Fiński system edukacji jest jednym z najlepszych na świecie. Świadczą o tym wyniki młodych Finów w badaniu PISA przeprowadzanym od 2000 roku przez międzynarodowe konsorcjum nadzorowane przez Organizację Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) oraz przedstawicieli krajów członkowskich. Badanie pokazuje poziom i zróżnicowanie umiejętności piętnastolatków, które rozwijane są w trakcie edukacji, a także poza szkołą. Uczniowie z Finlandii w pierwszych dwóch edycjach osiągali najlepsze wyniki na świecie i do dziś plasują się jako jedni z najlepszych w Europie. O tym, jak fińska szkoła funkcjonuje w praktyce, opowie nam najpierw Lucyna Huhti - Polka i nauczycielka z miejscowości Tuusula, znajdującej się 30 km od Helsinek. Lucyna Huhti pracuje w fińskiej szkole od pięciu lat - jest nauczycielką języka francuskiego i religii oraz asystentką nauczyciela w klasach czwartych. W Finlandii jednak taki asystent ma więcej obowiązków, niż w Polsce - nie tylko pomaga nauczycielowi w organizacji zajęć, a także pracuje z uczniami w trakcie lekcji, nawet zastępuje nauczyciela w razie jego nieobecności. Lucyna, aby dostać się na to stanowisko, musiała ukończyć dwuletnie szkolenie. Dzieci w Finlandii rozpoczynają edukację szkolną w wieku 7 lat. Uczęszczają do dziewięcioletniej podstawówki, ale ta podzielona jest na dwa etapy - pierwszy sześcioletni i drugi trwający trzy lata. Ten drugi to de facto odpowiednik zlikwidowanych w Polsce gimnazjów. Warto podkreślić, że często po ukończeniu szóstej klasy uczeń nie musi wcale zmieniać szkoły, bo wiele placówek umożliwia łączenie pierwszego etapu z drugim. Umiejętność pracy w grupie W niektórych szkołach w Finlandii uczniowie w danym roczniku dzielą się na kilka oddziałów - tak jak w Polsce. Jednak wszystko zależy od placówki. W szkole, w której uczy Lucyna, jest nieco inaczej. - W mojej szkole uczy się ok. 400 uczniów, w każdym roczniku jest około 50-60 dzieci. Od kilku lat według nowego planu nauczania tworzą oni jedną klasę łączoną, nie ma jak wcześniej podziału na stałe klasy a, b, c. Mają dwóch lub trzech nauczycieli, w zależności od możliwości samorządu - opowiada nauczycielka. Oczywiście z 60 uczniami na raz nie da się pracować, więc klasy dzielą się też na grupy. - Te grupy mogą się zmieniać, nie zawsze jest tak, że jeden uczeń jest przypisany na stałe do jednej z nich. Tak samo mieszają się nauczyciele. Ma to swoje plusy i minusy - dzieci dzięki tym częstym zmianom rozwijają zdolność pracy z różnymi osobami. Jednak wiem, że nie każdy nauczyciel lubi taki model pracy - wyjaśnia Lucyna Huhti. To, ile trwają lekcje, też może się różnić. - U nas 45 minut - są dwie lekcje jedna po drugiej, a później pół godziny przerwy. Dzieci są najczęściej w szkole do godziny 14. Przerwy niezależnie od pogody zawsze spędzają na zewnątrz - opowiada nauczycielka. Podręczniki wybierają nauczyciele. "Przejrzyste, nieprzeładowane treścią" Nauczyciel musi trzymać się programu nauczania, ale metodyka zależy już tylko od niego. - Nauczyciele ustalają uczniom plan nauczania i mają w tym pełną dowolność. To oni decydują, której książki będą używać do konkretnego przedmiotu - wyjaśnia nasza rozmówczyni. Lucyna zachwala fińskie podręczniki. Jest też mamą dwójki dzieci: jej córka jest w siódmej klasie, a syn w piątej. - Moje dzieci do ubiegłego roku uczęszczały równolegle do polskiej szkoły online. Ilość polskiego materiału z roku na rok tak rośnie, że już nie byłoby możliwości, żeby to kontynuowały. Mam jednak dzięki temu porównanie. - Książki fińskie prowadzone są w bardzo podobny sposób. Są przejrzyste i nieprzeładowane treścią. A polskie podręczniki... zdarzało mi się wręcz nimi rzucać ze złości. Podam przykład. Książka do angielskiego, klasa czwarta, lekcja o przymiotnikach. W fińskiej książce będą te najpopularniejsze, najbardziej niezbędne, a w polskiej nawet kilkadziesiąt, większość zupełnie niepotrzebnych - komentuje