Jak przekazał przedstawiciel Kancelarii Sejmu czynności są prowadzone za zgodą marszałka Szymona Hołowni. - O konieczności przeprowadzenia tych czynności został poinformowany pan marszałek Szymon Hołownia. Wyraził na to zgodę, ponieważ służby mają takie prawo w ramach czynności śledczych prowadzonych pod nadzorem prokuratury - stwierdził. - To było możliwe dzisiaj rano. Czynności się zaczęły, przebiegają one spokojnie, pewnie zakończą się do południa. Immunitet poselski to immunitet osobisty dotyczy wolności osobistych posła, nie rozciąga się na jego biura, mieszkanie, ani też najbliższych. W związku z tym służby działające pod nadzorem prokuratury mają prawo dokonywać takich czynności - dodał. Do tej pory poseł Michał Woś nie odniósł się do sprawy. W sieci pojawiły się za to krótkie komentarze politycznych kolegów z Suwerennej Polski. Głos zabrał między innymi poseł Mariusz Gosek, który zasugerował, że sprawa może być związana z posiedzeniem komisji śledczej ds. Pegasusa. "Panie Szymonie Hołownia, czy wydał Pan zgodę na wejście służb specjalnych do Sejmu, które realizują czynności procesowe przeszukania w pokoju sejmowym Michała Wosia, a który to Pan minister dokładnie dzisiaj zeznawać przed komisją śledczą ds. Pegasusa" - napisał. Agenci ABW w domu posła Wosia. Polityk wydał oświadczenie Kilkanaście godzin wcześniej polityk Suwerennej Polski odniósł się do akcje przeprowadzonej przez funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, którzy przeprowadzili przeszukanie w jego domu w podraciborskiej Kobyli. Poseł Woś opublikował w sieci oświadczenie, w którym ze szczegółami opisał działania służb. ""Przeszukanie" dotyczyło dokumentów, które są w posiadaniu ministerstwa sprawiedliwości. Nie miałem i nie mam w domu żadnych dokumentów służbowych. W ramach przedmiotów mi odebranych prokuratura Bodnara odnosząc "wielki sukces" zabezpieczyła...nieużywany od lat stary laptop ze studiów. Nie nadzoruję jakichkolwiek działań związanych z funduszem sprawiedliwości od 2018 r. Sprawa, która stała się pretekstem do dzisiejszych nielegalnych działań dotyczy dotacji z lat późniejszych - na organizację, która zgodnie z celami funduszu buduje ośrodek wsparcia dla pokrzywdzonych" - czytamy. Zdaniem przedstawiciela Suwerennej Polski podjęte wobec niego działania ABW i prokuratury są bezprawne i naruszające immunitet parlamentarny. Do sprawy odniósł się także rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej prok. Przemysław Nowak. - Wszystkie czynności przeszukania odbyły się w standardowym trybie procesowym, tj. na polecenie prokuratora, w porze dziennej, pod obecność gospodarza lokalu lub osoby przybranej. Celem tych czynności było znalezienie rzeczy mogących stanowić dowód w sprawie, w tym przede wszystkim dokumentacji i danych dotyczących Funduszu Sprawiedliwości, również w formie cyfrowej na nośnikach. Czynności przeszukania nadal trwają. Każda osoba, która uważa, że jej prawa zostały naruszone tymi czynnościami, może złożyć zażalenie do sądu" - przekazał. Szymon Hołownia: Postawiłem warunek W sprawie przeszukań w hotelu poselskim głos zabrał marszałek Sejmu Szymon Hołownia. - Trwają czynności, które prowadzi Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego na zlecenie prokuratury - przyznał. - Ja nie jestem władny, żeby odmówić działań ABW, która poradzi czynności na zlecenie prokuratury. Natomiast postawiłem warunek, że to przeszukanie w pokoju może się odbyć tylko w obecności