- Tarcza Wschód jest symbolem działań, które podejmujemy, bo jest najnowszym projektem, bo wymaga wielkich zasobów finansowych i nowej ustawy infrastrukturalnej, która jest przygotowana w ministerstwie, niedługo trafi do konsultacji - tłumaczył podczas swojego expose w Sejmie 22 maja szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. - Ci, którzy w jakikolwiek spoglądali na wschód i widzieli tam szansę, popełniali błąd i w finale zawsze przegrają. Podejmujemy działania związane z bezpieczeństwem państwa polskiego i ochrony granicy - podkreślił wicepremier. Prezes PSL przekazał też posłom i opinii publicznej, że w ostatnim czasie ponownie wyraźnie wzrosła liczba prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej. Tarcza Wschód. Liczne znaki zapytania Tarcza Wschód to jeden z kluczowych tematów finiszu kampanii europejskiej, ale też arcyważny element polityki bezpieczeństwa, którą obecny rząd od początku urzędowania wziął na sztandary. Nie tylko zresztą na arenie krajowej, ale również zagranicznej. Rzecz w tym, że chociaż temat funkcjonuje w debacie publicznej od mniej więcej tygodnia, a w tym czasie mieliśmy m.in. expose szefa MON w Sejmie, to o przygotowywanej w rządzie koncepcji wzmocnienia wschodniej granicy Polski wiemy bardzo niewiele. Wicepremier Kosiniak-Kamysz i jego ministerstwo ujawnili dotąd tak naprawdę tylko trzy fakty. Pierwszy - że granica z Białorusią i Rosją ma zostać dodatkowo zabezpieczona i ufortyfikowana. Drugi - że planowane przez rząd przedsięwzięcia obejmą granicę na odcinku długości 400 km. Wreszcie trzeci - że na wspomniane inwestycje rząd chce przeznaczyć 10 mld zł, a przynajmniej część finansowania postara się zdobyć z Unii Europejskiej i NATO. - Szczegółowe informacje są tajne, nie możemy ich teraz ujawniać. Za kilkanaście miesięcy będzie już wiadomo więcej, bo namacalne będą pierwsze efekty tego programu - mówi Interii gen. Mieczysław Bieniek, były zastępca dowódca strategiczny NATO ds. transformacji. - Rząd przekazał informacje nie tylko po to, żeby nasza opinia publiczna wiedziała, co się dzieje, ale także, albo wręcz przede wszystkim, po to, żeby nasi adwersarze otrzymali ostrzeżenie - podkreśla. Przypomina też, że Tarcza Wschód to nie autonomiczna inicjatywa jednego ministra i jednego resortu, tylko rządowy program działający w oparciu o uchwałę Rady Ministrów i angażujący aż pięć ministerstw: obrony narodowej, spraw wewnętrznych i administracji, infrastruktury, aktywów państwowych, klimatu i środowiska. - To pokazuje, że koordynacja działań jest wszechstronna, a rząd do programu podchodzi bardzo poważnie - ocenia wojskowy. Pytania jednak pozostają. Po pierwsze, dlaczego MON mówi o inwestycjach na długości 400 km, skoro granica z Białorusią (418) i Rosją (232) to łącznie 650 km? Nawet odliczając od tego tereny Puszczy Białowieskiej, które mogą stanowić naturalną zaporę dla agresora, wciąż zostaje nam ok. 600 km granicy. Po drugie, jaki mamy pomysł na wzmocnienie bezpieczeństwa wschodniej granicy Polski - chcemy się fortyfikować, grodzić i zabudowywać (obrona pasywna) czy stawiać na przeszkolenie i synergię rządu, samorządów, jednostek wojskowych, służb i przede wszystkim społeczeństwa (obrona aktywna)? Wreszcie po trzecie: Skąd wzięła się kwota 10 mld zł? To budżet wyjściowy czy ostateczny? Co konkretnie będzie obejmować to finansowanie? Na jakiej podstawie został ustalony? Tarcza Wschód. Po pierwsze: Infrastruktura. Po drugie: Społeczeństwo Zacznijmy od pieniędzy. - 10 mld zł brzmi efektownie, ale to kropla w morzu potrzeb - mówi Interii dr Tomasz Pawłuszko, analityk bezpieczeństwa międzynarodowego i studiów strategicznych z Instytutu Sobieskiego. Dla porównania nasz rozmówca podaje, że wzniesienie nowoczesnego, kilkupiętrowego budynku wojskowego spełniającego najnowsze standardy (np. schrony przeciwlotnicze czy podziemne parkingi) to wydatek rzędu 50-100 mln zł. - Te 10 mld zł to dopiero początek inwestycji - ocenia wykładowca Uniwersytetu Opolskiego i przewiduje, że MON co roku będzie informować o bieżących wydatkach związanych z programem Tarcza Wschód. - Dla polityków te 10 mld zł to idealna suma. Robi wrażenie, dla społeczeństwa brzmi dobrze, a jednocześnie