Prowokacje Grupy Wagnera w Polsce? Ekspert nie wyklucza porwań

Oprac.: Aneta Wasilewska
- Nie wykluczamy żadnego scenariusza - ocenił były funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Iwan Stupak, pytany o możliwe prowokacje Grupy Wagnera przeprowadzane przeciw Polsce. Nie wykluczył m.in., że zesłani na Białoruś najemnicy spróbują porywać polskich strażników granicznych i sprowadzą jeszcze więcej migrantów, którzy będą chcieli nielegalnie dostać się do naszego kraju.

O obecności wagnerowców na Białorusi Iwan Stupak w rozmowie z ukraińskim portalem Kanał24. - Nie wykluczamy żadnego scenariusza. Bardzo się cieszę, że Polacy podchodzą do tego poważnie i wzmacniają obronę na granicy - stwierdził.
Grupa Wagnera w pobliżu polskiej granicy. Były pracownik SBU wymienia możliwe prowokacje
Jak zaznaczył Stupak, członkowie Grupy Wagnera, którzy znajdują się w Białorusi, to nie są byli więźniowie wcieleni do oddziałów w związku z wojną w Ukrainie, a "szkielet" grupy. - Są bardzo profesjonalni, mają duże doświadczenie bojowe z Syrii, Libii i Republiki Środkowoafrykańskiej - zaznaczył.
Iwan Stupak odniósł się także do możliwych prowokacji, które wagnerowcy mogą organizować w Polsce. Wśród nich wymienił porywanie polskich funkcjonariuszy ze Straży Granicznej, prowadzenie strzelanin z polską SG, wchodzenie wgłąb kraju i organizację akcji dywersyjnych, a także dalsze nasilanie kryzysu migracyjnego przy wykorzystaniu uchodźców z Syrii i Libii.
Wagnerowcy na Białorusi. Polska umacnia granice
Po jednodniowym marszu Jewgienija Prigożyna na Moskwę najemnicy z Grupy Wagnera, którzy nie podpisali kontraktów z rosyjską armią, zostali przeniesieni na Białoruś. Zareagowały na to polskie władze. Minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak ogłosił przerzucenie większej liczby polskich wojsk na wschód.
- Wiemy, że wagnerowcy są na Białorusi. Obecność Stanów Zjednoczonych w Polsce jest najlepszą metodą odstraszania agresora. Chcę mocno podkreślić, że przede wszystkim Wojsko Polskie broni naszej Polski - mówił szef MON.
Mateusz Morawiecki: Rosjanie testują reakcję Polski
Pod koniec lipca premier Mateusz Morawiecki podczas wizyty w Sutnie, nieopodal granicy polsko-białoruskiej podkreślił, że gdyby nie praca funkcjonariuszy i żołnierzy chroniących polskiej granicy oraz środków, które rząd PiS przedsięwziął w celu jej wzmocnienia - to "mielibyśmy Grupę Wagnera w dwie godziny w Warszawie".
- W sprawie Grupy Wagnera i innych hybrydowych działań naszych przeciwników pozostajemy w stałym kontakcie z naszymi sojusznikami z NATO: USA, z Wielką Brytanią i z innymi - przekazał premier na początku sierpnia.
Podczas wspólnej konferencji z prezydentem Litwy Gitanasem Nausedą premier oświadczył, że poprzez obecność wagnerowców na Białorusi "Rosjanie testują reakcję Polski". - My na te ruskie i białoruskie prowokacje odpowiadamy bardzo zdecydowanie - podkreślił.
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!