To jedyny taki przykład w zjednoczonej Europie. Choć od 10 lat swoją siedzibę w Warszawie ma druga najważniejsza agencja w UE, polskie władze wciąż nie zawarły z nią umowy o zasadach działania - akcentuje "Rz". I po 8 latach zaniechań i zwodzenia ze strony władz RP sprawa stanęła na ostrzu noża. Jak podają źródła w Brukseli, chrapkę na siedzibę Frontexu mają zwłaszcza dotknięte falą uchodźców Grecja i Włochy - relacjonuje dziennik. "To jest dobra okazja, by się przyjrzeć, dlaczego przez 8 lat ekipa PO nie była w stanie dopiąć tej umowy" - mówi wiceminister spraw zagranicznych Konrad Szymański. "Obawiam się, że chodzi o zwykłą niekompetencję administracji, lenistwo urzędników; stan tymczasowy nie może trwać tyle lat "- dodaje. "Nie widzę żadnego powodu, dla którego Frontex miałby być przeniesiony do innego kraju" - podkreśla wiceszef MSZ, wskazując, że agencja ma siedzibę w Polsce, by zapewnić równomierne rozłożenie geograficzne instytucji UE, i ta równowaga powinna zostać utrzymana. Więcej w "Rzeczpospolitej".