Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

MEN przygląda się frekwencji uczniów. Grzywny za nieobecność to standard w europejskich krajach

Justyna wraz z mężem zabrała synka na wakacje w roku szkolnym. Zapłacili za to karę, bo takie przepisy obowiązują w Wielkiej Brytanii. Jak mówi, te 120 funtów to i tak nic: wakacje wyszły tańsze, niż gdyby zdecydowali się na nie w sezonie. A dziecko wciąż ma ponad 90 proc. obecności. Problem z nieobecnością uczniów i wyjazdami w roku szkolnym zgłaszają polscy nauczyciele, MEN zaczęło więc przyglądać się sprawie. Nasze przepisy dotyczące frekwencji nie są zbyt restrykcyjne. Sprawdziliśmy, jak to wygląda w innych krajach.

Awantura o nieobecności w szkole. Jak jest w innych krajach?
Awantura o nieobecności w szkole. Jak jest w innych krajach?/Sonia Nałęcz/INTERIA.PL

Promocja do kolejnej klasy może stać się wkrótce trudniejsza. MEN rozważa wprowadzenie zmian dotyczących liczby obecności, które mają niemałe znaczenie przy klasyfikacji ucznia.

O co chodzi? Dokładnie o art. 44k Ustawy o systemie oświaty. Gdy nieobecności ucznia przekraczają "połowę czasu przeznaczonego na dane zajęcia w okresie, za który przeprowadzana jest klasyfikacja" może on nie otrzymać promocji do kolejnej klasy. Może, ale nie musi - co ważne, nawet przy niskiej frekwencji, jeśli jest podstawa do ustalenia oceny, uczeń będzie klasyfikowany.

Pojawiają się sygnały, że ten próg 50 proc. może zostać podwyższony. Minister edukacji Barbara Nowacka w rozmowie z radiem TOK FM potwierdziła, że trwają nad tym prace, a jednocześnie zaprzeczyła informacjom "Rzeczpospolitej" o podniesieniu go do 70 proc. Rewolucji zatem nie będzie.

Nowacka podkreśliła też, że chodzi o nieusprawiedliwione nieobecności. Przy czym nauczyciele właśnie na to narzekają - na rodziców, którzy zabierają swoje dziecko w roku szkolnym na wakacje, a później bez podania powodu usprawiedliwiają tę nieobecność. I szkoła to akceptuje.

Wielka Brytania. Powód usprawiedliwienia musi być. Są też kary

Justyna, mama dwójki dzieci, w tym Alfiego, który zaczął w tym roku naukę w pierwszej klasie szkoły podstawowej w Wielkiej Brytanii, mówi Interii, że kiedy dziecko choruje, to pojedyncze dni nieobecności są w porządku. Gorzej, kiedy jest ich więcej.

- My wzięliśmy dzieci na wakacje w roku szkolnym. Synka nie było na zajęciach tydzień, a dokładniej pięć dni. I szkoła uznaje to za nieobecność "bez ważnego powodu", która jest karana - opowiada. Wysokość kary? U Justyny to 60 funtów od rodzica, czyli 120 funtów. Nasza rozmówczyni podkreśla, że co region, to inna kwota.

Jak ta kara jest rozliczana? Szkoła pisze do gminy i to ona "karze" rodziców. - Nadal bardziej się to opłaca niż zabranie dziecka na wakacje w czasie ferii. Poza sezonem są o 30 proc. tańsze - komentuje. - Jeżeli uczeń ma ponad 90 proc. obecności, to moim zdaniem tydzień nie zrobi różnicy. Alfie ma prawie 93 proc. Nie ma zaległości - dodaje.

Kiedy opisujemy jej sytuację w Polsce, zgadza się, że jeśli rodzice nagminnie zabierają dziecko z zajęć, warto przepisy zmienić.

Jak czytamy na brytyjskiej stronie rządowej, rodzice mogą zostać ukarani grzywną nawet do 80 funtów za nieusprawiedliwione nieobecności dziecka w szkole. Kwota wzrasta do 160 funtów, jeśli grzywna nie zostanie zapłacona w ciągu 21 dni. Jeśli grzywna nie zostanie uiszczona w ciągu 28 dni, rodzice mogą zostać postawieni przed sądem.

Rankingi edukacyjne. Polska wysoko

Uważa się, że system edukacji w Wielkiej Brytanii jest na wysokim poziomie. Wynika to między innymi z jednego z ważniejszych badań edukacyjnych - PISA, realizowanego co trzy lata przez Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju. Dotyczy trzech dziedzin, w których sprawdza się umiejętności 15-latków: matematyki, czytania i interpretacji oraz rozumowania w naukach przyrodniczych.

Najnowsze badanie zostało przeprowadzone w marcu i kwietniu 2022 roku. Wzięło w nim udział około 700 tys. uczniów z całego świata. W każdej edycji jeden z przedmiotów jest tym wiodącym - w tej była to matematyka.

Czołówkę rankingu otwierają kraje azjatyckie: uczniowie z Singapuru zanotowali wynik 575 pkt. z matematyki, z Makao - 552 pkt., Tajpej - 547 pkt., Hongkongu - 540 pkt., Japonii - 536 pkt., a Korei Południowej - 527 pkt. Dopiero kolejne miejsce w zestawieniu zajął kraj europejski - Estonia (510 pkt.).

