W czwartek w Sejmie odbyło się drugie czytanie projektu nowelizacji ustawy Prawo oświatowe (tzw. "lex Czarnek 2.0"), dotyczące m.in. działalności organizacji i stowarzyszeń w szkołach i przedszkolach. W ubiegłym tygodniu sejmowa Komisja Edukacji, Nauki i Młodzieży podjęła decyzję o wspólnym procedowaniu dwóch projektów - prezydenckiego i poselskiego. Posłanka PiS Teresa Wargocka powiedziała, że pojawiające się w przestrzeni publicznej głosy krytyki omawianego projektu wynikają z niezrozumienia przepisów. Przywołując przepisy konstytucji Wargocka wskazała, że "wspomaganie przez szkołę wychowawczej roli rodziny jest zadaniem systemu oświaty", a artykuł 48. ustęp 1. określa prawo rodziców do wychowania dziecka zgodnie z własnymi przekonaniami. Podkreśliła, że klub PiS w pełni popiera zapisy projektu, które "regulują kwestie zapewnienia wszystkim rodzicom możliwości współdecydowania o rodzajach, treści i sposobach prowadzenia zajęć dodatkowych organizowanych w szkołach lub placówkach". - Dzięki zmianom w projekcie ustawy, rada rodziców otrzymuje uprawnienia do konsultacji ze wszystkimi rodzicami przed wydaniem opinii wymaganej do wyrażenia zgody na działalność organizacji pozarządowych w szkole oraz do monitorowania przebiegu tych zajęć - powiedziała. Zapowiedziała złożenie poprawki, "by do organizacji, które nie będą wymagały opinii kuratora, dopisać Polski Czerwony Krzyż". Krystyna Szumilas: Podstępna i cyniczna gra Krystyna Szumilas (KO) oceniła projektowane zmiany przepisów prawa oświatowego jako "podstępną i cyniczną grę, wymierzoną w rodziców". - Minister Czarnek mówiący, że ten projekt zwiększa rolę matek i ojców nad wychowaniem ich dzieci zwyczajnie kłamie i oszukuje, i rodziców i prezydenta. Mam wrażenie, że konkuruje na tym polu z samym premierem Morawieckim - dodała. Posłana KO wskazała, że będzie się zwracała do szefa MEiN, który powinien być obecny na sali w czasie debaty (na sali obecny był wiceminister edukacji Dariusz Piontkowski - red.). - Panie minister Czarnek, mówił pan o większej roli rodziców, ale pod płaszczykiem zapoznania rodziców z materiałami i programem zajęć przemyca pan zapisy, które tę rolę rodzicom odbierają - mówiła. Szumilas wskazywała, że szef MEiN informuje, iż projekt uzgodniono z prezydentem. - Ja tego nie widzę, ponieważ większość zapisów, które skrytykował pan prezydent w swoim wecie do pierwszej ustawy, znajduje się w tym projekcie. Za to zapisy, które pan prezydent proponował do projektu, zostały odrzucone przez posłów PiS - wskazała. Posłanka KO przekazała, że składa wniosek o odrzucenie ustawy w całości, "bo ona niczym się nie różni od poprzedniej". - Po drugie, mówimy też: sprawdzam, proponujemy poprawki zgodne z intencją prezydenta - dodała. Lewica o Lex Czarnek 2.0 W imieniu Lewicy wniosek o odrzucenie projektu złożyła posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk. - Będąc ministrem edukacji i nauki w 2022 roku w Polsce naprawdę jest co robić. Już nawet nie po to, żeby naprawiać, ale żeby ratować polską szkołę, polskich nauczycieli i przede wszystkim polskie dzieciaki. Żadnym z tych problemów nie zajmuje się ani minister Czarnek, ani posłowie Prawa i Sprawiedliwości - powiedziała posłanka. Zwróciła się również do nieobecnego na sali ministra Przemysława Czarnka, pytając: - Ile razy można wracać z tym samym projektem, przebierać go za projekt poselski, bawić się w chowanego z konsultacjami społecznymi, a z prezydenta robić żart? - To, co robicie, jest groźne. Groźne jest odbieranie rodzicom prawa do decydowania o tym, w jakich zajęciach wezmą udział ich dzieci i oddawanie tego prawa małopolskiej kurator Barbarze Nowak, osobie, która promuje antyszczepionkowe bzdury, szczuje na dzieci z niepełnosprawnościami, a równe traktowanie nazywa lewacką utopią - zaznaczyła Dziemianowicz-Bąk. Katarzyna Kretkowska (Lewica) odniosła się do zapisów