Mocne słowa Zełenskiego. Wskazał na rolę Trumpa i Putina

Oprac.: Artur Pokorski
- Putin chce rozmów jeden na jeden. Będzie chciał doprowadzić do tego, żeby prezydent USA stał obok niego 9 maja na Placu Czerwonym w Moskwie. Nie jako szanowany lider, ale jako pionek w jego własnej grze - mówił Wołodymyr Zełenski w Monachium. Ironicznie stwierdził też, że "najbardziej wpływowym członkiem NATO jest przywódca Rosji Władimir Putin".

W sobotę podczas Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski odniósł się do kwestii negocjacji pokojowych i swoich obaw związanych z dialogiem na linii Waszyngton - Moskwa.
- Jeżeli zostaniemy usunięci z negocjacji, dotyczących naszej własnej przyszłości, wtedy przegramy. Putin chce rozmów jeden na jeden. Będzie chciał doprowadzić do tego, żeby prezydent USA stał obok niego 9 maja na Placu Czerwonym w Moskwie. Nie jako szanowany lider, ale jako pionek w jego własnej grze - stwierdził Zełenski.
- Proszę zobaczyć, co robi Putin - zwrócił się do uczestników konferencji.
NATO. Zełenski: Putin najbardziej wpływowym członkiem
Prezydent Ukrainy stwierdził ironicznie, że "najbardziej wpływowym członkiem NATO jest przywódca Rosji Władimir Putin". - Jego kaprysy blokują działalność Sojuszu - oświadczył.
Jednocześnie zaznaczył, że nie wierzy w gwarancje bezpieczeństwa bez USA. - Ale Ameryka nie da gwarancji, jeśli Europa nie będzie miała silnych własnych gwarancji. Nie usunę również z agendy kwestii członkostwa Ukrainy w NATO - powiedział, odnosząc się do ostatnich wypowiedzi szefa Pentagonu Pete Hegsetha, który stwierdził, że ambicje Kijowa o wejściu do NATO są "nierealistyczne".
- I to pomimo faktu, że to ukraińska armia powstrzymała Rosję - nie uczynił tego kraj NATO, nie wojska NATO, ale tylko nasz naród i armia - mówił w sobotę Zełenski.
Monachijska Konferencja Bezpieczeństwa. "Europa musi mówić jednym głosem"
W ocenie przywódcy Ukrainy, Ameryka potrzebuje Europy jako rynku, ale nie wie, czy jako sojusznika. - Żeby tak było, Europa musi mówić jednym głosem, a nie kilkunastoma różnymi. Nawet ci, którzy regularnie przyjeżdżają do Mar-a-Lago, muszą być częścią silnej Europy, bo prezydent Trump nie lubi słabych przyjaciół, on szanuje siłę - podkreślał.
Jak dodał, w rozmowie z Trumpem, prezydent USA "ani razu nie wspomniał, że Ameryka potrzebuje Europy przy stole negocjacyjnym". - To już dużo mówi. Stare czasy, kiedy Amerykanie wspierali Europę, już się zakończyły - nadmienił. - Potrzebujemy skoordynowanej polityki zagranicznej i niech koniec wojny będzie początkiem naszej przyszłości - dodał.
Zobacz również:
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!