- Najbardziej obawialiśmy się, że Sąd Konstytucyjny orzeknie, że przyznanie ulg dla mniejszości narodowych, w tym przypadku chodzi o zapis nazwisk litewskich Polaków, jest sprzeczne z konstytucją - powiedział w rozmowie z PAP Aleksander Radczenko. Prawnik i doradca przewodniczącej parlamentu oceniając czwartkowe rozstrzygnięcie sądu konstytucyjnego zwrócił uwagę, że parlament może rozszerzyć prawo o używanie znaków diakrytycznych, wcześniej musi zasięgnąć opinii na ten temat od Państwowej Komisji Języka. Gremium w swojej opinii musiałoby zapewnić, że nie pisownia nie zagrozi językowi litewskiemu. Na razie zmiany mają dotknąć pisowni polskich nazwisk. - Trzeba pracować w tym kierunku, ale nie sądzę, by udało się to zrobić w ciągu kilku najbliższych miesięcy, które zostały obecnemu parlamentowi - wskazał Radczenko. Na jesieni u naszego wschodniego sąsiada zaplanowane są wybory parlamentarne. Walka o polską pisownię na Litwie trwa od lat Sprawa polskiej pisowni na Litwie wywołuje wiele emocji. Od blisko trzech dekad mniejszość Polaków domaga się zapisu swoich nazwisk w ojczystym języku. O sprawie Malgozata Runievic-Vardyn pisaliśmy w Interii przed 10 laty. Wtedy Polka przegrała w litewskich sądach sprawę dotyczącą zmiany jej nazwiska na zgodną z polską pisownią. Wcześniej Sąd Konstytucyjny Litwy dwukrotnie już rozpatrywał kwestię pisowni nielitewskich nazwisk w litewskich dokumentach - w 1999 i w 2009 roku. Oba orzeczenia wskazują na używanie w litewskich dokumentach języka urzędowego, czyli litewskiego. ***