W sobotę wicemarszałek Senatu Marek Pęk (PiS) zapowiedział, że senatorowie PiS złożą wniosek o odwołanie marszałka Grodzkiego. Dodał, że ma to związek ze "skandaliczną wypowiedzią o finansowaniu przez Polskę zbrodniczego reżimu Putina". Jak ocenił, "te kłamliwe słowa są hańbiące i sprzeczne z polską racją staną". "Są granice, których przekraczać nie wolno!" - dodał. Chodzi o wystąpienie Grodzkiego skierowane do ukraińskiego parlamentu. Wiceszef MSWiA Maciej Wąsik napisał z kolei na Twitterze, że marszałkiem Senatu może być przedstawiciel opozycji i przeciwnik rządu, ale nie może być nim "ktoś, kto realizuje scenariusz Moskwy - scenariusz poróżnienia Polski i Ukrainy". Grodzki: Dotknąłem czułej struny Marszałek Tomasz Grodzki powiedział w sobotę, że podtrzymuje swoje słowa. Jak podkreślił, akcentował w swojej wypowiedzi kwestię finansowania zbrodniczego reżimu "nawet wbrew intencjom". - Przede wszystkim przekazałbym panu Pękowi, żeby wskazał, jakie sankcje Polska wprowadziła. Tu należy podkreślić, że nie powinno się dawać czasu Rosjanom na wytransferowanie pieniędzy z Polski, aby wreszcie zacząć hamować import rosyjskiego węgla, aby kontrolować tiry przejeżdżające przez Polskę do Białorusi - powiedział. - Najwyraźniej dotknąłem czułej struny, sądząc po absurdalnych komentarzach ze strony części polityków prawicy. Wezwałbym ich wobec tego, by naprawdę wzięli się do roboty i wzorem innych krajów świata zaczęli poważnie przestrzegać sankcji wobec reżimu Putina - dodał marszałek. "Prawica dwa miesiące tematu bratała się z poplecznikami Putina" Pytany, czy jest przekonany, że w tej sytuacji zachowa swoje stanowisko, Grodzki powiedział, że woli się nad tym nie zastanawiać. - Radzę natomiast kolegom z prawicy, by posłuchali prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, czy innych polityków ukraińskich wysokiego szczebla jak błagają o to, by sankcje były skuteczne, twarde i jednoznaczne, a niestety rządzący w Polsce mają w tej sprawie sobie wiele do zarzucenia - ocenił Grodzki. Dopytywany, czy zamierza rozmawiać w najbliższym czasie z Markiem Pękiem by wyjaśnić sytuację i uspokoić nastroje, marszałek Senatu powiedział, że "bardziej interesuje go to, jak wyrazy wsparcia w całym jego przesłaniu odebrali walczący o swoją wolność Ukraińcy, a nie prawica, która jeszcze dwa miesiące tematu bratała się z poplecznikami Władimira Putina". Tomasz Grodzki. Przemówienie skierowane do ukraińskich parlamentarzystów Nagranie skierowane do Rady Najwyższej Ukrainy marszałek Grodzki zamieścił w piątek m.in. na Twitterze. Mówił w nim m.in., że Ukraińcy dają mnóstwo przykładów najwyższego poświęcenia, męstwa i determinacji w obronie swojej ojczyzny. "Ale trzeba to podkreślić z całą mocą: cały cywilizowany świat musi działać z podobną determinacją i bezwzględną wolą poskromienia agresora" - podkreślił marszałek Grodzki. "Sankcje muszą być kompletne i stanowczo egzekwowane. Dlatego muszę Was przeprosić za to, że niektóre firmy w haniebny sposób kontynuują działalność w Rosji, że nadal przez Polskę jadą tysiące tirów na Białoruś i dalej, że nadal rząd importuje rosyjski węgiel i nie potrafi zamrozić aktywów rosyjskich oligarchów. W ten sposób z niedającą się zaakceptować hipokryzją nadal - nawet wbrew intencjom - finansujemy zbrodniczy reżim, który zdobyte pieniądze zużywa na mordowanie niewinnych ludzi. Agresor musi być całkowicie izolowany i musi boleśnie odczuć, że świat twardo stoi po stronie zaatakowanych i nie pozwoli na rzeź Ukrainy" - oświadczył również Grodzki.