Aramco i MOL będą głównymi partnerami Orlenu przy przejęciu Lotosu, tak aby zrealizować warunki (tzw. środki zaradcze) postawione przez Komisję Europejską - podał PKN Orlen. W tym procesie wezmą udział także polski Unimot i węgierski Rossi Biofuel Zrt. W ramach umowy ramowej Orlen sprzeda MOL-owi ponad 400 stacji Lotosu, ale kupi od Węgrów 144 stacje na Węgrzech i 41 stacji na Słowacji. "Partnerem strategicznym" prezes Orlenu Daniel Obajtek nazwał firmę Saudi Aramco, która obejmie 30 proc. wydzielonej rafinerii gdańskiej. Poszukiwanie partnerów zagranicznych było potrzebne, bo takie były zalecenia KE. Przewidują one m.in. sprzedaż na rzecz niezależnego podmiotu 30 proc. udziałów w rafinerii i sprzedaż na rzecz podmiotu działającego na polskim rynku detalicznej sprzedaży paliw 80 proc. sieci stacji Lotosu. "Być albo nie być" dla Lotosu O komentarz do zaprezentowanej dziś koncepcji Orlenu poprosiliśmy parlamentarzystów. Trójmiejski poseł PiS Kacper Płażyński jest przekonany, że to dobre rozwiązanie. - To oczywisty ruch. Chciały go również wykonać poprzednie ekipy rządzące Polską, ale nie miały odwagi. Dwie kanibalizujące się spółki są bezsensowne. W innych państwach UE, gdzie było podobnie, zostało to już załatwione. W Polsce też musi do tego dojść. Dla Lotosu to być albo nie być, bo biorąc pod uwagę zmiany na rynkach w tym zakresie, za 10 lat ta spółka mogłaby zostać bankrutem - mówi Interii Płażyński. Jego zdaniem dobór partnerów do tej transakcji jest korzystny, zarówno jeśli chodzi o węgierski MOL, jak i saudyjskie Saudi Aramco. ZOBACZ: Wielki wygrany fuzji Orlenu z Lotosem? To oni przejmą 400 stacji w Polsce - Partnerzy to jedno, a zakres umowy to drugie. Widzę synergię, bo wymieniamy się z Węgrami stacjami paliw. Polacy powszechnie nie wiedzą, że stacje Orlen rozbudowują sieć zarówno u naszych południowych sąsiadów, jak i w Niemczech. Wejdziemy też na rynek węgierski, więc tylko temu przyklasnąć. Interes z Saudami jest o tyle korzystny, że możemy zdywersyfikować dostawy ropy do Polski. Trzeba grać na różnych fortepianach, a wzmocnienie współpracy z Arabami może nam przynieść dużą korzyść - prognozuje Płażyński. Bosak ostrzega: To ryzykowna operacja Taki optymizm nie płynie natomiast z obozu Konfederacji. - Jestem krytycznie nastawiony do samej koncepcji podziału Lotosu i wyprzedaży części aktywów państwowych kapitałowi zagranicznemu - uważa poseł Konfederacji Krzysztof Bosak. - To operacja, do której nie jesteśmy zmuszeni, w związku z czym nie należy jej przeprowadzać. Wystarczy koordynować działania Lotosu i Orlenu, by uzyskać niezbędne efekty synergii na szczeblu rządowym. Wyprzedaż aktywów kapitałowi zagranicznemu jest ryzykowna, niezależnie od tego, jak oceniamy te konkretne firmy. One mogą bowiem odsprzedać je komuś innemu. W ten sposób tracimy kontrolę nad naszymi zasobami - dodaje Bosak. W jego opinii szczególnie ryzykowna jest transakcja dotycząca węgierskiego MOL. Przypomnijmy, że na jej mocy Orlen zobowiązuje się do sprzedaży ponad 400 stacji Lotosu, a z drugiej strony odkupi blisko 200 stacji MOL. - To jest powiedzmy dobra wiadomość, że jest coś za coś. Lubimy Węgrów, ale musimy zdawać sobie sprawę, że MOL współpracuje z Rosjanami. Dość blisko, o ile nie można mówić o współzależności. To więc ryzykowna operacja - ocenia polityk Konfederacji. Lewica: Każdy ma taki sukces, na jaki go stać Choć Lewica z założenia najczęściej różni się z Konfederacją, tak sprawa tej transakcji obie strony łączy. Trójmiejska posłanka Nowej Lewicy Beata Maciejewska wypowiada się w podobnym tonie, co Bosak. - To jest fatalne rozwiązanie. W ten sposób rozgrabiamy nasz majątek. To niszczenie polskiej, pomorskiej firmy, bo za pośrednictwem węgierskiego MOL sprzedajemy część naszych aktywów Rosji, jednocześnie niszcząc Lotos. Efektem tego jest to, że Putin kupuje 417 naszych stacji Lotosu, a Daniel Obajtek mówi o wielkim sukcesie. Każdy ma taki sukces, na jaki go stać. Dla prezesa Orlenu sukcesem jest to, że tak naprawdę likwidowana jest ważna firma na Pomorzu - mówi Interii Maciejewska. - Można robić fuzje, ale pod warunkiem, że firmy, które dobrze funkcjonowały przez wiele lat, nie stają się nagle częścią rosyjskiej sfery wpływów. Sukcesem byłoby, gdybyśmy ochronili majątek polski, a jednocześnie cała transakcja byłaby ekonomicznie słuszna. Tego tutaj zabrakło - dodaje posłanka Nowej Lewicy. "Wszystkie drogi prowadzą do Moskwy" Krytyczni do tego porozumienia są także politycy Koalicji Obywatelskiej. Już wcześniej, gdy pojawiły się pierwsze informacje o potencjalnych kontrahentach, Donald Tusk napisał na Twitterze: "Jeśli PiS naprawdę sprzedał stacje Lotosu węgierskiej firmie MOL, politycznie związanej z Moskwą, to znaczy, że Ład Kaczyńskiego jest bardziej rosyjski, niż sądzili najwięksi pesymiści". W słowach nie przebiera też poseł Sławomir Neumann: "PiS wyprzedaje polski majątek. Rozczłonkowany Lotos został sprywatyzowany i sprzedany. Firmom z Arabii Saudyjskiej i węgierskiemu MOL. Ponad 400 stacji paliw Lotosu trafi do MOL za którym stoi kto? No oczywiście Rosjanie! Kaczyński z determinacją realizuje moskiewską politykę!" - napisał Neumann na Twitterze. Podobnego zdania jest też Paweł Kowal z Koalicji Obywatelskiej. "Stacje Lotosu w rękach MOL. Czyli wszystkie drogi prowadzą do Moskwy... Co się u nas dzieje?" - napisał Kowal.