Jakub Krzywiecki, Interia: Sejm wkrótce zajmie się poprawkami Senatu do zmian w systemie sądownictwa. Jakie są pani oczekiwania? Beata Szydło: - Przede wszystkim liczę na to, że wszyscy parlamentarzyści wykażą się rozsądkiem i poprą propozycje rządu. Dzisiaj jesteśmy w dialogu z Komisją Europejską. Polski rząd naprawdę zrobił bardzo dużo dla znalezienia kompromisu. Ten kompromis jest na stole. Oczekuję, że wszyscy wykażą się odpowiedzialnością. Środki Krajowego Planu Odbudowy są Polsce potrzebne. W rządzie są też politycy Solidarnej Polski. - Solidarna Polska pokazała w czasie debat nad przygotowaniem zmian w reformie sądownictwa, że jest partią, która myśli w kategoriach dobra Polski. Przygotowane propozycje pokazały jedność koalicji. To jest dzisiaj najważniejsze. W poprawkach senackich do ustawy wrócił test bezstronności sędziego w pełnym zakresie, któremu Solidarna Polska się sprzeciwiała. - Dzisiaj w interesie Polski jest, żeby reforma została przyjęta, zaakceptowana. Komisja Europejska przestała mnożyć rozliczne wątpliwości. Niestety pokusa wśród parlamentarzystów z różnych krajów i grup politycznych, żeby cały czas podważać konieczność wypłaty tych środków dla Polski, istnieje. My w Polsce musimy pokazać jedność. To, co w europarlamencie jest niedobre, to że Polacy, którzy reprezentują Polskę, z partii aktualnie opozycyjnych w Polsce, potrafili wzbudzić w swoich grupach politycznych niechęć do Polski. To szkodliwa dla Polski polityka. W Zjednoczonej Prawicy potrzebujemy jedności. Są historyczne momenty, kiedy trzeba się wznieść ponad interes polityczny. W dokumencie opisującym "kamienie milowe" Krajowego Planu Odbudowy pojawia się kwestia "podniesienia efektywnego wieku emerytalnego". Jak rozumieć ten zapis? - Nie będę mówić o szczegółach tego dokumentu, dopiero go analizuję. Komisja Europejska do naszego planu odbudowy przez wiele miesięcy żadnych warunków merytorycznych nie stawiała. Cały czas były tylko warunki polityczne, odnoszące się do wymiaru sprawiedliwości. Kwestie sądownicze są w gestii państw członkowskich. Unia Europejska nie powinna w ogóle brać tych rozstrzygnięć pod uwagę przy przyznawaniu środków dotyczących KPO. Jednak podczas wystąpienia w parlamencie szefowa Komisji Europejskiej jasno nakreśliła oczekiwania władz unijnych. Trzy pierwsze "kamienie milowe" dotyczą sądownictwa. - Ursula von der Leyen w Parlamencie Europejskim wypowiadała się w sprawie przyznania środków Polsce. Podkreślała tylko i wyłącznie kwestie związane z wymiarem sprawiedliwości. Dla mnie jest jasne, że wszystkie warunki, które Komisja Europejska postawiła, to nie były warunki merytoryczne. Sprawa "efektywnego podniesienia wieku emerytalnego" to kwestia merytoryczna? Czy zachęty do pracy po nabyciu praw emerytalnych, nie będą funkcjonować w sprzeczności z 13. i 14. emeryturą, które w założeniu mają pozwolić ludziom odpocząć od pracy? - Nie przyjmuję do wiadomości, że mamy podnosić wiek emerytalny. Reforma obniżenia wieku emerytalnego, którą wprowadziliśmy, daje możliwość wyboru. Jeżeli ktoś uważa, że nie ma siły dłużej pracować i chce przejść na emeryturę w wieku: panie 60, panowie 65 lat, to ma do tego prawo. Może też dłużej pracować. Nie widzę powodu, dla którego Komisja Europejska miałaby ingerować, w moim zdaniem, najbardziej elastyczny i nowoczesny model przejścia na emeryturę. Po dwunastomiesięcznej konferencji o przyszłości Europy, pojawiły się inicjatywy przede wszystkim prezydenta Francji Emmanuela Macrona i Ursuli von der Leyen, w sprawie zmiany traktatów europejskich. W tym zniesienia zasady jednomyślności. Po co Komisji Europejskiej takie rozwiązanie? - Zniesienie zasady jednomyślności to jest tak naprawdę pogrzebanie idei Unii Europejskiej. Państwa członkowskie mają prawo do wypowiadania się i mają prawo mieć różne zdanie. Zniesienie jednomyślności i zmiany w traktach, o których się napomyka przy okazji tej konferencji, mają na celu przede wszystkim federalizację Europy, czyli tak naprawdę doprowadzenie do tego, żeby rządziły dwa państwa. Francja i Niemcy. To widać na każdym kroku - pakiet Fit for 55, który jest fatalnym rozwiązaniem nie tylko dla Polski, ale w ogóle dla Europy. Unia Europejska będzie w tej chwili eliminowała konkurencyjność Europy. To są pomysły, które burzą jedność europejską. My się o nią dopominamy, cały czas o niej mówimy, a już od dawna była rozbijana przede wszystkim przez Francuzów i Niemców. Przenieśmy się nad