrojenie w Unii i 60 proc. od 2035. Unijne strategie mają zabezpieczyć Europę, wzmocnić jej armie i stale uniezależniać przemysł zbrojeniowy od importu spoza UE. Diabeł tkwi jednak w szczegółach i politykę obronną UE czeka kilka poważnych wyzwań. Pułapki migracji - czytaj pierwszy tekst Cyklu Europejskiego! Problem pierwszy. Błędne priorytety? - Cele, które wyznaczyła Komisja Europejska, na przykład kupowanie 50 proc. sprzętu w Europie czy 40 proc. zakupów realizowanych wspólnie, nie wydają się priorytetowe z punktu widzenia obecnych potrzeb - mówi Interii Maślanka. Ekspert zaznacza, że najważniejsze jest obecnie szybkie dozbrojenie i postawienie na nogi przemysłu obronnego. - Do tego potrzebne jest przede wszystkim zwiększenie wydatków zbrojeniowych w państwach członkowskich i tego celu w strategii nie ma - wyjaśnia. Maślanka zwraca też uwagę, że Unia ma złe doświadczenia, jeśli chodzi o stawianie procentowych wymogów produkcji i zakupów. - Komisja Europejska już raz stawiała sobie podobne cele. W 2007 roku proponowano dokonywanie 35 proc. zakupów wspólnie i cel nie został spełniony, więc trudno się spodziewać realizacji celów strategii EDIS - podkreśla ekspert OSW. Problem drugi. Finansowanie - 1,5 mld euro w programie EDIP zaplanowane na dwa lata i nawet w połączeniu z programami, które już teraz są realizowane, to nie są duże pieniądze - zaznacza Łukasz Maślanka. Dodaje jednak, że sukces unijnych programów mógłby zachęcić kraje Wspólnoty do większych wydatków na obronność w przyszłej perspektywie budżetowej. Obecna kończy się 2027 roku, a kolejna będzie obowiązywać w latach 2028-2034. - Mówi się o wspólnym zadłużeniu 100 mld euro, przeznaczonym właśnie na rozwój europejskiego przemysłu zbrojeniowego - wskazuje nasz rozmówca. O tej kwocie mówił między innymi Donald Tusk podczas Europejskiego Kongresu Gospodarczego oraz Władysław Kosiniak-Kamysz w debacie na kongresie Impact'24. Natomiast po raz pierwszy kwota 100 miliardów na fundusz obronny padła w styczniu 2024, kiedy powiedział o niej komisarz ds. rynku wewnętrznego Thierry Breton. Jednak zagospodarować tak poważne środki nie jest łatwo i do powstania funduszu jeszcze długa droga. - To było stanowisko, które komisarz przedstawił jako cel finansowy europejskiego sektora obronnego w ujęciu długoterminowym. Ale takiego programu w tej chwili nie ma - wyjaśnia w rozmowie z Interią Johanna Bernsel, rzeczniczka Komisji Europejskiej odpowiedzialna za rynek wewnętrzny i przemysł obronny. - Obecna Komisja Europejska wkrótce zakończy prace, więc długoterminowe finansowanie w europejskim przemyśle obronnym będzie zadaniem przyszłej komisji oraz wieloletnich ram finansowych w następnym, siedmioletnim cyklu budżetowym - dodaje Bernsel. Problem trzeci. Europejska współpraca i polskie możliwości W ramach środków na obronność pieniądze dostaną te podmioty, które będą wypełniały stawiane przez Komisję Europejską cele. Szansa na środki będzie tym większa, im większa jest gotowość rodzimych podmiotów przemysłu zbrojeniowego do kooperacji z unijnymi partnerami. W tym miejscu dochodzimy do problemu kluczowego z perspektywy Polski. - Z naszego punktu widzenia to pewne ryzyko, ponieważ polski przemysł zbrojeniowy nie jest przygotowany do takich kooperacji. Nawiązywanie partnerstw jest warunkiem do pozyskania unijnych pieniędzy i przed nami stoi bardzo poważne wyzwanie, które teraz powinno być priorytetem zarówno dla władz politycznych i liderów polskiego przemysłu zbrojeniowego, jak nawiązywać to partnerstwo. Zarówno z krajami unijnymi, jak i Ukrainą, która jest uwzględniona w strategii EDIS, żeby móc pozyskiwać te pieniądze i żeby inne państwa nie zgarnęły nam ich sprzed nosa - podkreśla Łukasz Maślanka. - To jest podstawowa różnica pomiędzy pieniędzmi, które otrzymywaliśmy z Unii Europejskiej do tej pory, np. z Funduszu Spójności. One były przeznaczone dla najsłabszych, dla państw, które muszą nadganiać zaległości. Natomiast pieniądze z projektów zbrojeniowych są przeznaczone dla najlepszych, którzy mają doświadczenie we