O najnowszym ruchu Prokuratury Krajowej informuje "Rzeczpospolita". Jak czytamy, na biurko ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Adama Bodnara trafił już drugi wniosek o uchylenie immunitetu prezesowi Najwyższej Izby Kontroli. W dokumencie zawarto dodatkowe informacje, które dotyczą finansowego wątku "perypetii" Banasia związanych ze sprawą jego krakowskiej kamienicy. W budynku miały funkcjonować tzw. "pokoje na godziny", którymi zarządzał pasierb mężczyzny, mającego powiązania z "krakowskim półświatkiem". Marian Banaś zagrożony. Nowy wniosek prokuratury Gazeta ocenia, że dla nowej większości parlamentarnej będzie to swoisty "test", ponieważ rządzące do tej pory Prawo i Sprawiedliwość nie poddawało wniosku pod głosowanie. W efekcie Marianowi Banasiowi zarzutów formułowanych przez prokuraturę oficjalnie nigdy nie postawiono. Wniosek obejmujący 13 zarzutów trafił do sejmowej "zamrażarki", z której ówczesna marszałek Elżbieta Witek nigdy go nie wyjęła, mimo że sejmowa komisja ds. immunitetów zaopiniowała dokument pozytywnie. Z wiszącymi nad głową zarzutami karnymi Marian Banaś mierzy się od 2019 roku. Teraz, gdy zmieniła się władza, śledczy zdecydowali się na złożenie nowego wniosku, dołączając do niego kolejne dwa zarzuty. Dotyczą one "nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych", które Banaś składał jako szef NIK, ale też wcześniej - w czasach gdy był wiceministrem, a potem ministrem finansów w gabinecie premier Beaty Szydło. Immunitet Mariana Banasia. Szef NIK reaguje - Chodzi o zaniżanie podatku VAT co najmniej w wysokości 105 tysięcy zł za dochody z dzierżawy kamienicy położonej w Krakowie, najmu dwóch lokali mieszkalnych w Warszawie oraz mieszkania w Krakowie - tłumaczy w rozmowie z gazetą rzecznik Prokuratury Krajowej prok. Łukasz Łapczyński. Zdaniem prokuratury prezes NIK powinien zarejestrować się jako płatnik VAT. Przypomniano też, że Banaś sam przyznawał, iż płacił skarbówce zbyt niski podatek. Drugi nowy zarzut dotyczy nadużycia uprawnień. Marian Banaś, gdy o sprawie zrobiło się głośno, miał wysłać swoją podwładną Beatę O., by dowiedziała się czegoś o prowadzonej kontroli skarbowej. Czytamy, że kobieta miała nawet próbować "wymóc jej zawieszenie". Polecenie wydawał już jako prezes NIK. Co ciekawe, urzędnik miał starać się także o osobiste spotkanie z dyrektorem świętokrzyskiego urzędu skarbowego, gdzie prowadzono tę kontrolę. W odpowiedzi na zarzuty Marian Banaś od samego początku utrzymuje, że to próba ataku wymierzona w kontrole NIK i manipulacja danymi. Marcin Marjański, p.o. rzecznika prasowego NIK w przesłanym do "Rzeczpospolitej" piśmie przywołuje opinię przełożonego, który mówi o dyskredytacji jego dobrego imienia czy próbach nacisków, które mają sprawić, by wyniki poszczególnych kontroli nie były publikowane. Źródło: "Rzeczpospolita" *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!