Pegasus. Kwiatkowski pokazał dowody na zakup Pegasusa

Oprac.: Jakub Krzywiecki
- Ci, którzy te decyzje podejmowali i ci, którzy te decyzje realizowali, mają świadomość, że naruszyli prawo albo działali na jego granicy - mówił senator Krzysztof Kwiatkowski na posiedzeniu senackiej komisji nadzwyczajnej, która ma się zajmować sprawą inwigilacji Pegasusem. Były szef NIK przedstawił szereg dokumentów, które potwierdzają nabycie systemu Pegasus oraz wskazują źródła jego finansowania. W drugiej części posiedzenia, szef NIK Marian Banaś podkreślał, że "ofiarą inwigilacji może być każdy obywatel".

We wtorek rozpoczęło się drugie posiedzenie senackiej komisji nadzwyczajnej do spraw wyjaśnienia przypadków nielegalnej inwigilacji. Na jej obrady zostali zaproszeni Krzysztof Kwiatkowski (prezes NIK 2013-2019) oraz Marian Banaś, obecny prezes Najwyższej Izby Kontroli.
Na początku Kwiatkowski poinformował, że został przez prezesa NIK zwolniony z tajemnicy kontrolerskiej. Były szef NIK wskazał, że sprawą Pegasusa zainteresowano się po kontroli budżetu za rok 2017. Przedstawił też szereg dokumentów.
- Doszło do przelewu środków finansowych z Ministerstwa Sprawiedliwości na konto, rachunek CBA, z opisem, że była to realizacja umowy zawartej między Funduszem Sprawiedliwości, a Centralnym Biurem Antykorupcyjnym - mówił były szef NIK.
Cytując opis faktury, Kwiatkowski mówił, że stanowi ona potwierdzenie zakupu środków techniki specjalnej, służącej do wykrywania i zapobiegania przestępczości. Zauważył przy tym, że nie pada nazwa Pegasus, a jego zdaniem nazwę systemu próbowano świadomie ukryć. Pod dokumentem podpisali się Daniel Art, dyrektor Biura Finansów CBA oraz Ernest Bejda, szef CBA.
Ile wydano na Pegasusa?
Kwiatkowski pokazał również dokument, z którego wynika, że na system "służący do wykrywania i zapobiegania przestępczości" wydano 25 mln zł. Ponadto senator stwierdził, że nie był to cały koszt zakupu.
- Ci, którzy te decyzje podejmowali i ci, którzy te decyzje realizowali, mają moim zdaniem co najmniej świadomość, że naruszyli prawo albo działali na jego granicy. W ocenie NIK jest, że było to naruszenie prawa - mówił były szef NIK.
Kwiatkowski pokazał przy tym dokument z podpisany przez wiceministra sprawiedliwości Michała Wosia do dyrektora biura administracyjno-finansowego. "Uprzejmie informuję, iż dotacja celowa z wykorzystanych środków Funduszu Sprawiedliwości, w związku z umową zawartą z CBA, została rozliczona w całości" - cytował Kwiatkowski.
Kto wiedział o sprawie?
Kwiatkowski pokazał też pismo z 15 września 2017 roku, które Ernest Bejda napisał do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry."Nawiązując do wcześniejszych ustaleń, zwracam się z wnioskiem o przekazanie uzgodnionej kwoty w celu realizacji zadania polegającego na zakupie środków techniki specjalnej, służących do wykrywania i zapobiegania przestępczości" - cytował. Na dokumencie widnieje adnotacja, że dokument jest do wiadomości ministra Mariusza Kamińskiego, który wówczas był członkiem Rady Ministrów, koordynatorem ds. służb specjalnych.Zdaniem Kwiatkowskiego to dowód, że o sprawie Pegasusa wiedzieli najważniejsi urzędnicy w państwie. Zaznaczył też, że "próbowano doprowadzić do tego, żeby decyzja miała autoryzację Ministerstwa Finansów". W tym celu wystąpiono o zmianę planu finansowego, a decyzję w tej sprawie podpisała wiceminister Teresa Czerwińska.
Odmowa wszczęcia postępowania w KPRM
Kwiatkowski pokazał również pismo do rzecznika dyscypliny finansów publicznych przy szefie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, Macieja Strójwąsa. Informowano w nim o działaniach ministra Wosia, który podpisał dokument o przekazaniu środków, co zdaniem NIK było niezgodne z obowiązującym prawem. Pismo jest z lipca 2018 roku, szefem KPRM był już wtedy Michał Dworczyk. W odpowiedzi na zawiadomienie NIK, przesłano dokument o odmowie wszczęcia podstępowania wyjaśniającego. NIK nie zgodził się z taką decyzją, wysłał zażalenie. Na odpowiedź kontrolerzy czekali do września 2020 roku. Finalnie odesłano odpowiedź, w której ponownie odmówiono wszczęcia postępowania. Kolejną odmowę podpisał wiceminister finansów Piotr Patkowski. Kwiatkowski zacytował kluczowy jego zdaniem fragment odmowy. "Nie można skutecznie wywodzić, w ocenie składającego zażalenie, że przepisy rozporządzenia ministrów odnoszące się do rodzajów rachunków bankowych mogłyby modyfikować podstawowe zasady ustawowe określające sposób finansowania państwowych jednostek budżetowych, w tym zakresie trudno nie zgodzić się z zażalającym" - cytował dodając, że tym samym Patkowski przyznał rację NIK.Na koniec części komisji, w której uczestniczył Krzysztof Kwiatkowski, przewodniczący Marcin Bosacki (KO) zapowiedział tajne posiedzenie, na którym będą mogły być zaprezentowane dokumenty niejawne.
Banaś: Ofiarą inwigilacji może być każdy
W drugiej części komisji swoje oświadczenie wygłosił obecny prezes NIK Marian Banaś. Na wstępie zwrócił uwagę, że nadzór nad Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencją Wywiadu i Centralnym Biurem Antykorupcyjnym ma premier oraz koordynator ds. służb specjalnych. Inne służby specjalne, czyli Służba Kontrwywiadu Wojskowego i Służba Wywiadu Wojskowego podlegają ministrowi obrony narodowej. Zdaniem Banasia takie rozwiązanie "nie gwarantuje, że ew. nieprawidłowości w funkcjonowaniu służb zostaną wykryte i skutecznie skorygowane".