Lucyna. Te podręczniki uczniowie otrzymują od szkoły. Tak samo zeszyty oraz inne przybory szkolne. Rodzice nie muszą za nic płacić. Dzieci mają również zapewnione bezpłatne posiłki. Sprawdzianów i prac domowych nie ma? To mit Mitem jest to, że w Finlandii nie ma prac domowych. - Dzieci mają je zadawane praktycznie codziennie. Dotyczą zawsze tego, co było na lekcji i uczniowie powinni być w stanie zrobić je sami - mówi Lucyna Huhti. I dodaje, że od kiedy jej dzieci uczą się w fińskiej szkole, zaledwie kilka razy musiała im pomóc w odrabianiu lekcji. - Rodzic musi tylko sprawdzić, czy są zrobione prawidłowo - podkreśla. Drugi mit to brak sprawdzianów. Sprawdziany były, są i będą. Do klasy V nie ma jednak ocen. Później każda szkoła może wprowadzić własny system oceniania. Zwykle jest to skala 1-10, gdzie 5 oznacza najniższy stopień pozytywny. Sprawdziany kładą nacisk na rozwiązywanie problemu i analityczne myślenie, własną interpretację i zrozumienie. Ich wykonanie ma przekazać samym uczniom informację zwrotną, na ile opanowali dany materiał. Nie - na ile wykuli go na pamięć. Takich testów w Finlandii nie ma. Najlepsza szkoła to ta najbliżej domu W 2016 roku do Finlandii przeprowadziła się Monika Flang. Wcześniej wraz z rodziną mieszkała w Wielkiej Brytanii. - Tam urodził się nasz najstarszy syn. Zdecydowaliśmy się na przeprowadzkę, gdy miał trzy lata. W Wielkiej Brytanii do szkoły dzieci idą w wieku 5, niekiedy nawet 4 lat. Nie chcieliśmy posyłać syna tak wcześnie do szkoły. Dodatkowo przerażała mnie wizja wyścigu szczurów już wśród kilkulatków, presja ocen, niezliczonych egzaminów, rankingów. Mieliśmy do wyboru Polskę i Finlandię, ale lista plusów i minusów przeważyła szalę na korzyść Finlandii - mówi w rozmowie z Interią. Nie ukrywa, że była też zwyczajnie ciekawa, co takiego sprawia, że ten system edukacji jest taki dobry. - Nie rozczarowałam się - dodaje. Jej syn od dwóch lat uczęszcza do szkoły podstawowej w Helsinkach. Spaceruje do niej sam, wraca też samodzielnie. - Zaskoczyło mnie, że w Finlandii nie ma szkół lepszych czy gorszych. Rankingi właściwie nie istnieją, gdyż każda szkoła ma jednakowo wysoki poziom. Okazało się, że najlepsza szkoła to ta najbliżej domu - mówi Monika. Praktyczna strona fińskiej szkoły - Chodzenie do szkoły to dla dzieci czysta przyjemność. Nauka jest ciekawa, dużo czasu spędzają na dworze, chodzą na wycieczki, przedstawienia, do biblioteki, do zoo. Program jest bardzo urozmaicony - opowiada. - Nie ma też stresującego odpytywania przy tablicy, kartkówek, uczenia się na pamięć. Fińska szkoła jest dość praktyczna i odzwierciedla praktyczną mentalność Finów. Syn oprócz tradycyjnych przedmiotów i zajęć sportowych uczy się także podstaw przedsiębiorczości, na zajęciach majsterkowania zrobił budkę dla ptaków, piórnik, wieszak na klucze, hotel dla owadów, uczy się szyć, gotować. Radzi sobie świetnie i wiem, że jeśli kiedykolwiek będzie miał z czymś problemy, to otrzyma dodatkową pomoc w szkole - dodaje Monika Flang. O zajęciach praktycznych mówi nam również Lucyna Huhti. - Klasy techniczne, tekstylne, muzyczne, komputerowe są w naszej szkole bardzo dobrze wyposażone. Dzieci samodzielnie wykonują wszelkie robótki techniczne, tekstylne, plastyczne i przynoszą je do domu na koniec półrocza - opowiada Lucyna. Sama ma w domu ręcznie robiony przez córkę stolik, pojemnik na drewno do kominka, uszytą bluzę, szorty, torebki. - I naprawdę da się to nosić - dodaje. Po podstawówce - liceum lub szkoła zawodowa Po szkole podstawowej uczniowie w Finlandii mogą kontynuować edukację w liceum ogólnokształcącym lub w szkole zawodowej. - W 2021 roku zmienił się obowiązek szkolny i teraz młodzi Finowie muszą kształcić się do 18 roku życia. Edukacja po szkole podstawowej do zeszłego roku nie była obowiązkowa, teraz już jest, ale uczniowie i tak chętnie kontynuują naukę. Liceum trwa 3 lub 4 lata, młodzi Finowie sami mogą układać sobie