- O nowo wybranym prezydencie Polski Bronisławie Komorowskim niewiele w Stanach Zjednoczonych wiadomo, ale pamięta się, że kiedy premierem był Jarosław Kaczyński, stosunki np.z Niemcami były zaostrzone i powstało takie odczucie, że Polska walczyła wtedy z sąsiadami.W komentarzach amerykańskich zwraca się uwagę, że proamerykańska Polska należy do Europy, więc w interesie Waszyngtonu jest jej dobra współpraca z europejskimi partnerami i wzrost jej pozycji w Unii - mówi w rozmowie z PAP Andrew Nagorski, dyrektor do spraw politycznych w nowojorskim Instytucie Wschód-Zachód(EastWest Institute). - W amerykańskich mediach powtarza się opinia, że Polska jest podzielona, ale rozpoczyna się w niej kolejny etap demokracji. Wyniki wyborów prezydenckich pokazują, że podziały w Polsce podobne są do amerykańskich mimo, że oczywiście mamy do czynienia z innymi realiami społecznymi, politycznymi i ekonomicznymi.Tu są republikanie i demokraci, a w Polsce PO i PiS - dodaje Nagorski. Komentator spodziewa się, że w sytuacji kiedy prezydent i premier są z tej samej partii, łatwiej będzie przeprowadzić wiele zmian. - Jest jednak również niebezpieczeństwo podobne jak w USA, gdzie w Białym Domu i w Kongresie rządzą demokraci, że kiedy coś się nie uda, nie będzie na kogo zrzucić winy, jak robił to np. demokratyczny prezydent Bill Clinton obarczając często winą za błędy republikańską Izbę Reprezentantów - mówi dyrektor Nagorski.