samego pana posła. Agencja i prokurator uszanowali ten warunek. Pan poseł pojawił się dzisiaj w hotelu poselski, do tego czasu pokój był opieczętowany. Nie byłem tam, ale z tego, co wiem trwają czynności z jego udziałem - powiadomił marszałek. Uznał, że sprawa jest dla niego zamknięta, chociaż rozumie, że może wzbudzać wiele emocji. Marszałek Sejmu: Nie jestem gospodarzem tego postępowania, jestem gospodarzem tego miejsca Hołownia skomentował także głosy mówiące o tym, że w tym wypadku rząd mógł zaczekać na posła, a w przypadku przeszukań w domu Zbigniewa Ziobry tak się nie stało. - Ja mogę odpowiadać za to, co dzieje się w Sejmie. Nie jestem gospodarzem tego postępowania, jestem gospodarzem tego miejsca - powiedział i zauważył, że przeszukanie w pokojach poselskich nie jest precedensem. Dodał, że nie był informowany o żadnych działaniach służb dotyczących posiadłości posłów. Podkreślił, że nie leży to w jego kompetencji. - Wydaje mi się, że nie byłem informowany, bo to nie leży w obszarze działań marszałka Sejmu. Byłoby to trochę, jak za poprzedniej władzy, w których wydarzenia, czynności prokuratorskie nagle stawały się sprawą polityczną. Politycy mają z zasady nie wiedzieć o takich rzeczach, bo służby wykonują swoją pracę - stwierdził. Oznajmił także, że wykładnia prawa jest jasna, a nietykalność związana z immunitetem dotyczy osób, a nie nieruchomości czy rzeczy, szczególnie gdy postepowanie toczy się w sprawie, a nie przeciwko komuś. Michał Woś komentuje przeszukanie: Bandyckie metody - Takie to bandyckie metody. Jeszcze niedawno pan Adam Bodnar twierdził, że przeszukania w miejscach, które należą do posłów są objęte immunitetem parlamentarnym. Oczywiście zmienił zdanie, co potwierdza, że punkt widzenia jest zależny od punktu siedzenia - powiedział Woś podczas briefingu dla dziennikarzy po odbytym przeszukaniu pokoju hotelowego. - Wczoraj na zlecenie Prokuratury Krajowej doszło do wejścia służb do mojego domu. Mnie nie było wtedy w domu, bo jechałem do Warszawy. Kiedy wróciłem na miejsce czynności już się skończyły. W związku z tym przekazałem policjantom, których zostawili na miejscu, żeby sprawdzili, nie wiem czy czegoś nie robię, nie uciekam - śmieszne zupełnie - przekazałem, że jeżeli mają jakieś znaki zapytania, coś dopowiedzieć, wyjaśnić to jestem na miejscu - mówił. Jednak, jak dodał, nikt się z nim nie skontaktował, a w nocy przybył on z powrotem do Warszawy, gdzie zastał swój pokój zaplombowany. Jak uznał, takie działania był nielegalne. Straż Marszałkowska miała odmówić mu przekazania klucza, informując, że tak głosi postanowienie prokuratorskie. Poseł stwierdził jednak, że to nie prawda, ponieważ w postanowieniu nie miał być wskazany hotel sejmowy, a inne nieruchomości. - Przekazałem więc, że jest to działanie zupełnie nielegalne, bandyckie. Mające podtekst wyłącznie polityczny - stwierdził. Woś przekazał, że podczas przeszukiwań zabezpieczono jedną rzecz - laptopa. Miało się na nim znajdować kilka plików, według niego całkowicie niezwiązanych ze sprawą. - Intencja myślę, że dla każdego jest oczywista. Jeżeli jedyną zabezpieczoną rzeczą jest laptop, na którym znajduje się kilka plików, w tym ten z notatką na dzisiejsze posiedzenie, żeby dokładnie wyjaśnić posłom tę procedurę - bo są w zupełnym błędzie i nie wiedzą, jak ona wygląda - to jasno pokazuje jakie są intencje - stwierdził. Zapowiedział złożenie zażalenia. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!