nie tworzy wrażenia paniki, jakby wojna miała wybuchnąć za kilka dni - dodaje dr Pawłuszko. Nasz rozmówca przyznaje jednak, że ogłoszony przez premiera Donalda Tuska program jest Polsce bardzo potrzebny. Powód jest banalny: Infrastruktura obronna na ścianie wschodniej niemalże nie istnieje. - Dzisiaj skala zaniedbań pozostaje ogromna - diagnozuje dr Pawłuszko. Przypomina, że "żadna partia polityczna w ostatnich dekadach nie podjęła się tematu przygotowania Polski na konflikt zbrojny". - Widzieliśmy to zresztą podczas pandemii koronawirusa, gdzie wszystko funkcjonowało na zasadzie pospolitego ruszenia. Ignorowano istniejące regulacje i tworzono nowe ad hoc. W przypadku agresji z zewnątrz to nie ma prawa się powtórzyć - przestrzega. Tu dochodzimy do odpowiedzi na drugie z kluczowych pytań, czyli: czego powinniśmy się spodziewać i oczekiwać, jeśli chodzi o inwestycje strategiczne na granicy z Białorusią i Rosją. Nasi rozmówcy wymieniają szereg tego rodzaju obiektów. Po pierwsze, infrastruktura wojskowa, bo z nią jest zdecydowanie największy problem. To wspomniane bunkry, fortyfikacje, schrony, zaplecze techniczne, ale też magazyny, lądowiska czy koszary. - Do maksimum należy też wykorzystać ukształtowanie terenu i naturalne zapory: bagna, rozlewiska, zapory wodne, gęste lasy. To pozwoli w odpowiednich miejscach zorganizować stanowiska ogniowe, zasadzki, centra zaopatrzenia czy wreszcie skanalizować siły przeciwnika w odpowiednie miejsca, gdyby chciał przekroczyć granicę Polski - wylicza gen. Mieczysław Bieniek. Jak mówi, uzupełnieniem tego powinno też być jak najlepsze rozpoznanie satelitarne i powietrzne dające realną kontrolę nad danym terytorium. - Chodzi też o doposażenie powstających i już istniejących jednostek - dodaje dr Tomasz Pawłuszko, który podkreśla, że będące w NATO państwo przyfrontowe "nie może się opierać na obiektach z czasów carskiej Rosji". - Tarcza Wschód będzie wspierać wojska operacyjne, choć będzie istotna też dla obrony terytorialnej. Ostatnie lata - pandemia czy kryzys na granicy z Białorusią - pokazały, że jako państwo nie jesteśmy wystarczająco przygotowani do sytuacji kryzysowych, o pełnoskalowej wojnie już nie wspominając - analizuje ekspert Instytutu Sobieskiego. Po drugie, infrastruktura transportowa i logistyka. Nie sztuką jest bowiem umocnić samą granicę, jeśli nie uda się pokryć tych umocnień i zabudowań stanowiskami ogniowymi i dobrą logistyką umożliwiającą szybkie przerzucenie w newralgiczne miejsca oddziałów, które granicy przed najeźdźcą będą bronić. Ważne jest też stworzenie na całej ścianie wschodniej atrakcyjnych warunków życiowych, które będą zachęcać żołnierzy i żołnierki do służby w tej części kraju (właśnie z tą kwestią był w ostatnich latach spory problem). Trzecią kwestią jest zaangażowanie w projekt obrony wschodniej granicy społeczeństwa - samorządów, lokalnych organizacji, ale też zwykłych obywateli. Poprzez edukację, szkolenia i zaszczepienie poczucia odpowiedzialności za wspólne bezpieczeństwo. - W Polsce nie funkcjonuje już Obrona Cywilna, która była odpowiedzialna za schrony, zaopatrzenie i ewakuację ludności. Została zniesiona na mocy ustawy o obronie ojczyzny - przypomina dr Pawłuszko, wskazując, że w ostatnich 15 latach wszystkie projekty ustaw o ochronie ludności i obronie cywilnej lądowały w koszu. - Temat nie był zyskowny politycznie dla żadnej partii, a schrony i magazyny żywności wydawały się decydentom czymś niepotrzebnym i drogim - analizuje. I dodaje: - Tego myślenia nie zmieniły ani pandemia, ani napływ uchodźców. I to pomimo, że Komendanci Główni PSP oraz Najwyższa Izba Kontroli wielokrotnie informowali o złej sytuacji. Ostatni projekt ustawy o ochronie ludności był procedowany w rządzie latem 2023 roku i nie dotarł nawet do Sejmu. Obecnie szansę na krok w dobrym kierunku daje prezydencki projekt ustawy o działaniach organów władzy państwowej na wypadek zewnętrznego zagrożenia bezpieczeństwa państwa. Znalazły się tam m.in. zapisy dotyczące stanów nadzwyczajnych i podziału kompetencji między organami państwa w razie konfliktu zbrojnego. To jednak i tak inicjatywa mocno spóźniona, bowiem zapowiedziano ją już w maju 2020 roku podczas debaty nad