W piątek Komisja Europejska poinformowała o przekazaniu europejskim koncernom zbrojeniowym kwoty blisko 500 milionów euro. Środki mają zostać wykorzystane do zwiększenia produkcji amunicji artyleryjskiej z miliona do blisko dwóch milionów sztuk rocznie. O pieniądze starały się między innymi dwie polskie firmy Dezemet Nitrochem oraz Mesko. Z programu przydzielono im jednak zaledwie 0,4 procent całego dofinansowania. Największe środki otrzymały zaś firmy o niemieckim kapitale. Na decyzję Komisji Europejskiej zareagował między innymi szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera. "Jedno jest pewne: w sprawie dofinansowania produkcji amunicji czołgowej i artyleryjskiej przez Komisję Europejską mamy do czynienia ze skandalem. Z trzech wniosków złożonych przez Dezamet Nitrochem oraz Mesko dla polskich firm przydzielone zostało jedynie 0,4% całego dofinansowania zaś niemiecki kapitał otrzymał niemal 20% dostępnej puli 500 milionów euro" - napisał. "Oprócz ustalenia czy zawodnicy popełnili błędy techniczne czy zostali faulowani jeszcze przed wejściem na ring i to przez sędziego konieczne jest natychmiastowe złożenie protestu co do wyników tego postępowania. Jeśli tak ma wyglądać europejska solidarność to niech nikogo nie dziwi kontraktowanie sprzętu za Atlantykiem i na Pacyfiku. To kwestie fundamentalne" - dodał. Jednocześnie zdaniem Siewiery ewentualne tłumaczenia o błędach we wnioskach nie powinny wpływać na taki podział pieniędzy. "Żadne tłumaczenia że dofinansowanie będzie jeszcze w drugiej turze nie może być zadowalające dla Polskiego Rządu. Wtedy kontrakty będą już alokowane, a Polska Armia uzależniona od zewnętrznych podmiotów" - podkreślił. Polityczne starcie o pieniądze na amunicję. Były minister oskarża Donalda Tuska Do sprawy podziału dofinansowania na produkcję amunicji czołgowej odniósł się były minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak. Polityk PiS zaatakował rząd Donalda Tuska, który jego zdaniem, nie był w stanie poprawnie zareagować i wynegocjować większych kwot. "Donald "Król Europy" Tusk załatwił dla Polski całe 0,42% z unijnego programu produkcji amunicji. Inicjatywa Komisji Europejskiej jest słuszna i potrzebna. Tylko dlaczego z przekazanych 500 mln euro dla europejskich firm zbrojeniowych na zwiększenie produkcji amunicji artyleryjskiej, Polska otrzymuje zaledwie ok. 2,1 mln euro? Niemieckie firmy dostaną ok. 85 mln, a węgierskie 27 mln" - napisał na platformie X Błaszczak. Na odpowiedź ze strony Ministerstwa Obrony Narodowej nie trzeba było długo czekać. Na słowa byłego szefa resortu obrony zareagował Janusz Sejmej. "Panie Pośle Błaszczak: grantów na produkcję amunicji mamy dokładnie tyle, ile Pan pozostawił po sobie w polskim przemyśle zbrojeniowym. To, że zdobywa go tylko jedna nasza firma powinno być dla Pana wstydem, bo oferty można było składać przez 2 miesiące od października 2023 r. a do tego programu zgłosił Pan akces osobiście w marcu 2023. A więc program był ogłoszony za kadencji rządu PiS! Zamiast go wesprzeć Pan wolał urządzać w tym czasie polityczne pikniki. Warto było dbać o nasze firmy, a nie koncentrować się na ciągłej wymianie prezesów. Dziś mamy tego efekty. Z trzech firm, jakie aplikowały do programu ASAP zakwalifikowano zaledwie jedną. To obraz jaki Pan po sobie pozostawia" - stwierdził rzecznik MON. Ostrej odpowiedzi Mariuszowi Błaszczakowi udzielił także minister aktywów państwowych, wiceprzewodniczący PO Borys Budka. "Za zaniechania dotyczące braku grantów dla polskich zakładów zbrojeniowych Błaszczak i reszta powinni stanąć przed Trybunałem Stanu. Wnioski do KE należało składać w okresie październik - grudzień 2023 r. Wtedy oni zajmowali się kampanią wyborczą, a potem udawali, że tworzą rząd" - podkreślił. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!