Tomasz Grodzki na cenzurowanym. PiS chce odwołać Marszałka. Co na to Tusk?
PiS złożyło wniosek o odwołanie marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego, a w odpowiedzi senatorowie większości lekko się uśmiechają. Doskonale znają braki Grodzkiego, ale są pewni, że nie odwoła go PiS. Może to zrobić tylko Donald Tusk.

Choć część senatorów uważa, że marszałek Tomasz Grodzki dość przeciętnie wykonuje swoją funkcję, zamiast zdecydowanych kroków jedynie wzruszają ramionami. Nawet wówczas, gdy Grodzki mówi w kontekście wojny w Ukrainie m.in., że "finansujemy zbrodniczy reżim, który zdobyte pieniądze zużywa na mordowanie niewinnych ludzi".
- To zdrada stanu - grzmiał wicemarszałek Senatu Marek Pęk z PiS, który w poniedziałek złożył wniosek o odwołanie marszałka. Sęk w tym, że choć wielu innych polityków również jest rozczarowanych słowami Grodzkiego, to wniosek najpewniej upadnie.
Dlaczego? Bo piłka jest po stronie samego marszałka. To on zdecyduje, czy wniosek w ogóle zostanie rozpatrzony. A jeśli tak, to kiedy, bo nie ma żadnego terminu, który zobowiązywałby go do zapewnienia takiego głosowania. Dlatego też wnioskodawca zwrócił się do mediów z nietypowym apelem.
- Taki wniosek marszałek Senatu może trzymać w zamrażarce do końca kadencji. Apeluję do państwa, byście wywarli presję, by wniosek został rozpatrzony na najbliższym posiedzeniu Senatu - mówił Pęk.
Lista "grzeszków" Grodzkiego
Potencjalnym następcą Grodzkiego miałby być właśnie Pęk, co w zasadzie grzebie szanse na odwołanie marszałka. Wcześniej politycy PiS - Maciej Wąsik i Radosław Fogiel - puszczali oko do większości senackiej, by nowym marszałkiem był ktoś z KO. Argumentowali, że chodzi wyłącznie o to, by tej funkcji nie piastował Grodzki, co do którego pojawia się wiele zarzutów. To już nieaktualne, więc i szanse na odwołanie mniejsze.
Sam Pęk wyliczał, że zaniedbania Grodzkiego to m.in. blokowanie głosowania w sprawie jego immunitetu, utrudnianie procedowania tarcz w pandemii, "zawłaszczenie" Kancelarii Senatu, "ordynarna, nachalna" propaganda partyjna w mediach społecznościowych Senatu.
Co ciekawe, politycy opozycji w zasadzie beznamiętnie podchodzą do wniosku o odwołanie marszałka. Listę zastrzeżeń znają na pamięć, a najnowsza wypowiedź Grodzkiego za bardzo ich nie zaskakuje.
Senatorowie: Ostro, bardzo ostro, ale z sensem
- Jesteśmy oczywiście przeciw, tu nie ma wątpliwości. Skorzystano z pretekstu mocnej, bardzo mocnej wypowiedzi - mówi Interii Bogdan Zdrojewski z PO. - Nie recenzuję jednak pana marszałka i wiem, że cała opozycja, czyli 51 osób, będzie za odrzuceniem tego wniosku - zapewnia.
Wojciech Konieczny, senator PPS: - Być może marszałek wyraził się nieco za ostro w obecnej sytuacji, ale nie da się ukryć, że fakty, które przytoczył, istnieją. Interpretacja marszałka była bardzo ostra, ale import gazu i węgla się przecież odbywa.
Jacek Bury, senator niezrzeszony: - Tomasz Grodzki czasami wypowiada się pod wpływem emocji i nie do końca rozsądnie. Przemówienie na Ukrainie wpisuje się w to i było pokłosiem walki politycznej KO z PiS. Na te tematy trzeba rozmawiać, ale nie w gremiach międzynarodowych, ale wewnętrznie w Polsce. Kaczyński popełnił ten sam błąd. Jego propozycja dotycząca misji pokojowej nie była z nikim konsultowana. PiS i PO robią politykę wewnętrzną na arenie międzynarodowej.
Decyzja należy do Platformy Obywatelskiej
Konieczny: - Generalnie decyzja dotycząca funkcji marszałka Senatu należy do Platformy Obywatelskiej, największej partii paktu senackiego. To nie PPS będzie zmieniał marszałka - dodaje.
Bury: - Nie wiem, czy Koalicja Obywatelska jest gotowa na zmianę marszałka. Moim zdaniem się na to nie zdecyduje.
Inni rozmówcy Interii z Senatu, którzy chcieli pozostać anonimowi, są przekonani, że wniosek PiS o zmianę marszałka "umrze śmiercią naturalną".
- Wniosek rozejdzie się po kościach, sprawa przycichnie, a marszałek wciąż będzie w fotelu - uśmiecha się jeden z nich.
Inny przekonuje, że to nie senatorowie będą decydować, kto będzie marszałkiem, ale jednoosobowo Donald Tusk. Pakt senacki, jeszcze za czasów Grzegorza Schetyny, został bowiem skonstruowany w ten sposób, że decydujący głos dotyczący najważniejszej funkcji należy do największej partii - a tą jest Platforma Obywatelska.
Tusk chce, ale nie może?
Czy Tusk chce odwołać Grodzkiego? To dwa różne pytania - bo chce, ale nie odwoła. - Nie darzą się szczególną sympatią, wszyscy w Senacie to wiedzą - mówi nam jeden z senatorów. Jak słyszymy, kluczowa jest jedna sprawa - bilans ewentualnych zysków i strat. Tusk miałby nie podjąć ryzyka przed wyborami, które odbędą się za rok. Senat choć działa z problemami, to jednak działa. I to tak, jak opozycja sobie tego życzy.
Otwarte pozostaje pytanie o cierpliwość najważniejszych ludzi w PO. A to, obok Grodzkiego, są Tusk i Rafał Trzaskowski. Ten drugi w ostatnich dniach jest na fali wznoszącej. To Trzaskowski a nie Tusk towarzyszył Bidenowi w Polsce. To Trzaskowski jest regularnie zapraszany do światowych mediów. W końcu to Trzaskowski realnie walczy z konsekwencjami wojny, starając się zapanować nad problemem uchodźczym w Warszawie. Co więcej, wznosi się ponad partyjne podziały i współpracuje z Pawłem Szefernakerem z MSWiA.
Dlatego też Trzaskowski mógł skrytykować Grodzkiego. Choć nie tylko jego. - Uważam że ta retoryka poszła za daleko. W ogóle uważam, jak widzę złośliwości niektórych swoich koleżanek i kolegów na Twitterze, uważam że to nie jest na to moment - powiedział prezydent Warszawy w TVN.
Wcześniej, jak ustaliliśmy w Interii, sam Tusk wściekał się na egzotyczny wyjazd marszałka Senatu do Miami. Wówczas obyło się bez konsekwencji, ale to kolejne potknięcie trzeciej osoby w państwie. Cierpliwość Tuska może się w końcu wyczerpać. Tym bardziej, że mocniejsza jest pozycja Trzaskowskiego.
Dlatego też senatorowie, z którymi rozmawialiśmy, są przekonani, że PiS nie odwoła ich marszałka. Czy zrobi to Tusk? Tej pewności już nie mają.
Łukasz Szpyrka