Strategią Bezpieczeństwa Narodowego. Obietnice uregulowania problematycznych kwestii powracały w roku 2021 i 2022. Ponownie: bez wymiernych efektów. Tarcza Wschód. Wzorzec dla Polski: Obrona totalna Debata nad projektem Tarczy Wschód otwiera też szansę, żebyśmy jako państwo odpowiedzieli wreszcie na pytanie, jak chcemy bronić Polski w razie konfliktu zbrojnego. Czy ma to być obrona pasywna, opierająca się na fortyfikacjach, zabezpieczeniach i różnego rodzaju zabudowaniach, czy obrona aktywną, włączająca do akcji nie tylko wojsko, ale także podmioty z różnych szczebli władzy i społeczeństwa obywatelskiego, a przede wszystkim także ludność cywilną. - W naszych działaniach korzystamy z bogatych doświadczeń Bałtów, którzy podobne programy wdrażają od miesięcy, oraz Finów, którzy mają 1300 km granicy z Rosją i ich system obrony granicy zakłada zaangażowanie nie tylko wojska, ale całego społeczeństwa - mówi Interii gen. Mieczysław Bieniek, były zastępca dowódcy strategicznego NATO ds. transformacji. Na czym miałoby to polegać? Gen. Bieniek mówi o "obronie aktywnej, wielowymiarowej". - Chcemy stworzyć obronę cywilną, która zaangażuje społeczeństwo, samorządy, jednostki wojskowe i inne podmioty. Warto zaznaczyć, że wpisuje się to w planowanie obronne naszego kraju - tłumaczy. Według dr. Tomasza Pawłuszko z Uniwersytetu Opolskiego, Polska jest w takiej sytuacji, że nie może pozwolić sobie na wybór między obroną pasywną i aktywną. Na wschodniej granicy obiekty służące do obrony pasywnej w większości musimy bowiem budować od zera. - To pokazuje potężną skalę zaniedbań. A jest to ważna infrastruktura, bo nie przydaje się ona wyłącznie w przypadku wojny. Pełni też rolę logistyczną i aprowizacyjną w czasie kryzysów czy klęsk żywiołowych - argumentuje analityk bezpieczeństwa międzynarodowego i studiów strategicznych. Jeśli zaś chodzi o obronę aktywną, to wzorem dla Polski powinny być Finlandia i Szwecja, czyli nowi członkowie NATO. - W obu krajach funkcjonuje system tzw. obrony totalnej, gdzie społeczeństwo jest nieustannie szkolone na wypadek kryzysów i konfliktów zbrojnych. Wiedzę na ten temat przekazują regularnie programy radiowe i telewizyjne, choćby w czasie przerw reklamowych. Każdy obywatel wie, jak zachować się w momencie próby - mówi Interii dr Pawłuszko. Nadmienia jednak, że wprowadzenie podobnego modelu w Polsce jest, jego zdaniem, mało prawdopodobne. Politycy obawialiby się bowiem dezaprobaty społecznej i spadku poparcia. Tarcza Wschód. Ukraińska lekcja dla Polski Przy okazji Tarczy Wschód politycy rządu przez wszystkie przypadki odmieniają też doświadczenia i lekcje płynące z wojny w Ukrainie. Eksperci, z którymi rozmawiała Interia wskazują na kilka kluczowych wniosków, które Polska powinna wziąć sobie do serca z toczącej się nieopodal naszych granic wojny. Po pierwsze, rosyjska armia i rosyjska filozofia prowadzenia konfliktów zbrojnych nie zmieniły się i się nie zmienią. To strategia totalnego zniszczenia i wszechobecnego terroru. Bez poszanowania ludności cywilnej czy umów międzynarodowych. Jedynym i najważniejszym celem jest wygrana. Po drugie, konflikt w Ukrainie pokazuje rosnącą rolę artylerii, rakiet, a także dronów i czołgów, a spadające znaczenie klasycznie rozumianej piechoty. To natomiast każe inwestować przede wszystkim w rozpoznanie satelitarne i powietrzne, systemy obrony przeciwrakietowej i środki nowoczesnego pola walki. Po trzecie, trwające od ponad 27 miesięcy walki Rosjan z Ukraińcami pokazują, jak wielką rolę odgrywa obrona cywilna i sprawna organizacja działań zarówno na froncie, jak i całym państwie w czasie konfliktu. Do tego: Kwestia mobilizacji, strategicznego planowania, przeszkolenia wojskowego i przedstawiającej wartość bojową rezerwy. Nasi rozmówcy podkreślają, że na Polsce spoczywa dodatkowa odpowiedzialność z racji tego, że jesteśmy kluczowym elementem obrony wschodniej flanki NATO i Unii Europejskiej. - Jesteśmy częścią najpotężniejszego sojuszu obronnego w dziejach ludzkości, a na naszym terytorium stacjonują wojska wielu armii świata - mówi gen. Mieczysław Bieniek. Na koniec mówi: - Polski rząd wysyła dziś wiadomość do świata, że Polska zamierza być bezpieczna na ścianie wschodniej.