Premier Donald Tusk i minister sprawiedliwości Adam Bodnar spotkali się w piątek z przedstawicielami środowisk prawniczych, by omówić sprawę reformy Krajowej Rady Sądownictwa oraz sędziów (nazywanych przez obecnie rządzących tzw. neosędziami), którzy zostali powołani do pełnienia swoich funkcji po zmianach prawnych przeprowadzonych w KRS przez rząd Prawa i Sprawiedliwości. - Jest między nami zgoda i uzgodnienia dotyczące statusu tzw. neosędziów i deklaracji, że powracają oni na wcześniej zajmowane stanowiska, z uwzględnieniem tzw. młodych sędziów, czyli asesorów - przekazała przed konferencją szefa rządu mec. Sylwia Gregorczyk-Abram na briefingu prasowym. Dodała, że przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości zaprezentowali podczas spotkania projekt ustawy o przywróceniu ładu konstytucyjnego, który m.in. reguluje właśnie status tzw. neosędziów. "Rządy prawa to jest sprawa, która jest traktowana serio" Gregorczyk-Abram podkreśliła, że najważniejszą płaszczyzną rozmów była troska o dobro obywatela, o równość obywateli wobec prawa. - Na ten temat było najwięcej dyskusji, pan premier usłyszał o wielowarstwowych problemach w funkcjonowaniu wymiaru sprawiedliwości, których wysłuchał z uwagą - podkreśliła. - Konkluzja, na którą wszyscy się zgodziliśmy, jest taka, że rządy prawa to jest sprawa, która jest traktowana serio i z takim założeniem dzisiaj z tego spotkania wychodzimy - powiedziała Gregorczyk-Abram. Sędzia Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia", który przewodniczy Komisji Kodyfikacyjnej Ustroju Sądownictwa i Prokuratury, przekazał z kolei, że komisja jest w finalnym etapie prac, "jeżeli chodzi o przygotowanie projektu, który dotyczy statusu neosędziów, dwóch izb w Sądzie Najwyższym - Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych oraz Izby Odpowiedzialności Zawodowej". "Neosędziowie wracają tam skąd przyszli" Jak mówił, "popierany przez rząd" projekt ma zakładać, że powołania tzw. neosędziów są "pozbawione mocy prawnej". - W związku z tym, te osoby, które nielegalnie, niezgodnie z konstytucją objęły urząd sędziowski, wracają tam, skąd przyszły - tłumaczył. - Oczywiście, te osoby mogą startować ponownie w konkursach transparentnych, właśnie konkurencyjnych, w których wygra najlepszy - powiedział. Jak mówił, w związku ze "skalą" sytuacji przewidywane są "różne wentyle bezpieczeństwa, m.in system delegacji sędziów, tak, żeby obywatele nie ucierpieli". Podkreślił, że najważniejszy jest obywatel, który ma prawo "do prawdziwego sędziego, ma prawo do sprawnego postępowania i ma prawo do stabilnego orzeczenia". Dopytywany przez dziennikarzy o proces powrotu tzw. neosędziów na poprzednie stanowiska, Markiewicz tłumaczył, że minister sprawiedliwości ma "rozpisywać te konkursy tak, żeby uwzględniać sytuacje w poszczególnych sądach". - To jest praca na dwa lata - ocenił. - Mamy niecały rok czasu na przygotowanie nie tylko tego projektu, który niedługo będzie gotowy, ale na całościowe projekty dotyczące sądów powszechnych, KRS i to jest nasz absolutny priorytet - podkreślił. Donald Tusk: Wszystkich łączy jedna myśl Po spotkaniu podczas konferencji prasowej premier Donald Tusk wspomniał, że piątkowe rozmowy ze środowiskami prawniczymi trwały wiele godzin i miały związek z finałowym procesem przygotowywania reform tego segmentu państwa, który został przez poprzedników "zdewastowany". - Znaleźliśmy wspólny język ze wszystkimi reprezentantami środowisk prawniczych - podkreślił szef rządu i zaznaczył, że podczas rozmów obecni byli między innymi prawnicy, sędziowie, radcy, a także eksperci. Donald Tusk zaznaczył jednocześnie, że jego rząd będzie z jednej strony rozliczał, a z drugiej usprawniał polski wymiar sprawiedliwości. Jako przykład podał ucyfrowienie procedur, które przyspieszą działania w sądach. - Wszystkich łączy jedna myśl, że rządy prawa to nasz priorytet. (...) To, co mnie bardzo uderzyło to przekonanie wszystkich uczestników spotkania, że to nie chodzi o abstrakcyjne, wielkie cele, (...) ale najważniejsze jest to, że te