plan i wybierać interesujące ich bloki, do tego są też przedmioty obowiązkowe. W Finlandii semestrów jest więcej niż w Polsce, bo trwają one niecałe dwa miesiące. Każdy semestr kończy się sesją egzaminacyjną, w trakcie której uczniowie piszą testy - tłumaczy Monika Flang. Na koniec szkoły średniej jest oczywiście egzamin maturalny, a w szkole zawodowej trzeba odbyć praktyki. - Po szkole średniej mogą kontynuować naukę na uniwersytecie, politechnice lub akademii sztuk pięknych. Edukacja jest, oczywiście, bezpłatna - dodaje nasza rozmówczyni. Rodzic, który ma pełne zaufanie do nauczyciela Monika przyznaje, że jako rodzic ma pełne zaufanie do kompetencji i kwalifikacji nauczycielki prowadzącej jej syna. - Nauczyciel to w fińskim społeczeństwie poważany zawód. Studia przygotowujące nauczycieli do zawodu są długie, trudne i kończą je tylko najlepsi. W Wielkiej Brytanii często promowano kampanie "Everyone can teach", namawiano bezrobotnych do podjęcia pracy w szkole po krótkich kursach dokształcających. Tego tutaj nie ma, nauczycielami zostają tylko osoby z odpowiednimi predyspozycjami i kompetencjami. Finowie rozumieją, jak ważna jest edukacja - podkreśla. Sama również jest nauczycielką - uczy w Szkole Polskiej przy Ambasadzie RP w Helsinkach. - Marzę o tym, żeby edukacja w Polsce wyglądała tak jak w Finlandii, ale myślę, że do tego potrzebne są głębokie przemiany społeczne. Musimy przede wszystkim docenić zawód nauczyciela, zapewnić nauczycielom odpowiednie wsparcie (w tym godne zarobki), ograniczyć biurokrację. A przede wszystkim zaufać im. Nauczyciele nie potrzebują nieustannej kontroli i nadzoru. W Finlandii nie ma inspektorów ani kuratorów oświaty, więc praca nauczycieli nie jest rygorystycznie kontrolowana i mają oni dużą swobodę w realizowaniu programu nauczania. Nakłada to, oczywiście, na nich presję, ale dlatego właśnie tak ważne są ich przygotowanie i kompetencje - komentuje Monika. Część nauczycieli przestaje czuć, że wykonują zawód prestiżowy - Zapytałam nauczycieli, czy w ich ocenie wykonują zawód prestiżowy. Powiedzieli, że już tego nie czują. Faktycznie, tak było kilkanaście lat temu, ale nie teraz - mówi z drugiej strony Lucyna Huhti. Na początku maja w Finlandii odbył się strajk pracowników oświaty i sektora publicznego, wynikał z niepodpisania nowych porozumień zbiorowych. W proteście wzięło udział ponad 80 tys. osób, ale umowy zbiorowe dotyczą ponad 420 tys. pracowników sektora publicznego. Protestowali pracownicy stołecznej aglomeracji (Helsinki, Espoo, Vantaa, Kauniainen), ale i innych miast. W Helsinkach i Tampere strajkowali też pracownicy szkół prywatnych. Przedstawiciele pracowników domagali się m.in. długofalowego planu wzrostu płac, elastycznego systemu wynagrodzeń, poprawy warunków pracy, zmniejszenia zatrudniania na krótkie umowy na czas określony. Monika Flang tłumaczy: - Obecny sektor publiczny od dłuższego czasu cierpi z powodu poważnych braków kadrowych. To z kolei przekłada się pogorszenie warunków pracy. Od wielu lat do obowiązków nauczycieli oprócz nauczania dochodzi coraz więcej zadań dodatkowych, a te zabierają im coraz więcej czasu. Podwyżki płac miały na celu złagodzenie sytuacji. Zdaniem związków obecny poziom płac nie odzwierciedla wymagającego charakteru pracy i zwiększonych obowiązków pracowników. Celem było uzyskanie w przyszłym roku co najmniej 2 proc. podwyżki płac. PISA 2022 Badanie PISA przeprowadzane co trzy lata. Ostatnia edycja odbyła się w 2018 roku. Kolejna powinna się odbyć w 2021 r., jednak ze względu na pandemię COVID-19 jej przeprowadzenie zostało przesunięte o rok. Oprócz zadań z rozumienia czytanego tekstu, rozumowania w naukach przyrodniczych oraz umiejętności finansowych, uczniowie będą mieli okazję rozwiązywać nowe zadania z matematyki oraz nowej dziedziny, która po raz pierwszy pojawiła się w badaniu PISA - "myślenia kreatywnego". Wyniki PISA 2022 poznamy w grudniu 2023 roku.