Jarosław Kaczyński ocenił zachowanie Łukasza Mejzy
- Nie pochwalam, ale przyznał się do winy - w ten sposób Jarosław Kaczyński odniósł się do zachowania Łukasza Mejzy. Prezes PiS dodał, że sprawa trafiła do komisji etyki. We wtorek w mediach pojawiła się informacja o zatrzymaniu posła za przekroczenie prędkości - miał on pędzić samochodem 200 km/h.

W skrócie
- Jarosław Kaczyński odniósł się do sprawy posła Łukasza Mejzy, który jechał po drodze ekspresowej, przekraczając dozwoloną prędkość.
- Prezes PiS stwierdził, że sprawa trafiła do komisji etyki.
- Mejza nie przyjął mandatu i powołał się na immunitet poselski, później wyjaśnił powody swojej decyzji i przeprosił publicznie za wykroczenie.
- Policja i minister Marcin Kierwiński zapowiadają konsekwencje, sprawa może też skutkować wnioskiem o uchylenie immunitetu.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Prezes PiS Jarosław Kaczyński został zapytany w Sejmie, czy żałuje, że wziął Łukasza Mejzę na listę wyborczą do parlamentu. Polityk w poniedziałek przekroczył dopuszczalną prędkość na drodze ekspresowej i - zasłaniając się immunitetem - nie przyjął mandatu.
Kaczyński na początku nawiązał do ministra sprawiedliwości Waldemara Żurka, twierdząc, że łamanie on prawo.
Prezes PiS był jednak dopytywany o sprawę Mejzy i o to, jaka granica musi zostać przekroczona, aby poseł poniósł karę.
- Nie pochwalam takiego zachowania. Przyznał się do winy. Ta sprawa została skierowana do komisji etyki. Zobaczymy - powiedział Kaczyński. Następnie polityk wszedł przez sejmowe drzwi.
Mejza złamał ograniczenie prędkości na drodze ekspresowej. Poseł przeprosił
We wtorek w mediach pojawiła się informacja o zatrzymaniu Łukasza Mejzy za przekroczenie prędkości. O sprawie jako pierwsze poinformowało radio RMF FM. Poseł Prawa i Sprawiedliwości miał pędzić samochodem 200 km/h na drodze ekspresowej S3 na Dolnym Śląsku.
Mejza w wysłanym Interii komentarzu wyjaśnił powód, dla którego nie przyjął mandatu. Poprosił o przytoczenie odpowiedzi w całości:
"Źle się zachowałem i nie mam zamiaru pieprzyć głupot, bo nic tego nie tłumaczy. Przepraszam. Taka sytuacja nie powtórzy się więcej. A wszystkim komentującym, w przypływie emocjonalnej ekstazy, cymbałom z Platformy, przypominam, że jechałem na S3, a nie w terenie zabudowanym, jak Donald Tusk w swoim barbarzyńskim rajdzie, po którym stracił prawo jazdy. Mandatu nie przyjąłem tylko dlatego, że spieszyłem się na lotnisko i czas potrzebny na jego wypisanie sprawiłby, że na pewno bym się spóźnił na samolot (ostatecznie i tak się spóźniłem). Jeśli będzie taka możliwość prawna, to ureguluję ten mandat od razu, a jak nie to, oczywiście, natychmiast, zrzeknę się immunitetu i poniosę pełną odpowiedzialność, bo jestem charakternym gościem, a nie jakimś Grodzkim, który będzie się chował za immunitetem. Jeszcze raz przepraszam".
Łukasz Mejza przekroczył dozwoloną prędkość. Szef MSWiA: Nie odpuścimy
Wcześniej na medialne doniesienia zareagował szef MSWiA Marcin Kierwiński. "Niejaki Mejza pędził 200 km/h. Odmówił przyjęcia mandatu. Bo przecież jest posłem... posłem PiS" - napisał w mediach społecznościowych.
"Nie odpuścimy. Policja zrobiła swoje. Mejza odpowie za ten barbarzyński rajd" - dodał Kierwiński.
Interia potwierdziła, że we wspomnianym miejscu doszło do zdarzenia. - W poniedziałek na drodze S3 w okolicy Polkowic zatrzymany został 34-letni kierowca, który przekroczył prędkość. Odbywała się tam kontrola drogowa. Mężczyzna nie przyjął mandatu, tłumacząc się immunitetem - przekazała st. asp. Aleksandra Pieprzycka z działu prasowego Policji Dolnośląskiej.
- (Poseł - red.) został zatrzymany przez policję, która oczywiście chciała go ukarać mandatem w wysokości 2,5 tys. zł. Poseł zasłonił się immunitetem i odmówił przyjęcia mandatu - powiedziała z kolei dziennikarzom Karolina Gałecka, rzeczniczka Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji.
Jak dodała, policja może teraz wystąpić do marszałka Sejmu, za pośrednictwem prokuratora generalnego, o uchylenie immunitetu i ukaranie posła.












