20 lew, czyli około 10 euro - taką opłatę za metr sześcienny rosyjskiego gazu miała zażądać Bułgaria. Dzięki tranzytowi przez ten kraj "błękitne paliwo" trafia do Serbii i na Węgry. Opłata winduje jednak cenę za kontrakt podpisany przez Wiktora Orbana w 2021 roku z reżimem Władimira Putina. W szczycie pandemii na rok przed wybuchem wojny Budapeszt liczył na konkurencyjne ceny. Prawo weszło w życie od połowy października i natychmiast zostało skrytykowane nie tylko w Budapeszcie, ale też w Belgradzie, Skopje oraz Wiedniu. Rozwiązanie uderzające w kremlowskie interesy nigdy nie weszło w życie. Liderzy partii koalicji rządzącej - Kontynuujemy Zmiany-Demokratyczna Bułgaria i GERB, Kirił Petkow i Bojko Borisow - oświadczyli, że na razie cło nie zostanie wprowadzone. Mimo to Węgry nie biorą tych zapowiedzi za dobrą monetę i stawiają ultimatum. - Wyjaśniliśmy Bułgarom, że jeśli utrzymają ten podatek, jeśli będą nadal zagrażać bezpieczeństwu węgierskich dostaw energii, to zawetujemy ich wejście do strefy Schengen - powiedział Reutersowi Peter Szijjarto. Szef węgierskiej dyplomacji ocenił także, że "decyzja Bułgarii jest całkowicie sprzeczna z prawodawstwem europejskim". A to może skutkować kolejnym wetem Budapesztu. Orban mówi "nie". Wcześniej na chwilę wychodzi z sali Bułgaria jest na ostatniej prostej do wejścia w poczet krajów Strefy Schengen. To "obszar UE bez kontroli na wewnętrznych granicach i jedno z najbardziej namacalnych osiągnięć integracji europejskiej" - przekonuje Bruksela. Umożliwia to szybszy przepływ osób, towarów, usług oraz kapitału - najważniejszych swobód gospodarczych Wspólnoty. Zaledwie kilkanaście godzin temu Węgry storpedowały plan pomocowy dla Ukrainy ogarniętej wojną. Bruksela zamierzała przeznaczyć 50 mld euro Kijowowi (w większości w formie długoterminowych pożyczek), jednak Budapeszt skorzystał z prawa weta. Aby doszczętnie nie rozbijać jedności wspólnotowej Viktor Orban wyszedł z sali podczas głosowania ws. rozpoczęcia negocjacji akcesyjnych z Ukrainą. - Nie chciałem brać udziału w tej złej decyzji - tłumaczył później polityk. Rzeczywistość była jednak zgoła inna i związana również z pieniędzmi. Po wielu ostrych wymianach zdań na linii Budapeszt-Bruksela, ta pierwsza stolica postanowiła przywrócić elementy praworządności i zreformować wymiar sprawiedliwości. Dzięki temu KE odmroziła w sumie ponad 10 mld funduszy dla Węgier. Mimo napiętych relacji Budapesztu z pozostałymi stolicami Wspólnoty kontakt nawiązał nowy szef polskiej dyplomacji. Radosław Sikorski rozmawiał w czwartek ze swoim węgierskim odpowiednikiem. "Obaj z satysfakcją odnotowali, że są najprawdopodobniej najdłużej urzędującymi ministrami spraw zagranicznych w państwach członkowskich Unii Europejskiej" - podkreślono w komunikacie po telefonicznej wymianie zdań. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!