Alaksandr Łukaszenka o wagnerowcach na Białorusi: Polska wpadła w szał
- To prawdziwi wojownicy, którzy przeszli przez wojnę, którzy stracili wielu swoich przyjaciół. Pomagają nam za darmo, choć walczyli i pracowali wszędzie za pieniądze. Przekazują nam doświadczenie - mówił Alaksandr Łukaszenka. Dyktator z Mińska skomentował w ten sposób najnowsze doniesienia dotyczące najemników Grupy Wagnera na Białorusi. Nawiązał także do nastrojów w Polsce.

Białoruski satrapa kolejny raz wybrał się w objazd po kraju, tym razem odwiedzając mieszkańców rolniczego miasteczka Białowieski w obwodzie Kamienieckim, tuż przy granicy z Polską.
Łukaszenka przemówił do obecnych na miejscu lokalnych urzędników i przedstawicieli mediów. Jednym z tematów byli najemnicy Grupy Wagnera i reakcja władz w Warszawie na ich obecność tuż przy granicy.
- Nagle, ostatnio słyszę, Polska wpadła w szał, że rzekomo przyjeżdża tu jakiś oddział, aż 100 osób. Nie ruszyły się tu żadne oddziały Wagnera w liczbie 100 osób. Skoncentrowane są w Brześciu i Grodnie - stwierdził.
- Muszę uczyć moje wojsko, bo armia która nie walczy, to połowa armii. Wy też to dobrze rozumiecie - dodał.
Dyktator przekonywał, że bojownicy są w kraju z jego woli i mają spełniać cele szkoleniowe, a nie jak to jest sugerowane na Zachodzie, rozgrzewania konfliktu na granicy.
- Nie chcę żeby nasi chłopcy zginęli. Dlatego trzeba ich uczyć. Tutaj dzielą się swoim doświadczeniem (...) Dlatego będąc w pobliżu Osipowicz, w centrum Białorusi, ci faceci nie chcą nigdzie jechać. Są przyzwyczajeni do wykonywania rozkazów - przekonywał.
Łukaszenka: Zagwarantuję wam bezpieczeństwo
Dyktator z Mińska, kolejny raz podkreślił, że zatrzymanie "marszu sprawiedliwości" Jewgienija Prigożyna jest jego zasługą. Alaksander Łukaszenka ujawnił, co rzekomo powiedział dowódcom, by ci wstrzymali rajd na Moskwę.
- Gdy miały miejsce te nieprzyjemne zdarzenia, musiałem interweniować. Bo zrozumiałem, jak wybuchnie Rosja, to wszystkim będzie gorąco. (...) Obiecałem tym chłopakom: "Jeśli przestaniecie, zagwarantuję wam bezpieczeństwo, zabierzemy was na Białoruś, dalej będziemy to załatwiać" - mówił.
Satrapa przyznał także, że bardzo zależy mu na zatrzymaniu wagnerowców na Białorusi.
- To prawdziwi wojownicy, którzy przeszli przez wojnę, którzy stracili wielu swoich przyjaciół. Pomagają nam za darmo, choć walczyli i pracowali wszędzie za pieniądze. Przekazują nam doświadczenie - podsumował.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!