Resort obrony poinformował w nocy z poniedziałku na wtorek, że minister Mariusz Błaszczak rozpoczął wizytę w Stanach Zjednoczonych. Grupa Wagnera na Białorusi. MON przerzuca wojsko na wschód We wtorek minister Błaszczak odwiedził główną bazę V Korpusu w Fort Knox, gdzie uczestniczył w przekazaniu obowiązków zastępcy dowódcy V Koprusu Sił Lądowych US Army, gen. Maciejowi Jabłońskiemu. Szef MON wziął także udział w posiedzeniu Grupy Kontaktowej ds. Obrony Ukrainy. - Celem mojej wizyty w Stanach Zjednoczonych jest docenienie zaangażowania USA we wzmocnienie wschodniej flanki Sojuszu Północnoatlantyckiego. Tu w Fort Knox mieści się dowództwo V Korpusu, a wysunięty element tego dowództwa jest na stałe w Poznaniu w Polsce - zauważył minister. - To z Poznania dowodzeni są żołnierze Stanów Zjednoczonych na całej wschodniej flance NATO. Ta obecność jest bardzo ważna. Z jednej strony mamy atak Rosji i <a href="https://wydarzenia.interia.pl/raporty/raport-ukraina-rosja/aktualnosci" target="_blank" rel="noreferrer noopener">wojnę w Ukrainie</a>. Z drugiej strony doskonale zdajemy sobie sprawę z zagrożeń z terytorium Białorusi - zaznaczył. - Wiemy, że wagnerowcy są na Białorusi. Obecność Stanów Zjednoczonych w Polsce jest najlepszą metodą odstraszania agresora. Chcę mocno podkreślić, że przede wszystkim Wojsko Polskie broni naszej Polski. Stąd moja decyzja o przerzuceniu na wschód Polski żołnierzy z 12. Szczecińskiej Dywizji Zmechanizowanej i 11. Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej, aby wzmocnić granicę - dodał szef MON. - Jesteśmy dumni z tego, że przez ostatnie dwa lata generał Joks służył w V Korpusie na stanowisku zastępcy dowódcy - zapewnił. - Jego doświadczenie zostanie wykorzystane w Polsce. Teraz to stanowisko obejmie gen. Jabłoński z zadaniem przede wszystkim tworzenia interoperacyjności - podkreślił minister. Wschodnia granica Polski. Potencjalne zagrożenia a Białoruś i Rosja Sytuacja na wschodniej flance NATO napięta jest od 2021 roku, gdy Białoruś zaczęła wywierać na Polskę presję migracyjną. Obecnie głośno jest o nowym zagrożeniu - na Białorusi mieli pojawić się bojownicy Grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna, który w czerwcu poprowadził swoją prywatną firmę wojskową w <a href="https://wydarzenia.interia.pl/raporty/raport-ukraina-rosja/aktualnosci/news-prigozyn-oskarza-moskwe-o-atak-i-wzywa-do-buntu-fsb-wszczelo,nId,6859985" target="_blank" rel="noreferrer noopener">marszu na Moskwę. </a> Relokacja bojowników była jednym z warunków, jakie miały zostać wynegocjowane podczas rozmów z samozwańczym prezydentem Białorusi Alaksandrem Łukaszenką a Prigożynem. Przed potencjalnym zagrożeniem ostrzegała także ukraińska straż graniczna, której rzecznik - Andrij Demczenko - mówił o możliwych prowokacjach na granicy - nie tylko ukraińskiej, ale i innych państw, w tym Polski. Ostatnio głośno było także o wypowiedzi rosyjskiego generała pułkownika Andrieja Kartapołowa, który w propagandowej telewizji zdradził, że wagnerowcy nie są na Białorusi tylko po to, by szkolić żołnierzy. Wagnerowcy na Białorusi a bezpieczeństwo Polski. Decyzja ministra Błaszczaka Wojskowy wskazał na Polskę i konkretny fragment granicy naszego kraju - przesmyk suwalski. - Jest coś takiego jak przesmyk suwalski. Jeśli coś by się stało, ten korytarz będzie nam bardzo potrzebny (...) Siły uderzeniowe (Grupy Wagnera - red.) są gotowe, by zająć ten korytarz w ciągu godzin - powiedział. Warto podkreślić, jak newralgiczny charakter ma ten skrawek terytorium. Z jednej strony przesmyk jest jedynym lądowym połączeniem pomiędzy Europą i Polską a Litwą, Estonią i Łotwą, a z drugiej oddziela terytorium Białorusi od należącego do Rosji obwodu królewieckiego. "Potencjalnie najbardziej zapalny punkt w Europie" - tak mówił o przesmyku w 2015 roku ówczesny głównodowodzący armii USA na Starym Kontynencie Benjamin Hodges. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub <a href="https://www.facebook.com/INTERIAWydarzenia" target="_blank" rel="noreferrer noopener">Interia Wydarzenia na Facebooku</a> i komentuj tam nasze artykuły!