współpracy, produkują konkurencyjne produkty, którzy dają nadzieję, że pieniądze zainwestowane przez UE najlepiej się zwrócą. Tu jesteśmy w trudnej sytuacji - mówi dalej. O szansach polskiego przemysłu zbrojeniowego w unijnych programach rozmawiamy też z Michałem Bruszewskim, ekspertem ds. bezpieczeństwa w Defence24.pl. Podaje przykład niesławnej w Polsce inicjatywy ASAP, czyli programu zwiększenia produkcji amunicji. Komisja Europejska przewidziała na ten cel 500 milionów euro. Polskie firmy wnioskowały o 11 milionów, dostały dwa. Dla porównania - Niemcy dostali 85 milionów. - Istotne jest pytanie, jak szybko rozwinąć zdolności produkcyjne. Obecnie w przemyśle obronnym poszukiwanie fachowców czy rozwinięcie linii produkcyjnych to proces na lata. W naszym przypadku to zależy od woli politycznej, bo głównym rozgrywającym jest Polska Grupa Zbrojeniowa - odpowiada Bruszewski. Łukasz Maślanka dodaje, że warto zastanowić się nad wspólnymi zamówieniami. - Na przykład z państwami bałtyckimi i nordyckimi, które mają podobną analizę sytuacji bezpieczeństwa, żeby kupować amunicję wspólnie i móc ubiegać się o dofinansowanie. Tutaj tworzenie partnerstw jest warunkiem - zaznacza. W Unii trzeba umieć kombinować Podstawowym założeniem wydatków na zbrojenia dla każdego państwa Unii jest zwiększenie własnych zdolności obronnych. W tym celu można też wykorzystać środki, które niekoniecznie zarezerwowano z myślą o przemyśle obronnym. Na początku 2024 portugalska marynarka wojenna poinformowała o zawarciu kontraktu z holenderskim producentem, na budową wielozadaniowego okrętu lotniczego, z którego będą operować śmigłowce i drony. Koszt? Ponad 130 milionów euro, z czego prawie 100 pochodzi ze środków unijnych na rzecz Odbudowy i Zwiększenia Odporności, które są częścią funduszu NextGenerationUE, czyli pieniędzy na odbudowę gospodarczą po pandemii koronawirusa. - To świadectwo tego, jak daleko zaszła zmiana w interpretowaniu przepisów unijnych. Teoretycznie Unia Europejska nie może bezpośrednio finansować zakupów zbrojeniowych, ale interpretacja traktatów zmieniała się w ciągu ostatnich lat bardzo wyraźnie. Ostatnim świadectwem tej zmiany jest to, co zaszło w Europejskim Banku Inwestycyjnym, który zgodził się, żeby kredyty udzielane przez ten bank finansowały tzw. technologie podwójnego zastosowania. Portugalczycy wykorzystali tego typu fortel tzn. przedstawili swój okręt jako technologię, która może mieć podwójne zastosowanie, wojskowe i cywilne - komentuje Maślanka. Kolejnym przykładem jest umowa na finansowania programu polskich satelitów. - Jako pierwsi korzystamy z furtki, jaką otworzył Europejski Bank Inwestycyjny, pozwalając finansować niskooprocentowanymi kredytami technologie podwójnego zastosowania - zaznacza ekspert. W ostatnim czasie wiele kontrowersji wywołała deklaracja polskiego rządu, by Polska brała udział w tzw. tarczy europejskiej (ESSI), czyli programie osłony antyrakietowej Europy, mimo zaawansowanych prac nad własnymi inwestycjami w obronę przeciwlotniczą. - Zgłoszenie akcesu do inicjatywy ESSI, którą zaproponowali Niemcy, nic nie kosztuje i do niczego nie zobowiązuje. Tak naprawdę to tylko polityczna deklaracja, że popieramy wzmocnienie obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej nad Unią Europejską - mówi Łukasz Maślanka. Ekspert OSW dodaje też, że w programie jest szansa na odciążanie polskiego budżetu w i tak ogromnych wydatkach zbrojeniowych. Propozycja ESSI przewiduje zakup trzech rodzajów rakiet. Bliskiego zasięgu IRIS, średniego zasięgu Patriot i izraelskich Arrow 3, które mogą przechwytywać pociski dalekiego zasięgu. A Polska w swoich programach już korzysta z patriotów. - Praktyczne zastosowanie to wspólny zakup amunicji do patriotów, wspólne ćwiczenia, koordynacja rozmieszczenia systemów obrony. Inicjatywa niemiecka jest bardzo elastyczna. Ma przede wszystkim na celu uzyskanie korzystniejszych warunków wynikających ze wspólnych zakupów - podkreśla Łukasz Maślanka. Jakub Krzywiecki --- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!