Komunikat MSZ dotyczący odwołania ponad 50 ambasadorów i wycofania kilkunastu kandydatur na placówki dyplomatyczne, zgłoszonych przez poprzednie kierownictwo resortu pojawił się, gdy Andrzej Duda przebywał w USA. Konkretnie, gdy jechał akurat do elektrowni atomowej Vogtl w stanie Georgia. Na brifingu prasowym na terenie elektrowni został zapytany przez dziennikarzy o kwestię ambasadorów. - Nie da się żadnego ambasadora polskiego powołać ani odwołać bez podpisu prezydenta. Fundamentalne znaczenie ma tutaj decyzja, którą podejmuje prezydent RP - powiedział Andrzej Duda. Rząd ma jednak całkiem inne stanowisko w tej sprawie. Radosław Sikorski: Mam nadzieję, że prezydent da się przekonać "Rząd ponoszący konstytucyjną odpowiedzialność za politykę zagraniczną uważa, że niezbędna wymiana na stanowiskach przedstawicieli Polski za granicą służy lepszemu, profesjonalnemu realizowaniu trudnych wyzwań stojących dziś przed polską polityką zagraniczną - czytamy w komunikacie resortu spraw zagranicznych. Minister Radosław Sikorski w rozmowie z RMF FM mówił, że wymiana ambasadorów to sprawa rutynowa. - Przypominam, że to poprzedni rząd mówił, iż ambasadorowie reprezentują bardziej rząd niż państwo. Wybory mają swoje konsekwencje - powiedział. - Mam nadzieję, że pan prezydent da się przekonać. Polska nie może mieć dwóch polityk zagranicznych. Jedną jedyną, jaką ma prowadzi Rada Ministrów - dodał. W otoczeniu prezydenta można usłyszeć, że moment ogłoszenia komunikatu o wymianie ambasadorów i podjęcia działań w tej sprawie nie jest przypadkowy. Rząd reaguje "w swoim stylu" - Wizyta prezydenta Andrzeja Dudy została przygotowana z rozmachem, dziwię się, że premier nie miał żadnej agendy tylko od razu po rozmowie z Bidenem wrócił do Polski. Z tego co wiemy, miał propozycję spotkania, tak jak i prezydent, ze spikerami Izby Reprezentantów i Kongresu. Nie skorzystał. To niezrozumiałe - dziwi się nasz rozmówca. I przekonuje, że gdy strona rządowa połapała się, że "prezydent więcej wycisnął z tej wizyty, to postanowiła zareagować w swoim stylu". Szef gabinetu prezydenta Marcin Mastalerek zarzucił rządowi, że "symbolicznie dzień po tym, jak prezydent i premier pokazują współpracę w sprawach międzynarodowych, premier Donald Tusk zamierza jednostronnie pokazywać zupełnie coś innego, czyli całkowity brak współpracy - ocenił w rozmowie z Polsat News Marcin Mastalerek. I zarzucił, że premier łamie wcześniejsze ustalenia z prezydentem. O jakie ustalenia chodzi? Podczas pierwszego posiedzenia Sejmu prezydent Andrzej Duda i premier Donald Tusk rozmawiali na temat współpracy w kwestii spraw zagranicznych i obsady placówek dyplomatycznych. Tajemnicze spotkanie prezydenta i premiera Do spotkania doszło w sejmowym gabinecie prezydenta Andrzeja Dudy. Obaj politycy rozmawiali wówczas wstępnie o swojej przyszłej współpracy w zakresie spraw międzynarodowych. Prezydent miał powiedzieć premierowi, że chciałby, aby dotychczasowy podział ról został zachowany, czyli by to on odpowiadał za współpracę z NATO czy ONZ, a także za relacje ze Stanami Zjednoczonymi. Rząd miałby zająć się współpracą z Brukselą i Komisją Europejską. Andrzej Duda miał też zaproponować, by tam, gdzie obowiązuje system prezydencki, to on miał decydujący wpływ na obsadę placówek dyplomatycznych. To właśnie podczas tej rozmowy premier poprosił prezydenta o zmianę na stanowisku stałego przedstawiciela przy Unii Europejskiej. Uzasadnił to tym, że musi mieć na tej funkcji człowieka, któremu ufa. Prezydent przyjął to do wiadomości i zgodził się na wymianę Andrzeja Sadosia na Piotra Serafina. Postawił jednak warunek, by rząd nie kwestionował obsadzanych przez niego przedstawicieli przy NATO czy ONZ. Okazało się jednak, że wstępna rozmowa to jedno, a rzeczywistość drugie. Zwłaszcza, że - jak podała Wirtualna Polska - na liście 50 ambasadorów do odwołania znalazł się Marek Magierowski, ambasador w Waszyngtonie i były rzecznik prezydenta Andrzeja Dudy. Otoczenie prezydenta ma żal, że podczas wizyty w Białym Domu ani Donald Tusk, ani Radosław Sikorski nie informowali nikogo o planach wobec Marka Magierowskiego. Andrzej Duda "nie wyobraża sobie" odwołania ambasadorów Zagrywka rządu z odwołaniem ambasadorów, a przede wszystkim styl i moment, jaki wybrano na ten ruch usztywniły stanowisko prezydenta Andrzeja Dudy, który pierwotnie nie wykluczał pójścia na jakieś kompromisy z rządem w tej sprawie. Dziś nieoficjalnie można usłyszeć, że "nie wyobraża sobie odwoływania ambasadorów w trakcie trwania ich kadencji tylko dlatego, że zmienił się rząd". Prezydent Andrzej Duda zakończył swoją wizytę w USA. W czwartek podczas powrotu do Polski zatrzymał się jeszcze w Brukseli, gdzie o godzinie 15 spotkał się z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem. Kamila Baranowska, korespondencja z USA *** Przeczytaj również nasz raport specjalny: Wybory samorządowe 2024. Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!