Kłopoty Joe Bidena. Wnuczka Walta Disneya zdecydowała
Wnuczka Walta Disneya zawiesiła wsparcie dla Partii Demokratycznej w amerykańskich wyborach prezydenckich. Jak oznajmiła, nie wznowi darowizn dopóki Joe Biden nie wycofa się z wyścigu o władzę. Jest to kolejna forma nacisku na prezydenta od czasu katastrofalnej debaty w Atlancie. Jednak mimo licznych nawoływań o odstąpienie od ubiegania się o reelekcję, Biden kilkukrotnie zaznaczał, że nie zamierza się wycofać.
Abigail Disney, wnuczka Walta Disneya, powiedziała w czwartek w telewizji CNBC, że wstrzyma przekazywanie darowizn na rzecz Partii Demokratycznej do czasu wycofania się prezydenta Joe Bidena z wyścigu przed wyborami prezydenckimi w USA w 2024 roku.
Dwa opublikowane w środę badania "New York Timesa" i "Wall Street Journal" pokazały największą jak dotąd przewagę Trumpa nad Bidenem, wynoszącą od 6 do 8 punktów procentowych. Przytłaczająca większość respondentów uważa też, że prezydent nie jest już w stanie pełnić obowiązków głowy państwa.
Dziedziczka Disneya wycofała wsparcie. Biden nie chce odpuścić
Biden mierzy się też z coraz silniej wyrażanymi obawami co do jego wyborczych szans ze strony polityków własnej partii. Mimo tych nawoływań, prezydent miał w środę podczas telekonferencji ze swoim sztabem jasno zadeklarować, że zamierza nadal kandydować, napisał w czwartek "Washington Post".
- Nikt mnie nie wypycha. Nie odchodzę. Zostaję w tym wyścigu do końca i wygramy go - oznajmił, cytowany przez NBC News. Zdanie prezydenta potwierdziła rzeczniczka Białego Domu Karine Jean-Pierre, mówiąc, że Biden "absolutnie" nie zamierza wycofywać się z wyścigu.
Biden zadeklarował swoje stanowisko publicznie także w czwartek podczas obchodów amerykańskiego Dnia Niepodległości. Po odczytaniu przez prezydenta przemówienia - co wyszło bezbłędnie - część obywateli chciała zrobić sobie z nim zdjęcie. Podczas tego, ktoś z tłumu krzyknął do prezydenta, aby ten "nie poddawał się".
- Masz mnie, człowieku. Nie zamierzam nigdzie się wybierać - odpowiedziała głowa państwa, cytowana przez agencję Reutera.
Joe Biden vs. Donald Trump. Debata katastrofą dla demokraty
Problemy Joe Bidena są pokłosiem debaty, która odbyła się 27 czerwca. Do starcia między nim, a drugim kandydatem Donaldem Trumpem doszło w studiu CNN w Atlancie. Obecny prezydent mówił cicho, zachrypniętym głosem i często mylił słowa. Po pierwszych minutach debaty Biały Dom wydał oświadczenie informujące, że prezydent jest przeziębiony.
Jednak takie tłumaczenie nie przekonało wyborców, którzy zaczęli twierdzić, że prezydent nie ma odpowiedniej kondycji do pełnienia roli prezydenta drugą kadencję.
Na odejście z walki o fotel prezydencki zaczęły namawiać go też ważne osobistości i politycy m.in. drugi kongresmen demokratów z Arizony Raul Grijalva czy kongresmen z Teksasu Lloyd Duggett.
----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!
INTERIA.PL/PAP