"Nie było masowej inwigilacji". Woś zmierzył się z pytaniami o Pegasusa
- Inwigilacja Pegasusem nie była prowadzona na masową skalę - zapewniał Michał Woś przed komisją śledczą ds. Pegasusa. Były wiceminister sprawiedliwości deklarował, że w szczytowym momencie sąd wydał zgodę na założenie ok. 200 zgód na blisko 100 osób. Dopytywany o okoliczności zakupu oprogramowania do inwigilacji odparł, że szczegóły "przekaże na posiedzeniu niejawnym".

Michał Woś - jeden z najbliższych współpracowników Zbigniewa Ziobry - zeznał, że "nie pamięta precyzyjnie spotkania i dnia, w którym ktoś stwierdził, że taki zakup (Pegasusa - red.) jest możliwy albo potrzebny". - Było wiadomo, że państwo polskie nie może być ślepe i głuche na podejmowanie działań związanych ze zwalczaniem przestępczości za pomocą komunikatorów i powinno taki sprzęt kupić - tłumaczył poseł Suwerennej Polski.
Polityk odniósł się też do sprawy zakupu oprogramowania Pegasus. - Nie jest prawdą, że Ministerstwo Sprawiedliwości kupiło Pegasusa - powiedział. Jednocześnie zapewnił, że szczegóły dotyczące transakcji z firmą Matic (prawdopodobny pośrednik - red.) może przekazać na posiedzeniu niejawnym.
Komisja śledcza ds. Pegasusa. Wykluczeni posłowie PiS
W pierwszej części posiedzenia w ramach protestu część posłów PiS wyszła z sali po tym jak z obrad wykluczono Sebastiana Łukaszewicza. W drugiej części za "wielokrotne przerywanie" przewodnicząca Magdalena Sroka wykluczyła Marcina Przydacza (PiS).
Podczas zeznań były wiceminister podkreśli, że w 2017 r. weszła w życie nowelizacja Kodeksu karnego wykonawczego dotycząca Funduszu Sprawiedliwości. To właśnie z niego miano dokonać zakupu izraelskiego systemu inwigilacji.
Michał Woś dodał, że w obiegu medialnym panuje "gigantyczne kłamstwo", powielane przez polityków Platformy Obywatelskiej, że Fundusz Sprawiedliwości ma służyć wyłącznie ofiarom przestępstw.
- To nieprawda. Fundusz Sprawiedliwości ma cel pomocy pokrzywdzonym przestępstwem, ale też, i to ustawowe cele Funduszu, ma służyć działaniom związanym z przeciwdziałaniem przestępczości i celom związanym ze wsparciem postpenitencjarnym - dodał Woś.
Jednocześnie poseł KP PiS dodał, że "ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro upoważnił go do dysponowania środkami z Funduszu Sprawiedliwości".
- Z pełnym przekonaniem taka dotacja została udzielona. Byłem upoważniony do tego, by podjąć taką decyzję - podkreślił Woś. Przypomnijmy, że zaledwie kilkanaście godzin temu Zbigniew Ziobro zapewniał, że "wszystkie dokumenty (w tej sprawie) podpisywali jego współpracownicy".
Artykuł aktualizowany
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!