zmiany wprowadzamy dla zwykłych ludzi - podkreślił. Donald Tusk zaznaczył, że jego rząd będzie z jednej strony rozliczał, a z drugiej usprawniał polski wymiar sprawiedliwości. Jako przykład podał ucyfrowienie procedur, które przyspieszą działania w sądach. Adam Bodnar: Część awansów powinna być cofnięta Szczegóły przyszłych rozwiązań legislacyjnych dotyczących sędziów mianowanych w oparciu o przepisy dotyczące KRS, które weszły w życie w 2018 r. przedstawił Adam Bodnar. - W czasie spotkania zobowiązaliśmy się, że będziemy dalej razem pracowali nad przygotowaniem takiego pełnego projektu, który godzi różne spojrzenia i perspektywy, ale w szczególności rozwiązania dotyczące tego, w jaki sposób uregulować status sędziów, którzy zostali powołani po 2018 roku, czyli tzw. neosędziów - poinformował szef MS. Jak podkreślił, najważniejsze w omówionym w piątek projekcie jest "uznanie, że spośród sędziów powołanych po 2018 roku mamy trzy grupy". Pierwsza grupa - tłumaczył - to "osoby, które niespecjalnie miały wybór". - Skończyły Krajową Szkołę Sądownictwa i Prokuratury, zrobiły asesurę i nie miały do wyboru innej Krajowej Rady Sądownictwa, zostały poddane ocenie KRS i zostały sędziami - powiedział. Wskazał, że w odniesieniu do tej grupy - około 1,6 tys. osób - "ustawa określi, że te osoby mają status sędziów powołanych zgodnie z konstytucją". - Jednak mamy grupę osób, które zdecydowały się na awans po 2018 roku (...). W tym przypadku zostaną wyszczególnione dwie grupy. Jedna - to osoby, które łączy tzw. wspólne przedsięwzięcie. One w sposób być może świadomy, być może nie, tak naprawdę brały udział w budowie porządku niedemokratycznego w Polsce. Nie tylko ze względu na to, że przyjęły awans, ale ze względu na to, że obejmowały później różne funkcje w wymiarze sprawiedliwości: zostawały prezesami sądów, rzecznikami dyscyplinarnymi, przewodniczącymi wydziałów, zasiadali w SN - mówił. Jak podkreślił, celem ustawy będzie, że "po trzech miesiącach od wejścia w życie ustawy te osoby wracają na wcześniej zajmowane stanowisko". - Awans zostanie cofnięty - zapowiedział. Adam Bodnar o instytucji "czynnego żalu" Z kolei ostatnia grupa to "osoby, które dostały ten awans, ale tylko dlatego, że miały nieprzepartą wolę awansowania w strukturze sądownictwa". - W tym przypadku przewidujemy wprowadzenie instytucji "czynnego żalu". Jeśli złożą oświadczenie i powiedzą, że to był ich błąd życiowy, to dobrowolnie wracają do sądu, w którym wcześniej orzekali, ale w stosunku do nich nic więcej się nie dzieje, mogą od następnego dnia startować w nowych konkursach i ubiegać się o funkcjonowanie na nowych zasadach. W pewnym sensie uznajemy ich, że są rozgrzeszeni - powiedział. Według szacunków MS - jak mówił Bodnar - osób określanych, jako połączonych "wspólnych przedsięwzięciem" może być 500, a z drugiej grupy - 900. - Ale te 500 osób, które tworzyły porządek niedemokratyczny, będzie podlegało też odpowiedzialności dyscyplinarnej. Zostanie stworzony specjalny organ pełniący funkcję kolegialnego rzecznika dyscyplinarnego i te osoby zostaną ocenione z punktu widzenia naruszenia zasad etyki sędziowskiej - poinformował szef MS. - Jeśli chodzi o sędziów powołanych po 2018 roku, to musimy działać w taki sposób, aby maksymalnie zachować stabilność systemu prawnego. Nie możemy pozwolić sobie na to, aby z dnia na dzień podważyć obowiązywanie wyroków - powiedział Bodnar. Zastrzegł, że jednocześnie "muszą być stworzone procedury wznawiania postępowania, w sprawach, w których możną wykazać, że udział właśnie tego sędziego, osoby, która mogła mieć jakieś niejasne konotacje, mógł wpływać na treść orzeczenie". - Wtedy obywatele powinni mieć prawo do wznowienia postępowania - mówił minister. - Żeby to wszystko mogło być zrealizowane, musi temu towarzyszyć zmiana w ustawie o SN. Tu wszyscy się zgadzamy, że dwie Izby w SN muszą zostać zniesione. To Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych oraz Izba Odpowiedzialności Zawodowej - podkreślił Bodnar. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!