W środę w Strasburgu PE ma przyjąć rezolucję, w której sprecyzuje swoje oczekiwania przed negocjacjami z Londynem w sprawie opuszczenia UE przez Wielką Brytanię. Według projektu rezolucji, przygotowanego przez główne frakcje w PE, eurodeputowani mają m.in. przestrzec przed zawieraniem przez Wielką Brytanię i poszczególne kraje bądź grupy krajów UE dwustronnych umów, które dotyczyłyby np. "uprzywilejowanego dostępu do rynku wewnętrznego UE dla mających siedzibę w Wielkiej Brytanii instytucji finansowych kosztem regulacji UE albo statusu obywateli UE w Wielkiej Brytanii i vice versa". "Są sprawy, np. regulacje dotyczące systemu finansowego albo praw pracowniczych i socjalnych, które tylko częściowo są w kompetencjach UE, a częściowo należą do kompetencji państw członkowskich. Na przykład sprawy zabezpieczenia społecznego, zasiłków, dodatków rodzinnych są w kompetencjach narodowych. W związku z tym zachodzi obawa, że po wyjściu z Unii, gdy Wielka Brytania będzie państwem trzecim, może w obszarze rynku pracy zawierać umowy dwustronne z państwami członkowskimi UE" - wskazała w rozmowie z PAP szefowa komisji spraw konstytucyjnych PE Danuta Huebner (PO), która jest zaangażowana w prace PE związane z przygotowaniami do negocjacji w sprawie Brexitu. Jak tłumaczyła, dwustronne umowy mogłyby spowodować, że obywatele poszczególnych państw unijnych pracujący w Wielkiej Brytanii mieliby różne prawa. Prowadziłoby to do konkurowania państw unijnych między sobą i zaniżania standardów praw pracowniczych. "Już są podejrzenia, że Brytyjczycy mogą rozmawiać z państwami naszego regionu. To byłoby jednak wbrew naszym interesom. Jeżeli zaczną mnożyć takie bilateralne umowy, to pewnie co innego wynegocjują np. z Niemcami, a może coś gorszego mogą zaoferować Polsce. Prawdopodobieństwo nierównego traktowania jest duże" - oceniła Huebner. Dlatego eurodeputowani chcą, by już w negocjacjach o warunkach Brexitu doprowadzić do zawarcia ogólnych zapisów, które wyznaczałyby ramy dla przyszłych umów dwustronnych Wielkiej Brytanii z krajami UE, i dać pewność obywatelom unijnym, że nie będą traktowani różnie przez Brytyjczyków. Jak przyznała Huebner, rozwiązanie tego problemu będzie bardzo skomplikowane. Według projektu rezolucji PE negocjacje w sprawie warunków "rozwodu" Wielkiej Brytanii z UE nie mogą toczyć się równolegle z rokowaniami nad porozumieniem, które ukształtuje przyszłe stosunki Wielkiej Brytanii z UE. Formalne rozmowy o takiej umowie będą mogły ruszyć dopiero po Brexicie. "Nie mamy prawa, jako UE, negocjować formalnie z partnerem, który nie jest państwem trzecim. Natomiast oczywiście to nie wyklucza tego, że jakieś nieformalne rozmowy, wyjaśnienia, informowanie się może mieć miejsce. Myślę, że tutaj zdecyduje pragmatyzm" - powiedziała Huebner. W jej ocenie przyszła umowa o stosunkach UE-Wielka Brytania będzie prawdopodobnie wszechstronną umową handlową. Ale zapewne zostaną zawarte też odrębne umowy, zwłaszcza porozumienie dotyczące sektora finansowego, wzajemnego uznawania regulacji finansowych i funkcjonowania brytyjskich instytucji finansowych na unijnym rynku. O ile samo porozumienie w sprawie warunków Brexitu wymagać będzie zatwierdzenia tylko przez Radę UE (ministrów) w głosowaniu wzmocnioną większością kwalifikowaną (72 proc. państw członkowskich zamieszkanych przez 65 proc. ludności UE) oraz zgody PE i głosowania w brytyjskim parlamencie, to umowa o relacjach UE-Wielka Brytania będzie musiała być ratyfikowana przez wszystkie państwa UE. Z Brukseli Anna Widzyk