Estonia. Dopuszczalne 20-25 proc. nieobecności

Jak więc do kwestii frekwencji podchodzi Estonia? Wymagana jest regularna obecność uczniów na zajęciach. W przypadku nieuzasadnionych nieobecności szkoła jest zobowiązana do reagowania - kontaktuje się z rodzicami, a w razie potrzeby również z lokalnymi władzami. Gdy uczeń opuści znaczną część zajęć bez ważnego powodu, może zostać uznany za niespełniającego wymagań, co utrudnia zaliczenie roku szkolnego.

Minimalna frekwencja w celu klasyfikacji zależy od szkoły. Zwykle wynosi około 75-80 proc.

Jeśli chodzi o odpowiedzialność rodziców, przepisy estońskiego Child Protection Act wskazują, że rodzice mają obowiązek zapewnić edukację dziecka. W przypadku rażącego zaniedbania obowiązku szkolnego przez rodziców, możliwe jest nałożenie na nich sankcji administracyjnych.

Sankcje finansowe są stosowane wyjątkowo i raczej dotyczą poważniejszych naruszeń.

Finlandia: jedni z najlepszych w Europie

Wracając do badania PISA 2022: wysoki wynik odnotowała też Szwajcaria (508 pkt.), a dalej Polska i wspomniana już Wielka Brytania - po 489 pkt. Na podobnym poziomie znalazła się też Austria (487 pkt.), Czechy (487 pkt.) i Finlandia (484 pkt.).

Przy tym kraju warto się zatrzymać. Uczniowie z Finlandii w pierwszych dwóch edycjach PISA osiągali najlepsze wyniki na świecie. W pozostałych plasowali się - i plasują się nadal - jako jedni z najlepszych w Europie. W rankingu Światowego Forum Ekonomicznego przeprowadzonym w 2021 roku, system fiński został uznany za drugi najlepszy system edukacji na świecie. Finlandia musiała ustąpić tylko Singapurowi.

O tym, jak fińska szkoła funkcjonuje w praktyce, pisaliśmy już w Interii. Teraz przyjrzyjmy się bliżej kwestii frekwencji na zajęciach w szkołach w Finlandii.

Fińskie podejście do frekwencji

W Finlandii klasyfikacja uczniów opiera się na ich ogólnym zaangażowaniu, wynikach i postępach w nauce, a nie na sztywnych wymaganiach dotyczących frekwencji. Szkoły mają dość elastyczne podejście do ocen. Ważny jest udział w procesie nauki, a mniej formalna obecność na lekcjach.

Szerzej opowiada nam o tym Lucyna Huhti, Polka i nauczycielka z miejscowości Tuusula, znajdującej się 30 km od Helsinek: - Nieobecności nigdy nie są powodem pozostania w klasie. Jeśli tak się dzieje, to przez konsekwencje wynikające z niskiej frekwencji czyli to, że nauczyciel nie ma podstaw do oceny wiedzy ucznia.

Nauczycielka mówi nam, że rodzic powinien zgłosić i wyjaśnić nieobecność ucznia do trzech dni do wychowawcy klasy. Powyżej 60 godzin nieobecności w semestrze wychowawca informuje dyrekcję, a ta organizuje spotkanie z rodzicami, psychologiem, kuratorem, ewentualnie pomocą społeczną. 

Do sprawy podchodzi się zawsze indywidualnie. - Wychowawca bardzo szybko reaguje i wtedy zaczynają działać całe zespoły. Przykład: jeśli dziecko często choruje to angażuje się pielęgniarkę i lekarza, żeby sprawdzić, czy na przykład w domu nie ma grzyba. Jeśli nie chce chodzić do szkoły, bo jest dręczone, to wtedy wchodzi kurator do akcji i albo proponuje zmianę szkoły, albo nauczanie domowe i stawianie się tylko na egzaminy - wyjaśnia Lucyna Huhti.

Austria. Kary nawet do 440 euro

Zerknijmy jeszcze na Austrię. Tu uczniowie są zobowiązani do regularnego uczęszczania na zajęcia: zgodnie z ustawą Schulpflichtgesetz 1985 szkoły monitorują ich frekwencję. Jeśli nieobecności przekraczają konkretny próg, dyrekcja może zacząć weryfikować postępy ucznia. Te progi są różne, ustalane indywidualnie przez szkoły, ale w praktyce to od 20 do 30 proc. czasu nauczania.

Jeśli nieobecności są nieuzasadnione, a wyniki ucznia nie pozwalają na pełną ocenę jego osiągnięć, szkoła może wymagać dodatkowego egzaminu lub pracy nad materiałem.

A co z grzywnami za nieusprawiedliwione nieobecności? W Austrii, tak jak w Wielkiej Brytanii, też są stosowane. Mogą one sięgać nawet 440 euro zgodnie z art. 41 wyżej wymienionej ustawy. Jeżeli mimo to rodzice nadal zaniedbują obowiązek szkolny dziecka, władze mogą podjąć bardziej radykalne kroki, w tym skierowanie sprawy do sądu rodzinnego lub opiekuńczego.

Burmistrz Głuchołaz: Nie ma żadnych utrudnień na linii samorząd-rząd/RMF FM/RMF
INTERIA.PL

Zobacz także