Ambasador USA przy ONZ skomentowała obecność Grupy Wagnera na Białorusi na konferencji prasowej, odpowiadając na pytanie, które padło z ust polskiego korespondenta TVN Marcina Wrony. Ataki Grupy Wagnera na Białorusi. Jasna deklaracja ambasador USA Pytanie dotyczyło potencjalnego zagrożenia ze strony wagnerowców, którzy trafili na terytorium kraju Alaksandra Łukaszenki po próbie zbrojnej rebelii, do której doszło w Rosji pod koniec czerwca. - Obawiamy się działalności tej grupy na rzecz rosyjskich władz, bo oni nie działają niezależnie od nich. To jest zagrożenie dla nas wszystkich i musimy zapewnić, by nasze stanowisko było jasne - powiedziała ambasador Linda Thomas-Greenfield. - Jakikolwiek atak Grupy Wagnera zostanie uznany za atak rosyjskich władz - podkreśliła ambasador USA. Thomas-Greenfield dodała również, że amerykańskie władze wyrażały swoje obawy na temat działalności bojowników Jewgienija Prigożyna już zanim doszło do "marszu sprawiedliwości na Moskwę". Grupa Wagnera na Białorusi. Czy jest zagrożeniem dla Polski? O wagnerowcach na Białorusi zrobiło się bardzo głośno, gdy niezależne białoruskie kanały śledzące ruchy wojsk i formacji militarnych, np. Biełaruski Hajun, informowały o napływających do bazy w miejscowości Cel najemnikach i kolejnych kolumnach sprzętu i pojazdów. Oliwy do ognia dolewają regularnie także białoruskie i rosyjskie władze. Samozwańczy prezydent Białorusi Alaksander Łukaszenka mówił na spotkaniu z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, że wagnerowcy proszą go o "pozwolenie na ruszenie na Zachód, na wycieczkę do Warszawy i Rzeszowa". O niepokojąco wyglądających ruchach bojowników Prigożyna mówił w sobotę także premier Mateusz Morawiecki. - Mamy informację, że ponad 100 najemników Grupy Wagnera przesunęło się w kierunku przesmyku suwalskiego. Na pewno jest to krok w kierunku dalszego ataku hybrydowego na polskie terytorium - komentował w Gliwicach. Z kolei we wtorek rano pojawiły się informacje o rzekomym rozkazie szefa wagnerowców Jewgienija Prigożyna, który zarządził, że najemnicy mają zakończyć swoje urlopy i do 5 sierpnia stawić się w obozach na Białorusi, bo na ten dzień zaplanowano "nieznane wydarzenie". Donosiło o tym ukraińskie Centrum Narodowego Oporu, przypominając, że większość bojowników to "terroryści mający doświadczenie w działalności przemytniczej i przewozie nielegalnych migrantów". *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!