Od stycznia do czerwca 2022 roku na polsko-białoruskiej granicy konstruowano wysoki płot, zwieńczony drutem kolczastym. Zapora, czujniki ruchu i kamery miały chronić granicę państwa. Założenie ówczesnych władz było takie, że ludzie próbują przedostać się z Białorusi do Polski, a nie odwrotnie. Tymczasem w maju 2024 roku osoba związana ze szczytami władzy w Ministerstwie Sprawiedliwości w czasach Zbigniewa Ziobry, obrała zgoła odwrotny kierunek. "Na Wschód!" - musiał powiedzieć sobie bohater naszej opowieści. Co jak co, ale to dowód pewnego nonkonformizmu. I tak oto, nieomal jak za komuny, agencja TASS miała dla nas w poniedziałek prawdziwego "newsa". Oto sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, Tomasz Szmydt, poprosił o azyl polityczny w Mińsku. Uzasadnił decyzję "sprzeciwem wobec polityki polskich władz". Oto niebezpieczny dla Ojczyzny precedens! Uwielbiamy przecież narzekać na każdą władzę. Jeśli od tej chwili każdy, komu w Polsce nie podoba się polityka rządowa, miałby uciekać na Białoruś, to chyba należałoby już pomyśleć o umocnieniu bariery od naszej strony granicy. Tomasz Szmydt. Polaryzacja a demokracja Sprawa jest jednak poważna, dodajmy, niestety. Poseł lewicy, Tomasz Trela w mediach powiedział, że ma nadzieję, iż teraz służby wyjaśnią, czym tak naprawdę zajmował się Tomasz Szmydt. Niecodzienna sytuacja bowiem rodzi podejrzenia, że mamy do czynienia ze sprawą o podłożu szpiegowskim. Pięknie, niech wyjaśniają. Tyle że ciśnie się pytanie, co tam robiono do tej pory - za pieniądze z naszych podatków. I w zasadzie wszyscy znamy odpowiedź: ogień polaryzacji politycznej wznieca taki dym, że polskie służby nic na oczy nie widziały. W latach 2015-2023 (a może i później) trzeba było uważać, aby nie podpaść politykom rządzącej partii - tym bardziej, że Tomasz Szmydt dał dowód związków z centrum władzy - biorąc udział w tzw. aferze hejterskiej. Jak kilka lat temu ustalili dziennikarze, w Ministerstwie Sprawiedliwości powstała nieformalna grupa prawników, która pod wpływem motywacji politycznej w mediach społecznościowych wyzywała innych prawników. Słowa były bardzo grube. Sprawa Tomasza Szmydta na pewno będzie się rozwijała. Poznamy wiele smacznych szczegółów, które nadawałyby się zapewne na film fabularny. Niemniej już dziś widać, że w sytuacji, gdy partie polityczne żądają maksymalnego posłuszeństwa od urzędników, niemal niemożliwe staje się postępowanie w imię racji stanu czy po prostu wykonywanie pracy. Czy można było ryzykować prześwietlanie człowieka, o którym wiedziano, że jest ściśle powiązany z ówczesnym rządem? Czy warto tracić stanowisko, wychylając się? Dotarliśmy do miejsca, w którym partie bronią swoich ludzi na ślepo, niezależnie od ich przewin i elementarnego poziomu przyzwoitości. W ten sposób buduje się prymitywną zależność: "my chronimy ciebie - ty chroń nas", zależność, która w ogóle nie dotyczy lojalności obywatela wobec państwa polskiego. To degeneracja sensu polityki. Nowa ideologia Moskwy Jeśli prośba o azyl ma tło szpiegowskie, jak sugerują dziś politycy, to warto wspomnieć o czymś jeszcze. Sprawa ucieczki na Białoruś przez Tomasza Szmydta - pokazuje, jaką maskę sprytnie przywdziewa dziś rosyjski imperializm. Kiedyś Moskwa do pracy na jej rzecz werbowała ideowych stronników komunizmu. Głośne sprawy ideowych szpiegów miały miejsce we Francji, Wielkiej Brytanii czy USA. Dawne paliwo się wyczerpało w latach 80. Obecnie to konserwatywny nacjonalizm zajmuje miejsce ideowego mostu, po którym można przechodzić na stronę Moskwy. Nikt nie będzie się powoływać na słowa Marksa czy Lenina o walce klasowej, ale raczej na "obyczajową degenerację Zachodu", "niszczenie tradycyjnej rodziny", sprzeciw wobec ruchów LGBT+ itd. Po krótkiej wymianie zdań na ten temat i osiągnięciu minimalnej zgody - być może niejednemu kandydatowi na nowego radzieckiego von Stirlitza łatwiej będzie zaakceptować "dziengi". Z dziejów XX wieku wiemy, że kompletnie cyniczni szpiedzy zdarzają się zaskakująco rzadko. Zwykle potrzebna jest jeszcze ideologiczna omasta, aby łatwiej przełknąć zdradę własnego kraju. Oczywiście, powtórzymy, sprawa Tomasza Szmydta wymaga jeszcze drobiazgowego wyświetlenia. Niemniej te dwa wnioski już wydają się uprawnione: primo, polaryzacja szkodzi bezpieczeństwu kraju. Secundo, konserwatywny nacjonalizm zastąpił komunizm i stał się nową ideologią Moskwy (i nie tylko), która, wbrew pozorom, ma w XXI wieku wymiar uniwersalny. Widać, że ma wszelkie szanse na sianie zamętu w głowach na całym globie - nie przymierzając tak, jak wcześniej komunizm właśnie. Jarosław Kuisz ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!