dotyczących edukacji domowej. - Klub Parlamentarny Lewicy składa poprawkę, ażeby umożliwić, jak do tej pory, egzaminowanie zdalne - oświadczyła. "Po co PiS-owi powrót do lex Czarnek?" Dariusz Klimczak (KP) pytał, po co PiS-owi "powrót do lex Czarnek?". - Po pierwsze, żeby polską szkołę w ujęciu administracyjnym wziąć pod buta. Co prawda najbardziej kontrowersyjne zapisy zniknęły, ale nadal, krok po kroku, systematycznie, PiS dąży choćby do czasowego zawieszenia dyrektora w związku z zamiarem wszczęcia postępowania dyscyplinarnego - wskazał. Po drugie - jak mówił - wzmocnienie pozycji kuratora nie dotyczy jego nadzoru pedagogicznego, ale politycznego. - Kogo w PiS interesuje nadzór pedagogiczny? Jak PiS będzie miał swojego wzmocnionego kompetencyjnie kuratora oraz podporządkowaną dyrekcję, to który nauczyciel odważy się wyrzucić do kosza choćby podręcznik do HIT-u? Przecież o to w tym chodzi - stwierdził. Koła parlamentarne Konfederacji, Polski 2050, Porozumienia i PPS skrytykowały założenia projektu i opowiedziały się za odrzuceniem go w całości. Koło Kukiz'15 zaproponowało poprawki dotyczące edukacji domowej. Jarosław Sachajko (Kukiz'15) zapowiedział, że poparcie posłów Kukiz'15 będzie uzależnione od złożonych poprawek związanych z edukacją domową, m.in. z rejonizacją, która - jego zdaniem - jest niepotrzebna czy ze zgłaszaniem edukacji domowej, które nie powinno być ograniczone czasowo. Podczas sejmowej debaty nad zmianą prawa oświatowego do zadania pytania zgłosiło się ponad 80 posłów. W zależności od opcji politycznej, parlamentarzyści mówili o projekcie, że jest potrzebny i porządkujący szkolnictwo, lub też zbędny i ograniczający wolność rodziców i uczniów. Dariusz Piontkowski: Czasami samorządy próbują zbyt mocno wpływać na dyrektorów Odpowiadając na wystąpienia posłów wiceszef MEiN Dariusz Piontkowski powiedział, że projekt nie osłabia roli dyrektora szkoły. - Wręcz ją wzmacnia, bo czasami - niestety - samorządy próbują zbyt mocno wpływać na dyrektorów i traktują ich jako swoich podrzędnych pracowników. Odwołują ich często bez żadnego uzasadnienia, tylko dlatego, że chcą zatrudnić kogoś innego" - wskazał. - To dobry projekt ustawy, który wzmacnia pozycję rodziców, pozwala im, by wiedzieli, jakie organizacje będą chciały wchodzić do szkół. Jeśli będą chcieli skorzystać z ich oferty, będą mogli to zrobić - podkreślił. - Część z państwa ma wrażenie, że jeżeli nie ma organizacji pozarządowych w szkole, to szkoła nie poradzi sobie z żadnym problemem. Moim zdaniem jest zupełnie odwrotnie. W zdecydowanej większości szkół nauczyciele potrafią rozwiązać problemy wychowawcze, które pojawiają się na terenie szkoły, nie potrzebują organizacji pozarządowych. Wbrew temu, co państwo mówią, szkoła stoi nauczycielami, a nie organizacjami pozarządowymi, bo one do bardzo wielu szkół w ogóle nie docierają - powiedział Piontkowski. Zastrzegł, że projekt nie likwiduje nauczania domowego, ale uszczelnia część przepisów z nim związanych. Projekt poselski wiodący wobec projektu prezydenckiego Sejmowa Komisja Edukacji, Nauki i Młodzieży przeprowadziła w nocy z 26 na 27 października procedowanie nad dwoma projektami nowelizacji ustawy Prawo oświatowe: poselskim i prezydenckim. Podczas prac w komisji jej większość zdecydowała, że projekt poselski będzie miał charakter wiodący wobec projektu prezydenckiego i to zapisy projektu poselskiego, dotyczące działalności organizacji i stowarzyszeń w szkołach i przedszkolach, znalazły się w wersji projektu przyjętej przez komisję edukacji. Odrzucono poprawkę KO, zgodnie z którą to zapisy z projektu prezydenckiego miały znaleźć się w projekcie przyjętym przez komisję. Projekt prezydencki dotyczył tylko zasad działalności organizacji i stowarzyszeń w szkołach i przedszkolach. Projekt autorstwa posłów Prawa i Sprawiedliwości również dotyczył zasad prowadzenia działalności