Wisłę. Podczas ostatniej konwencji prezes Jarosław Kaczyński ogłosił mobilizację PiS i całej Zjednoczonej Prawicy. Czuje się pani zmobilizowana? - Oczywiście. Już w najbliższym tygodniu rozpoczynam serię spotkań z Polakami. Trzeba się spotykać z ludźmi i trzeba rozmawiać. Dzisiaj jest bardzo dużo spraw i problemów, o których musimy mówić. Nie bać się spotykać z ludźmi. Mówić o naszych osiągnięciach, trzeba im przypominać, pan prezes dużo powiedział o tym na konwencji. Jeżeli mówimy o szukaniu rozwiązań i pokazywaniu nowych pomysłów, projektów na przyszłość, a to się pewnie będzie działo po wakacjach - ruszy kampania, to musimy mieć świadomość dzisiaj, że jesteśmy w bardzo trudnym momencie i przede wszystkim trzeba się koncentrować na sytuacji ludzi, rodzin, sytuacji wsi, przedsiębiorców, bo kryzys, inflacja, wojna, która jeszcze będzie trwała zapewne bardzo długo, będzie ten kryzys tylko pogłębiała. Jak zatem PiS definiuje główne potrzeby Polaków dzisiaj? - Nie możemy być oderwani od rzeczywistości. Dużo się spotykam z ludźmi, wiem co myślą i czego oczekują, więc mogę dzisiaj powiedzieć tak: trzeba wrócić do słuchania i wyciągania wniosków z tego, co ludzie do nas mówią. Czasami ta perspektywa, powiem kolokwialnie - z Warszawy, ale też z takiej oddali, w codziennym rządowym zabieganiu w rozwiązywaniu problemów, perspektywa zwykłego człowieka mieszkającego w Polsce powiatowej, jest bardzo daleka. Ze względu na nowe wyzwania, wojnę w Ukrainie, inflację, rosnące ceny, jest w partii obawa o spadek poparcia? - Przez dwa lata pandemii nie mieliśmy szansy, żeby z ludźmi w terenie spotykać się na większych konwencjach. Teraz trzeba do tego wrócić. Nasze rządy to wiele spełnionych obietnic i racjonalna, oczekiwana polityka. Od początku naszych rządów wykorzystaliśmy szybki moment rozwoju, tak by wszyscy Polacy skorzystali z jego owoców. Sztandarem tych działań są bezprecedensowe programy społeczne 500 plus, 300 plus, obniżenie wieku emerytalnego czy 13. i 14. emerytura. Odpowiednio wcześnie rozpoczęliśmy strategiczne dla polskiego bezpieczeństwa inwestycje: przekop Mierzei Wiślanej, Centralny Port Komunikacyjny, trasa Via-Carpatia, rozbudowa gazoportu. Od początku wzmacniamy i unowocześniamy armię, kupujemy nowoczesny sprzęt, powołaliśmy Wojska Obrony Terytorialnej, wprowadziliśmy ustawę o obronie ojczyzny. Nie ma wątpliwości, że Prawo i Sprawiedliwość to najlepsza formacja na trudny czas, jaki teraz nastał. Jest pani pewna terminu wyborów parlamentarnych na jesień 2023? - Nie wydaje mi się, żeby wybory były wcześniej. Oczywiście w polityce wszystko się może wydarzyć. Kto z nas spodziewał się, że 24 lutego wojna wybuchnie? Ale wydaje mi się, że wybory odbędą się w terminie konstytucyjnym i też uważam, że to byłoby dobre. W tak trudnym czasie kryzysu i wojny, organizowanie niespodziewanej kampanii wyborczej, burzenie jedności politycznej, jest po prostu niedobre. Jak pani ocenia walkę rządu z inflacją? - Prezes Kaczyński zapowiedział, że to wyzwanie, które przed nami stoi. Ale konkretów nie podał. - Obiecać można wszystko. Ale Jarosław Kaczyński to odpowiedzialny polityk, który wie, że inflacja to złożone zjawisko ekonomiczne, jest skutkiem kryzysu, pandemii i oczywiście wojny. Inflacja to główne wyzwanie zarówno dla partii i rządu? - Inflacja będzie na pewno w tej chwili naszym największym wyzwaniem. Rząd musi zrobić wszystko, żeby sobie z nią poradzić, żeby złagodzić skutki dla ludzi. Wierzę, że rząd podejmie wszelkie możliwe środki, żeby skutki inflacji złagodzić, bo nie wyobrażam sobie, żebyśmy mogli ludzi z tym zostawić samych. To jest w tej chwili dla rządu priorytet. Najważniejsza sprawa. Gdybym ja miała dzisiaj decydować o tym, jakie rząd powinien przede wszystkim podejmować działania, to jest kwestia inflacji i bezpieczeństwa energetycznego. Do walki z inflacją potrzeba środków. Jest pani spokojna, że program 500 plus w żaden sposób nie zostanie ograniczony? Takie głosy pojawiają się nawet w obozie Zjednoczonej Prawicy. Rok temu Tadeusz Cymański mówił, by ograniczyć program jedynie dla osób najbardziej potrzebujących. - 500 plus dzisiaj pomaga rodzinom. Zlikwidowaliśmy praktycznie ubóstwo wśród dzieci. Oczywiście nie w 100 proc., bo to nigdy się nie wydarzy. To była zasługa tego programu. Ja 500 plus będę bronić i uważam, że bez względu na wszystko można znaleźć różne inne ograniczenia, natomiast program, który wspiera polskie rodziny, powinien pozostać.