Gdy pojawili się na scenie, nawet się ze sobą nie przywitali. Joe Biden co jakiś czas spoglądał na swojego rywala. Donald Trump zaledwie kilka razy ledwo zerknął w stronę kontrkandydata. Podczas tej debaty nie padło nic, czego do tej pory nie słyszeliśmy. Donald Trump vs. Joe Biden. Werwa kontra zagubienie Donald Trump mówił to, co chciał mówić. Pytania mu nie przeszkadzały. Ale jego odpowiedzi, bez względu na to, że były nie na temat, były wygłaszane w zdecydowany sposób, z energią i nawet gdy opowiadał rzeczy niemające wiele wspólnego z rzeczywistością, to robił to w taki sposób, że wielu Amerykanów w nim, a nie Joe Bidenie, zobaczyć mogło przyszłego prezydenta. Joe Biden już podczas odpowiedzi na pierwsze pytania wyglądał na niepewnego, zdenerwowanego. W kilku momentach całkowicie zgubił myśl, nie był w stanie w sposób logiczny dokończyć odpowiedzi. - Zupełnie nie rozumiem, o co mu chodziło pod koniec wypowiedzi, zresztą on chyba sam tez nie rozumie - stwierdził Donald Trump, z wyraźnym zadowoleniem, po jednym z takich momentów. Prezydent Biden nie reagował w sposób zdecydowany i klarowny na kłamstwa i oskarżenia Trumpa. Bidenowi nie pomogło, że często w swoich odpowiedziach był konkretny, merytoryczny. Ale chociaż po drugiej stronie stał człowiek, który zasypywał widzów ogólnikami - można je streścić: jestem wspaniały, wszystko co robię jest najlepsze, wszyscy mnie kochają i podziwiają a z niego wszyscy się śmieją. Joe Biden nie potrafił tego wykorzystać. Gdy padło pytanie o wiek - Joe Biden ma 81 lat, a Donald Trump 78 - to były prezydent zaczął się chwalić, że pod okiem specjalistów rozwiązał i to w sposób genialny dwa testy oceniające zdolności poznawcze, że nigdy nie czuł się lepiej, że jest w świetnej formie fizycznej a dowodem na to mają by jego sukcesy na polu golfowym i ironizował, że Biden nawet w golfa mu nie dorównuje. W tym przypadku reakcja prezydenta była szybka. - Bardzo chętnie zagram z tobą w golfa, ale pod warunkiem, że sam będziesz nosił swoja torbę na polu golfowym - odparował Biden. Lepszym momentem debaty dla Joe Bidena był także i ten, gdy nazwał Trumpa frajerem i nieudacznikiem. W ten sposób nawiązał do wypowiedzi, jaką miała paść z ust Donalda Trumpa, gdy był prezydentem, pod adresem żołnierzy, którzy zginęli w walce albo zostali ciężko ranni. Biden stwierdził także, że Trump tylko jęczy, jak jest źle traktowany, a prawda jest taka, że jest jak dziecko, które nie potrafi zaakceptować przegranej. Jednak te lepsze momenty nie przesłaniają tego, że podczas debaty Biden nie osiągnął głównego celu, czyli nie zaprezentował się jako przywódca w pełni sił, który może przez kolejne cztery lata stać na czele kraju. Problemem była także mimika prezydenta. Gdy przysłuchiwał się wypowiedziom swojego przeciwnika, często miał otwarte usta i wyraz twarzy człowieka, który nie w pełni zdaje sobie sprawę z tego, co się dzieje. Trudne pytanie, na które demokraci muszą odpowiedzieć, pada teraz coraz częściej Demokraci wiedzą, że Joe Biden wypadł fatalnie. Jednym z pierwszych komentarzy, jaki pojawił się po debacie na antenie CNN - telewizja debatę organizowała - był komentarz byłego doradcy Baracka Obamay, Van Jonesa, który stwierdził: "Kocham Joe Bidena, pracowałem także dla niego. Ale to była porażka w jego wykonaniu. Jest dużo czasu do konwencji i demokraci mają ten czas, aby zastanowić się, jak to rozwiązać". Mówiąc wprost, Jones dał do zrozumienia, że demokraci powinni bardzo poważanie zastanowić się na tym, czy jednak nie wystawić innego kandydata przeciwko Donaldowi Trumpowi. Z formalnego punktu widzenia to jest możliwe. Jednak jest pytanie, czy Joe Biden w ogóle rozważa taką możliwość. Jeśli sam się nie wycofa, nikt nie może go do tego zmusić. Joe Biden wiele razy zaznaczał, że raz już Trumpa pokonał i że jeśli Trump ma być pokonany po raz drugi, to tylko on wie, jak to zrobić. Ta pewność jednak po debacie mogła zostać podkopana wśród działaczy Partii Demokratycznej. Tygodnik "Politico" pisze, że w szeregach demokratów zapanowała panika i niektórzy już poszukują następcy za Bidena. Nawet najwięksi zwolennicy, którzy prywatnie Bidena lubią, mają twierdzić, że nadszedł czas, aby zakończył on kampanię. Donald Trump: Wygrał debatę, ale czy wygrał poparcie Donald Trump na tle Joe Bidena zaprezentował się dobrze, a nawet bardzo dobrze. W konkurencji - wiek - to on pokazał, że metryka nie jest dla niego przeszkodą i że lata mu nie szkodzą. Jednak sporo komentarzy Amerykanów i to tych niezdecydowanych na kogo głosować, nie było dla Donalda Trumpa przychylnych. Ci wyborcy, a ich poparcie jest niezwykle istotne, aby wygrać wybory, zwracali uwagę na fakt, że Trump nie odpowiadał na pytania, że nie przedstawił sensownego programu, że nie pochylał się nad ich problemami, ale w kółko tylko powtarzał, że jest świetny. Odbiór byłego prezydenta po tej 90-minutowej debacie był często taki: ma w sobie energię, ale to energiczny, patologiczny kłamca. Druga debata zaplanowana jest na początek września. Dla Interii Magda Sakowska, Polsat News, Waszyngton