Do wypadku doszło w niedzielę na odcinku autostrady A1 w pobliżu Arezzo. Około godz. 17 z Rzymu wyjechał autobus z turystami z Chin na pokładzie. Pojazd prowadził 61-letni kierowca z Polski. Kilkanaście minut później na 360. kilometrze drogi, między Monte San Savino a Arezzo, autokar z niewyjaśnionych przyczyn nagle zjechał z jezdni. Polak spowodował wypadek we Włoszech. Bilans ofiar Przednia część pojazdu wbiła się w barierę energochłonną, która wybiła szybę. Szkło wpadło do środka, raniąc pasażerów. Na miejsce zdarzenia wezwano służby ratunkowe, w tym 14 karetek, straż pożarną i policję. Podczas działania służ droga była całkowicie zablokowana. Na środku autostrady wylądowały również dwa helikoptery ratunkowe. Nie żyje jedna osoba - turysta z Chin. Rannych zostało 25 osób, w tym jedna jest w krytycznym stanie. Poszkodowane są również dzieci. Autokarem jechało 45 turystów. - Ludzie próbują wydostać się z autobusu ze strachem w oczach. Mieliśmy do czynienia z niemal apokaliptyczną sceną - relacjonował w rozmowie z "La Nazione" jeden z ratowników uczestniczących w akcji. Kierowca odniósł jedynie lekkie obrażenia. Zgodnie z procedurami pobrano mu krew do badań. Sprawę wyjaśnia policja. Służby biorą pod uwagę każdy scenariusz m.in. atak senności, rozproszenie uwagi czy problemy zdrowotne. Postępowanie prowadzone jest pod kątem spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Źródło: arezzonotizie.it, lanazione.it ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!