"Żelazna dama" Japonii oczarowała Donalda Trumpa. Dała mu trzy wyjątkowe prezenty
Nowa, konserwatywna premier Japonii Sanae Takaichi zdała swój pierwszy egzamin z rządzenia celująco: oczarowała Donalda Trumpa prezentami i załatwiła z nim, co miała załatwić.

Zwycięstwa Sanae Takaichi, która najpierw stanęła na czele Partii Liberalnej, a od ubiegłego tygodnia jest także pierwszą w historii Kraju Kwitnącej Wiśni kobietą na stanowisku szefa japońskiego rządu, mają gorzki posmak.
Ponad 60-letnia polityczka, protegowana zamordowanego premiera Shinzo Abe, latami wspinała się na polityczne szczyty drogą o wiele bardziej krętą niż mężczyźni. Takaichi została kapitanem na statku, na którym wcześniej skapitulowali mężczyźni. Jej partia ma najniższe notowania w historii. Musi stawić czoła poważnym wyzwaniom gospodarczym i przywrócić Japończykom dumę.
Pierwszy test z przywracania Japończykom wiary we własne siły zdała na medal podczas wizyty Donalda Trumpa w Tokio. Prezydent USA w nowej premier Japonii znalazł godnego siebie partnera.
Japończycy muszą kupować więcej amerykańskiej soi
Upokorzeni w II wojnie światowej Japończycy nie lubią, jak im się dyktuje warunki gry. Wiedzą jednak, że w geopolitycznej układance, mając za sąsiada zbrojące się na potęgę Chiny, to od sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi zależy dobrobyt i przyszłość kraju.
Tak jak i w przypadku innych sojuszników Trump nie dał władzom w Tokio zbyt dużego pola manewru w negocjacjach handlowych. Po poprzednim rządzie premier Takaichi odziedziczyła złożoną Trumpowi obietnicę zainwestowania w USA ponad 500 mln dolarów amerykańskich.
Pomimo narastającego niezadowolenia z ceny, jaką za sojusz z USA płaci Japonia, nowa szefowa rządu zamierza realizować zobowiązania swojego poprzednika.
Japończycy mają kupować więcej amerykańskiej soi, a nawet pick-upów.
Takaichi chce też zbroić Japonię, ale nie pod dyktando amerykańskiego prezydenta, który od swoich sojuszników żąda zwiększenia zakupów uzbrojenia z USA.
Stany Zjednoczone i Japonia podpisały kluczowe obecnie dla USA porozumienie o współpracy w zakresie metali ziem rzadkich. Wcześniej podczas szczytu ASEANU w Kuala Lumpur podobne amerykańska administracja zawarła z Malezją i Tajlandią.
Warto przypomnieć, że 15 lat temu po raz pierwszy Chiny wstrzymały dostawy metali ziem rzadkich właśnie do Japonii, wykorzystując ten deficytowy materiał jako broń w doraźnej rywalizacji polityczno-gospodarczej.
Prezenty od nowej premier Japonii
Trafny dobór prezentu potrafi ocieplić nawet najbardziej lodowate relacje międzypaństwowe. Kiedy przywódcą kraju jest multimilioner jeszcze bardziej niż zazwyczaj liczą się gesty.
Do ofensywy uroku osobistego pierwsza kobieta na stanowisku premiera Japonii zaprzęgła wiśniowe drzewka, fajerwerki i ulubiony sport Trumpa - golf.
Donald Trump otrzymał od Takaichi kij golfowy należący niegdyś do jej politycznego opiekuna, a partnera Trumpa z pola golfowego Mar-a-Lago - zamordowanego trzy lata temu premiera Shinzo Abe. To bardzo specyficzny kij - putter, którego używa się do precyzyjnych uderzeń, aby wtoczyć piłkę do dołka na polu golfowym.
Amerykańska stolica od nowej pani premier dostała zaś 250 drzewek wiśniowych, które uświetnią przyszłoroczne obchody 250-lecia powstania Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej.
Prezentem dla wszystkich Amerykanów będą zaś fajerwerki wyprodukowane w jednej z japońskich fabryk, które uświetnią przyszłoroczne obchody Dnia Niepodległości.
Honorowy mężczyzna japońskiej polityki
Po uznawanej za ultrakonserwatywną Sanae Takaichi nikt nie spodziewa się tego, że dzięki niej polepszy się rola kobiet w przesiąkniętym mizoginią, skostniałym i patriarchalnym japońskim społeczeństwie.
Takaichi Sanae wywodzi się z konserwatywnego skrzydła Partii Liberalno-Demokratycznej - mówi Interii dr Paulina Rogoziecka z Ośrodka Spraw Azjatyckich Uniwersytetu Łódzkiego.
- Wiele poglądów nowej premier odzwierciedla polityki zapoczątkowane przez Abe Shinzo, który był przyjacielem Donalda Trumpa. W swoim exposé zaakcentowała kwestie bezpieczeństwa - zwłaszcza strategiczny sojusz z USA oraz skupienie się na Indo-Pacyfiku. Ma mocne wsparcie w swoim skrzydle partii, ale stara się także łagodzić podziały, co widać m.in. w zrównoważonym składzie rządu i ostrożności wobec tematów zabarwionych ideologicznie - dodaje Rogoziecka.
Japońskie feministki nie znoszą premier Takaichi, którą uważają za bardziej "betonową" od samych mężczyzn, co wiele mówi zarówno o nowej premier, jak i warunkach, w jakich przyszło jej zdobywać polityczne szlify. Złośliwi mówią, że premierka powinna otrzymać tytuł "honorowego mężczyzny japońskiej polityki". Warto podkreślić, że Takaichi reprezentuje naprawdę konserwatywny punkt widzenia, sprzeciwiając się np. pozostaniu zamężnych kobiet przy panieńskim nazwisku.
Z Kuala Lumpur dla Interii Tomasz Sajewicz