Dalej Banaś przypomniał chronologię zdarzeń ws. zakupu Pegasusa. Dodał jednak, że część dokumentów związanych z zakupem może zostać zaprezentowana jedynie na posiedzeniu niejawnym komisji. Wśród nich wymienił: wystąpienie pokontrolne do CBA w zakresie wykonania budżetu za 2017 rok, informację o wynikach kontroli w CBA, zawiadomienie o naruszeniu dyscypliny finansów publicznych przez szefa CBA, wniosek o dofinansowanie CBA oraz kartę oceny formalnej wniosku.Banaś zwrócił uwagę na niewielkie możliwości NIK w kontekście kontroli służb specjalnych. W jego ocenie NIK powinien mieć uprawnienia oskarżyciela publicznego, "zwłaszcza w sytuacji gdy doszło do połączenia stanowiska ministra sprawiedliwości, a więc stricte politycznego, i stanowiska prokuratora generalnego".
- Obecna sytuacja prawna i faktyczna sprawa, że ofiarami nielegalnej inwigilacji może być każdy obywatel, polityk. Przykładem wykorzystania materiałów z nielegalnej inwigilacji jest wniosek o uchylenie mi immunitetu, który wkrótce będzie rozpatrywany (...). Chociaż nadal posiadam immunitet, to wniosek zawiera fragmenty tendencyjnie cytowanych wiadomości z mojej prywatnej skrzynki - stwierdził Banaś.
Sprawa podsłuchów
Sprawa podsłuchów stała się głośna po upublicznieniu informacji kanadyjskiej grupy Citizen Lab. Przez system Pegasus służby miały mieć dostęp do informacji w telefonach mecenasa Romana Giertycha, prokurator Ewy Wrzosek czy też senatora Platformy Obywatelskiej Krzysztofa Brejzy. Emocje budzi szczególnie ostatnio wymieniony przypadek, ponieważ Brejza miał być podsłuchiwany w 2019 roku, kiedy był szefem sztabu wyborczego PO w wyborach parlamentarnych.
Opozycja zażądała wyjaśnienia sprawy. PO chciała powołania sejmowej komisji śledczej w tej sprawie. Powołanie komisji w Sejmie wymaga jednak większości bezwzględnej, co przy obecnym układzie sił w parlamencie byłoby trudne do osiągnięcia. Dlatego politycy opozycji stworzyli komisję nadzwyczajną w Senacie, gdzie opozycja parlamentarna ma większość.W poniedziałkowym posiedzeniu senackiej komisji brał udział John Scott-Railton, ekspert z Citizen Lab. - Mamy pewność, że senator Brejza był bardzo szeroko monitorowany - stwierdził. Dodał również, jego organizacja posiada dowody na to, że z telefonu Brejzy zostały wykradzione dane.