Były gruziński parlamentarzysta, a obecnie dowódca jednostki złożonej z Gruzinów, walczących po stronie Ukrainy w wojnie z Rosją, wziął udział w debacie organizowanej przez Instytut Hudsona. Jednym z tematów dyskusji były trwające od kilku tygodni masowe protesty organizowane w Tbilisi i innych gruzińskich miastach. Tysiące obywateli wraz z przedstawicielami ugrupowań opozycyjnych sprzeciwiają się decyzji o wprowadzeniu w życie ustawy "o zagranicznych agentach". Gruzja. Protesty w Tibilisi. Powtórka z Majdanu? Mamuka Mamulashvili został zapytany o ewentualne zaangażowanie żołnierzy legionu w protesty. Gruziński wojskowy stwierdził, że "cały Legion Gruziński wspiera gruzińskie społeczeństwo" jednak obecnie nie ma możliwości wyjazdu. - Główna bitwa z prawdziwą władzą toczy się w Ukrainie. Chcemy tam być (w Gruzji - red.), ale musimy kontynuować naszą walkę. Kiedy zło zostanie pokonane w Ukrainie, wycofa się także z Gruzji - stwierdził. Jednocześnie, zdaniem byłego parlamentarzysty, wydarzenia w stolicy Gruzji są powtórką z historii tzw. ukraińskiego Majdanu, który rozpoczął się od masowych manifestacji w Kijowie. - W Gruzji dzieje się to samo, co 10 lat temu w Ukrainie, kiedy wszystko się zaczęło, kiedy zaczęła się okupacja rosyjska - dodał, podkreślając, że właśnie wtedy wpadł na pomysł utworzenia ochotniczego batalionu Legion Gruziński, który następnie udał się na ukraiński front. - Gruzini nie poddadzą się, dopóki nie dokończą (porażki - red.) Rosji w Ukrainie. Legion Gruziński to grupa, która zrobi wszystko, co w jego mocy, by podzielić Rosję na kawałki - podsumował. Nona Mamulashvili: Wolność nie jest darmowa W dyskusji organizowanej przez Instytut Hudsona udział brała także założycielka organizacji obywatelskiej "Gamziri" Nona Mamulashvili, prywatnie siostra dowódcy Legionu Gruzińskiego. Opozycjonistka opowiadając o szczegółach ustawy, która wywołała masowe protesty, przyznała, że jej projekt jest praktycznie kopią przepisów wprowadzonych kilka lat temu w Federacji Rosyjskiej. Jej zdaniem, akceptacja tych przepisów będzie oznaczała jeszcze większe zbliżenie kraju z Rosją i jednoczesny sygnał wysłany do Kremla o uległości władz i społeczeństwa. - Od 30 lat walczymy z rosyjskim imperializmem i będziemy walczyć nadal. Nie mamy czasu na zmęczenie, bo wolności trzeba bronić. Wolność nie jest darmowa i nie jest gwarantowana - tłumaczyła. Nona Mamulashvili dodała, że w planach Władimira Putina jest pełne podporządkowanie Gruzji, tak jak było to za czasów Związku Radzieckiego. ----- Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!