Nazwisko Tomasza Szmydta stało się popularne w Polsce w związku z konferencją organizowaną w stolicy Białorusi, Mińsku. Mężczyzna wystąpił przed zgromadzony dziennikarzami i ogłosił, że poprosi dyktatorskie władze Alaksandra Łukaszenki o udzielenie mu azylu politycznego. Jak wyjaśniał, był zmuszony opuścić Polskę ze względu na prześladowania i pogróżki z powodu "niezależnej postawy politycznej". Szmydt tłumaczył także, że przyjechał na Białoruś w związku "z brakiem zgony na działania władz w Warszawie". "Zrzeczenie się funkcji sędziego jest wyrazem protestu przeciwko niesprawiedliwej i krzywdzącej polityce prowadzonej przez władze Rzeczpospolitej Polskiej wobec Republiki Białorusi i Federacji Rosyjskiej. Czyn ten też jest wyrazem protestu przeciwko działaniom zmierzającym do wprowadzenia mojego Kraju do bezpośredniego konfliktu zbrojnego z Republiką Białorusi i Federacji Rosyjskiej" - czytamy w piśmie, które sędzia skierował do Prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego. Tomasz Szmydt prosi o azyl. Taki majątek zgromadził w Polsce W związku z polskimi przepisami prawa sędzia Tomasz Szmydt musiał co roku składać oświadczenie majątkowe, które następnie jest udostępniane opinii publicznej. Jak się okazuje, pomimo wysokiego uposażenia za wykonywaną pracę, Szmydt nie dorobił się żadnego majątku. W jego deklaracji wynika, że posiada wyłącznie samochód. Mowa o Skodzie Fabii z 2015 roku. 54-latek zarabiając miesięcznie około 23 tysiące złotych, nie ma żadnych nieruchomości, oszczędności w złotówkach i walutach obcych, a także innych składników majątku powyżej 10 tysięcy złotych. W oświadczeniu znaleźć można za to informacje dotyczące kredytów i pożyczek. Według Szmydta ma on do spłacenia w sumie 584 tysiące złotych. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!