organizacji i stowarzyszeń w szkołach i przedszkolach. Zawierał także zapisy dotyczące innych kwestii, m.in. zwiększenia nadzoru pedagogicznego nad szkołami niepublicznymi, zmian w edukacji domowej, a także zapisy dotyczące działalności oddziałów przygotowania wojskowego, tworzenia filii szkół artystycznych, powierzania stanowiska dyrektora szkoły lub placówki, odwołania dyrektora. Zgodnie z projektem złożonym przez posłów PiS, opinie wydaną przez radę szkoły/placówki lub radę rodziców mają poprzedzić konsultacje przeprowadzone przez nią wśród rodziców. Sposób przeprowadzenia konsultacji rada ma określić w regulaminie swoje działalności. Dopiero po przeprowadzeniu konsultacji rada będzie mogła wydać swoją opinię. Kompetencje rady zostaną poszerzone o monitorowanie w szkole działalności stowarzyszenia lub organizacji i informowanie o tym rodziców. Niezależnie od tego, nie później niż na dwa miesiące przed rozpoczęciem zajęć, dyrektor ma przekazać kuratorowi oświaty materiały wykorzystywane przez stowarzyszenie lub organizację do realizacji programu zajęć oraz pozytywną opinię rady. Kurator będzie miał 30 dni na wydanie opinii, z tym, że niewydanie opinii w tym terminie będzie uznawane za równoznaczne z wydaniem opinii pozytywnej. Opinia kuratora będzie decydująca, czy dana organizacja lub stowarzyszenie będzie mogło przeprowadzić w szkole lub przedszkolu zajęcia. Opinia kuratora oświaty nie będzie wymagana tylko w przypadku zajęć organizowanych i prowadzonych w ramach zadań zleconych z zakresu administracji rządowej, realizowanych przez Krajowe Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom lub przez organizację harcerską objętą honorowym protektoratem prezydenta RP. Udział ucznia w zajęciach prowadzonych przez stowarzyszenia lub organizacje będzie wymagał także pisemnej zgody rodziców niepełnoletniego ucznia lub zgody samego pełnoletniego ucznia.Komisja pracując nad projektem wprowadziła do niego poprawki. Wszystkie zostały zgłoszone przez PiS i dotyczyły edukacji domowej. Obecnie zgodnie z prawem, każdy rodzic może wystąpić o zgodę na prowadzenie edukacji domowej swojego dziecka, zarówno w zakresie nauki w szkole, jak i w zakresie rocznego obowiązkowego przygotowania przedszkolnego, czyli zerówki. Dzieci są formalnie przypisane do konkretnej szkoły lub przedszkola. Uczą się w domu, korzystając z różnych form wsparcia oferowanych przez placówkę. Na zakończenie każdego roku nauki w swojej patronackiej szkole zdają egzaminy, które są podstawą klasyfikacji i promocji do następnej klasy. Otrzymują świadectwa takie same, jak uczniowie uczący się w tej szkole, mają też legitymacje szkolne. Zgodę na prowadzenie edukacji domowej wydaje dyrektor odpowiednio przedszkola, szkoły podstawowej i szkoły ponadpodstawowej, do której dziecko zostało przyjęte i do tej szkoły lub placówki jest ono formalnie przypisane. Projekt poselski w wersji pierwotnej zmierzał do przywrócenie funkcjonującego wcześniej rozwiązania, zgodnie z którym dziecko musiało być przypisane do szkoły lub placówki znajdującej się na terenie województwa, w którym mieszka. Takie rozwiązanie obowiązywało od 2017 r. do 30 czerwca 2021 r. Zgodnie z wprowadzoną przez komisję edukacji poprawką do projektu, szkoła, do której dziecko jest formalnie przypisane, będzie mogła być nie tylko w województwie, gdzie dziecko mieszka, ale także w województwie z nim sąsiadującym. Zgodnie z projektem poselskim, wniosek rodziców o zgodę na prowadzenie edukacji domowej swojego dziecka rodzice mogliby złożyć tylko między 1 września a 21 września, a nie - jak dotąd - w terminie dowolnym. Komisja wydłużyła czas na złożenie wniosku - rodzice będą mogli go złożyć między 1 lipca a 21 września. Komisja wprowadziła też poprawkę wykreślającą z pierwotnego projektu zapisy nakładające warunki na szkołę, która ta musiałaby spełnić by mieć uczniów w edukacji domowej.